9 stycznia 2009

Rozdział 85

Do wuja wpadłam w jego urodziny. Nie miałam pojęcia, czy władcy świata w ogóle obchodzą urodziny, no i do tego, jeśli mają zamiar być nieśmiertelni, ale i tak przybyłam do Voldemorta.
- No i dziś stałeś się o rok starszy – powitałam go. – A każdy kolejny rok zbliża cię ku śmierci.
Voldemort przewrócił oczami, jak to zwykle robił, gdy drwiłam z jego twórczych planów przejęcia kontroli nad światem, wytępienia mugoli, itp., tralala.
Ucałowałam go w policzek i usiadłam na swoim tronie.
- No, to ile teraz masz lat? – spytałam. – Gdzieś około 60-siątki, mam rację?
Lord prychnął:
- Jestem młodszy od twojej matki, niewdzięczna.
Roześmiałam się. Fakt, Czarny Pan był młodszy od Melanii i z pewnością nie miał jej charakteru. Moja matka, przynajmniej z opowieści Bes, która znała ją ze szkoły, była raczej nieodpowiedzialna, jej ambicją było założenie rodziny i przedłużenie francuskiego rodu Serpensów [jeśli to można nazwać ambicją]. Riddle był inny. On uważał mnie za swoją „księżniczkę”, choć nie zawsze to okazywał. Doskonale pamiętałam, jak nie pozwolił mi iść z Evanem i innymi do Ministerstwa Magii po jego przepowiednię. Właśnie przez to zginął Rosier. Miałam poniekąd do Voldemorta żal o to, ale skąd mógł wiedzieć…

- Nie mam dla ciebie prezentu – zauważyłam. – Nie wiedziałam po prostu, co mogę ci dać.
- Nie daj się przekabacić tym z Zakonu – odpowiedział. – Zostań ze mną, to mi wystarczy.
Wstałam.
- Świetnie – ucieszyłam się. – Już się bałam, że będę musiała główkować… Już pójdę, mam jeszcze kilka spraw do załatwienia, jak zwykle.
Pomachałam mu i teleportowałam się do kwatery głównej Zakonu. Tym razem jednak do holu, a nie do salonu. Postanowiłam sobie, że nie wejdę tam więcej, więc dotrzymam słowa.
Jednak nie było to takie proste. Kiedy siedziałam tak w kuchni lub gdziekolwiek, tylko nie przed lustrem, byłam nerwowa i ciągle paliłam kocimiętkę. Syriusz skomentował to jednym, prostym słowem: nałóg. Ja i uzależnienie? Nieprawda. Nie jestem uzależniona od niczego, a już na pewno nie od przesiadywania przed głupim, „gadającym” lustrem. Ale nie, według Syriusza każdy uzależniony nie przyznaje się do swojego nałogu. I mówi to człowiek, który przez pół roku wlewał w siebie wszelkiego rodzaju alkohol, który się nawinął pod rękę.

Minął ten mugolski Sylwester i zaczął się nowy rok. Początek nowego, albo jak kto woli, koniec wszystkiego. SUMY zbliżały się nieubłaganie, a przecież chciałam znaleźć po szkole jakąś pracę, w której przyjmą gwiazdę [być może już dogasającą] muzyki. Testy zapowiedziane były dopiero na czerwiec, ale przecież normalny człowiek nie wkuje materiału z kilku lat w 2 tygodnie. Tak więc stwierdziłam, że czas wziąć się za poszukiwanie notatek z poprzednich klas. Dziwnym trafem złożyło się, że Hermiona myślała bardzo podobnie.
Syriusz znalazł Stworka na strychu. Według mojej nieszczegółowej wiedzy, skrzat zniknął gdzieś przed Bożym Narodzeniem i od tamtego czasu nikt go nie widział. Więc kiedy Syriusz mi powiedział o znalezieniu zguby, natychmiast tego pożałował, widząc moje dość entuzjastyczne powitanie Stworka.
- Gdzie byłeś? – spytałam nieco surowym tonem, czochrając ręką siwą czuprynę skrzata.
- Miałem dość ważne sprawy do załatwienia – odparł ochrypłym, uprzejmym tonem. Najwidoczniej ja i Sapphire byłyśmy jedynymi osobami w tym domu, do których skrzat nie odzywał się w sposób wulgarny. – Osobiste.
Roześmiałam się. Skoro osobiste sprawy, to grzeczność wymaga zaakceptowania prywatności tej osoby, pomimo, że jest skrzatem domowym.
- No wiesz, co – burknął Syriusz, kiedy odprawiłam Stworka. – Myślałem, że go skopiesz.
- Byłabym do tego zdolna po pijaku – zadrwiłam i pozostawiłam Syriusza pośrodku kuchni z głupią miną.

Do końca przerwy świątecznej zostały 3 dni. Około południa, zaczęła nękać mnie nowa, dołująca, ale szczera myśl. Naprawdę jestem niewdzięczna! W tym rzuconym mimochodem przez Czarnego Pana słowie, było coś prawdziwego. Dotyczyło to zapewne mojego zachowania, ale nie tylko. Dla Dracona też jestem okropna. Nie dość, że nie pozwalam mu się do siebie zbliżyć na więcej, jak 8 cali, to jeszcze robie mu awantury o jakieś nieprawdziwe zdrady i romanse. No i zaniedbuję też muzykę. Od dwóch lat nie miałam żadnego koncertu, żadnej nowej piosenki. Nic. A muszę coś wybrać. Gdy już skończę Hogwart [załóżmy, że tak się stanie], nie będę miała czasu na założenie rodziny i zrobienie kariery jednocześnie. No i Draco jest tylko jeden, a fanów całe mnóstwo. Trzeba wybrać większe dobro.
Opuściłam pokój, w którym siedziała prawie cała dzieciarnia, która zjechała do domu Syriusza i udałam się do holu. Powinnam zrobić to teraz, bo później mogę się rozmyślić. Zbiegłam więc schodami na parter i nagle wpadłam prosto w ramiona Snape’a.
- Wybacz mi, zamyśliłam się – rzuciłam pospiesznie, ubierając płaszcz.
- Wybierasz się gdzieś? – spytał, przyglądając mi się uważnie.
- Tak i jak zwykle nie mam czasu – odpowiedziałam, wciskając na dłonie czarne, skórzane rękawiczki.
- A ja właśnie cię szukam – rzekł Snape. – Pozwól. Później również będziesz mi potrzebna.
- Ale… - zaczęłam, lecz Severus zdjął mój płaszcz i zaciągnął mnie do kuchni. Siedział tam tylko Syriusz, pochylając się nad listem. Kiedy weszliśmy, podniósł głowę.
- Nie mieszaj w to Sophie, Smarku – warknął Wąchacz.
- Syriusz! – krzyknęłam. – Bez wyzwisk, dobrze?
Syriusz usiadł ciężko z powrotem na krześle, obserwując ze złowrogim błyskiem w oku, jak Snape i ja zajmujemy miejsca naprzeciwko niego. Drzwi snów się otworzyły i wszedł Harry.
- Siadaj, Potter – rozkazał Snape.
- To mój dom i wolałbym, abyś nie wydawał tutaj rozkazów – powiedział głośno Syriusz, odchylając się na tylnych nogach krzesła. Posłałam mu mordercze spojrzenie. Nie przyszłam tu dobrowolnie i nie tęskniłam za kłótniami, szczególnie w wykonaniu Syriusza i Snape’a.
- Miałem zobaczyć się z tobą sam na sam, Potter – rzekł Severus.
Wstałam, ale ten chwycił mój nadgarstek. Jego uścisk był zbyt silny, bym mogła wyrwać z niego rękę i z pewnością to uczucie bezsilności było nieprzyjemne.
- Ty zostań – dodał. – Dumbledore życzył sobie tego, ale Black…
- Jestem jego ojcem chrzestnym – stwierdził Syriusz, wskazując na Harry’ego.
- A mnie przysłał tutaj Dumbledore – oznajmił Snape zjadliwym tonem. – Ale zostań, Black, wiem, że lubisz czuć się… zaangażowany.
- A co to właściwie ma znaczyć? – zapytał Syriusz. Usiadłam na swoim krześle i złożyłam dłonie płasko na blacie stołu.
- Jeśli zamierzacie się tu kłócić, to ja wychodzę – powiedziałam spokojnym, groźnym tonem. – I tak już bardzo poprzestawialiście mój grafik.
Nikt nic nie odpowiedział. Harry kręcił młynki palcami, Severus wodził oczami po ścianach, a Syriusz dla odmiany utkwił wzrok w moich dłoniach, obleczonych w czarne rękawiczki.
- Dyrektor przysłał mnie tutaj, żebym ci przekazał, że masz w tym semestrze uczyć się oklumencji – odezwał się po chwili Snape, świdrując Harry’ego spojrzeniem swoich czarnych, pustych oczu.
- Czego? – zdziwił się Harry.
- Oklumencji, Potter. Magicznej obrony umysłu przed penetracją z zewnątrz – odrzekł Snape, ściszając głos.
- Dlaczego mam się uczyć tej oklu… coś tam? – wymamrotał Bliznowaty.
- Ponieważ dyrektor uważa to za bardzo dobry pomysł. Będziesz miał co tydzień prywatne lekcje, ale nie powiesz o tym nikomu, zwłaszcza Dolores Umbridge.
No nie, i już cały dzień mam zrujnowany. Dlaczego Severus musiał wspomnieć o niej właśnie podczas przerwy świątecznej? A miało być tak pięknie… Ah, świat bez Umbridge to niemal ideał. Ale niestety, nie grozi nam to przynajmniej do końca roku szkolnego…
- A kto ma mnie uczyć? – zapytał Potter, na co Snape uniósł brwi i odrzekł:
- Ja.
W duchu wybuchnęłam śmiechem, a nawet pozwoliłam sobie na uśmieszek. To dla Harry’ego mógł być świetny prezent pod choinkę. Dodatkowe lekcje ze Snape’em, jego najukochańszym nauczycielem.

Po krótkiej wymianie zdań Severusa i Syriusza, ten pierwszy wstał i zarzucił ciężki, czarny płaszcz podróżny i ruchem głowy wskazał mi drzwi. Również wstałam, ale Wąchacz powiedział głośno, prostując się:
- Chwileczkę.
Snape, który był już w połowie drogi do drzwi, odwrócił się z szyderczym uśmiechem.
- Trochę się spieszymy, Black… W przeciwieństwie do ciebie, ja nie mam nieograniczonej ilości wolnego czasu…
- Przejdę więc od razu do rzeczy – rzekł Syriusz, wstając, wkładając rękę do kieszeni. Zapewne zacisnął rękę na różdżce. Taki sam gest zrobił i Snape. – Jeśli się dowiem, że wykorzystujesz te lekcje, by dręczyć Harry’ego, odpowiesz mi za to.
- Jakie to wzruszające – zakpił Snape. – Ale chyba zauważyłeś, że Potter jest bardzo podobny do swojego ojca.
- Tak, zauważyłem – odrzekł z dumą Syriusz.
- No, to chyba wiesz, że jest tak butny, że wszelkie uwagi krytyczne odbijają się od niego jak groch od ściany – dodał Severus.
Syriusz gwałtownie wyszarpnął różdżkę i wycelował nią w twarz Snape’a. Ten drugi zrobił to samo.
- Syriusz! – zawołał Harry, ale ten nawet nie drgnął.
- Ostrzegłem cię, Śmiecierusie – warknął. – Dumbledore może sobie uważać, że się zmieniłeś, ale ja wiem swoje…
- Tak? To dlaczego mu o tym nie powiesz? – wyszeptał Snape. – Może obawiasz się, że nie potraktuje poważnie opinii człowieka, który przez pół roku ukrywa się w domu swojej zmarłej matki?
- Severusie! – syknęłam, ciągnąc go za ramię. – Czas na nas.
Jednak Snape nadal wpatrywał się w Syriusza. Jego, jak i Wąchacza wzrok wyrażał bezgraniczną nienawiść.
- A może mi powiesz, jak się ostatnio czuje Lucjusz Malfoy? Pewnie jest zadowolony, że jego salonowy piesek pracuje w Hogwarcie?
- Skoro już mówimy o psach, to wiesz, że Lucjusz Malfoy rozpoznał cię ostatnio, gdy postanowiłeś sobie urządzić mały wypad do miasta? Sprytny pomysł, Black, dać się zobaczyć… i już ma się wspaniały pretekst, by nie wychylać nosa ze swojej kryjówki.
Syriusz otworzył usta, podnosząc wyżej różdżkę.
- Nie! – zawołał Harry i skoczył pomiędzy Wąchacza i Severusa.
- Nazywasz mnie tchórzem? – ryknął Black, próbując bez powodzenia odsunąć Harry’ego.
- Na to wygląda – stwierdził Snape. Chwyciłam go za ramię, ponieważ i on podniósł rękę z różdżką.
- Severusie, dosyć… - wyszeptałam błagalnym tonem. Gdyby mnie ktoś pytał, to bym powiedziała, że Snape i Syriusz zachowują się jak dzieci…
Nagle drzwi do kuchni się otworzyły i weszła cała rodzina Weasleyów.
- Wyleczony! – oznajmił radośnie pan Weasley. – Całkowicie wyleczony!
On i reszta Weasleyów zamarli w progu, wpatrując się ze zdziwieniem w toczącą się przed nimi scenę. Snape schował różdżkę, chwycił mnie za rękę i wyszliśmy z kuchni. Severus zatrzymał się na moment na progu i zwrócił się do Harry’ego:
W poniedziałek o 16:00, Potter.
I odeszliśmy.
- Co to za szopka była? – wysyczałam, gdy szliśmy wąskim chodnikiem. Musieliśmy znaleźć odpowiednie miejsce do teleportacji, bo Snape nie mógł się tak po prostu rozpływać w powietrzu, jak to zwykle ja czyniłam. – I dokąd mnie ciągniesz?
- Czarny Pan ma dla ciebie nowe rozkazy – odpowiedział, ledwo poruszając wargami. – Mam ci to przekazać.
Wyciągnął z kieszeni jakąś kopertę i wręczył mi ją.
- Co to jest? – zapytałam, obracając przysyłkę w dłoniach.
- Nie mam pojęcia – odparł Snape. – Już więcej nie zajmę ci czasu, a nie chciałem tak przy świadkach ci tego dawać.
I teleportował się, pozostawiając mnie na środku opustoszałej ulicy z listem w dłoni i byle jak zapiętym płaszczu zimowym. Cóż, głupio było stać w jednym miejscu nie wzbudzając tym samym czyjejś niepotrzebnej uwagi, więc odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w stronę domu numer 12. Otworzyłam pospiesznie kopertę, a w środku znalazłam skrawek byle jak oddartego pergaminu. Ah, ten Riddle. On zawsze tak estetycznie napisze list, że aż dziw bierze.
Na pergaminie były tylko trzy słowa, pisane jego ręką:
Oby tak dalej.

~*~


Cóż, mam nadzieję, że nie zanudziłam xD Nie mam zbyt wiele do powiedzenia, bo już prawie 23:00 xD Dedykacja dla Suvi! :* za jej wytrwałość i cierpliwość xD No i wróciłam do poprzedniego szablonu, tylko nieco go ulepszyłam xD 

36 komentarzy:

  1. ~Suvi!
    9 stycznia 2009 o 23:12

    Swietny rozdzial! I szablon tez! I dzieki za dedykacje :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 10 stycznia 2009 o 18:00
      Spox xD To dla mnie sama przyjemność xD

      Usuń
  2. ~xXxKrwawaxXx
    9 stycznia 2009 o 23:20

    heh..świetny rozdział..ostatnio nie byłam na Twoim blogu, ale mam jutro poprawkę z historii..jak nie zaliczę to cały semestr w plecy …ale nadrobiłam :D rozdział jak zawsze..świetny i dopracowany … :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 10 stycznia 2009 o 18:02
      Eh, pod koniec semestru zawsze każdy sobie nagle przypomina, że mu grozi pała z matmy, czy cóś xD

      Usuń
  3. ~Bellas
    10 stycznia 2009 o 01:08

    Najpierw odnośnie poprzedniego rozdziału. Był piękny. Aż samotna łza spłynęłam mi po policzku. Wspaniały prezent na… Sylwestra? A ta notka… Może być. Mogłabym prosić o więcej wspomnień z Darlą? Bardzo zaciekawiła mnie ta postać :).[her-secret]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 10 stycznia 2009 o 18:03
      Spoko xD To nagle się stała moja ulubiona postać w moim opku xD Dziwne… xD Ale mówisz – masz. Postaram się w następnym rozdziale coś więcej o niej wspomnieć xD

      Usuń
  4. ~Claudia
    10 stycznia 2009 o 08:56

    Zauważyłam zmianę zablonu xD Uważam że ten jest lepszy. Ale ja już mam cię dość. Zawsze jest to samo. Ty piszesz świetną notkę. Ja się najpierw zachwycam. Potem wpadam w kompleksy i mam chęć skasowania mojego bloga. xD Weź napisz choć jedną kiepską to się lepiej poczuję. xDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 10 stycznia 2009 o 18:06
      Przeczytaj sobie jedne z pierwszych notek, powiedzmy… od 1 do 10 rozdziału, lub rozdział nr 5 na dark-love-riddle xD Szczególnie jej początek, to się pośmiejesz xD

      Usuń
  5. ~Olka
    10 stycznia 2009 o 10:51

    Super rozdział.Podobało mi się.Zawsze piszesz fajne notki.Snape będzie uczył Pottera…fajnie.Czekam na ciąg dalszy.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 10 stycznia 2009 o 18:08
      Ta, będzie go uczył, ale Potter oczywiście będzie okazywał oznaki jak najbardziej otępienia umysłu, a nie jego zamknięcia xD

      Usuń
  6. ~Princess of blood
    10 stycznia 2009 o 11:06

    Fajnie, fajnie ;] Już nie mogę się doczekać powrotu Sophie do szkoły. Ten szablon podoba mi się bardziej niż poprzedni, chociaż jak dla mnie to ten zielony oczojebny rządzi ;PPozdro

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 10 stycznia 2009 o 18:10
      Tak, i do tego jeszcze mikroskopijne literki i będzie git xD

      Usuń
  7. ~AdriAnnkA
    10 stycznia 2009 o 11:29

    No fajnie fajnie ;’Dhymm już niedługo powrót do szkoły nie mogę się doczekać;Pa oc o chodziło Voldemortowi? ;>ciekawee;Djak zawsze świetnie ;***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 10 stycznia 2009 o 18:12
      A kto to wie, o co może chodzić facetowi po 40-stce, który ma iosesje na punkcie zabijania mugoli i nieśmiertelności? xD

      Usuń
  8. ~Leanne
    10 stycznia 2009 o 12:58

    Ale co toma znaczyć, to „Oby tak dalej”? Ciekawie, i oczywiście Voldemort był… Najszczęsliwsza wiadomość dnia/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 10 stycznia 2009 o 18:13
      Ta, Volduś miał urodzinki !!! xD

      Usuń
  9. ~Suvi!
    10 stycznia 2009 o 13:41

    A kiedy Draco bedzie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 10 stycznia 2009 o 18:14
      Będzie Draco xD I to chyba w następnym rozdziale, jak mniemam xD

      Usuń
  10. ~Cam.
    10 stycznia 2009 o 14:09

    Niezły rozdział. Najlepsze były te „dodatki” Sophie, szczególnie o Umbrige xD Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 10 stycznia 2009 o 18:15
      Niektórym się to nie podoba…

      Usuń
  11. ~April
    10 stycznia 2009 o 15:25

    Przeczytałam właśnie ten, i poprzedni rozdział, gdyż miałam małe zaległości. Oba bardzo mi się podobały, choć wspomnienia Sophie z poprzedniego odcinka, były naprawdę cudownie opisane. Wspaniałe rozdziały. Pozdrawiam i czekam na kolejne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 10 stycznia 2009 o 18:16
      Tak, mi też się podobały xD

      Usuń
  12. ~dream - toxic
    10 stycznia 2009 o 16:33

    super rozdzialki czekam na new pzdr

    OdpowiedzUsuń
  13. ~C
    10 stycznia 2009 o 17:38

    Cudny ;*A kiedy będzie Draco?

    OdpowiedzUsuń
  14. ~maika
    10 stycznia 2009 o 17:50

    super rozdzial, ostatnio troszke zaniedbywalam twoje blogi, bo mi kompa do naprawy zabrali, ale juz jest git xDD, duzo Voldemorta dzisiaj bylo, fajniee, lubie goo;]] tylko za Draconem sie juz stesknilam, heheh, czekam na next, pzdr;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 10 stycznia 2009 o 18:17
      Za Malfoyem?! Pierwsze słyszę xD Ale niestety, Malfoya będę musiała dać… xD

      Usuń
  15. ~K&M
    10 stycznia 2009 o 18:15

    Nie zanudzałaś. xD Szkoda, że nie wprowadziłaś jakiejś większej bójki Snape’a i Blacka…^^ pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 10 stycznia 2009 o 18:18
      Hehe, jakby się zaczęli lać po mordach, to by Sophie im większą bujkę zrobiła, niż oni sami sobie xD

      Usuń
    2. ~Suvi!
      10 stycznia 2009 o 21:29

      Takie cos to jabym chciala zobaczyc xD

      Usuń
    3. 11 stycznia 2009 o 15:01
      Bo by się krew polała, mam rację? xD

      Usuń
  16. Cameron_Riddle
    11 stycznia 2009 o 10:07

    Nowy rozdział na http://www.cameron-riddle.blog.onet.pl . Zapraszam do zapoznania się z jego treścią x)

    OdpowiedzUsuń
  17. kasia_kb@buziaczek.pl
    11 stycznia 2009 o 13:50

    Zapraszam na NN http://www.edward-cullen-bella-swan.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń