24 grudnia 2008

Rozdział 79

Do Świąt Bożego Narodzenia został jeszcze co najmniej tydzień, a w Hogwarcie już zaczęły się przygotowania. Był to oczywiście dodatkowy obowiązek dla prefektów.
-Wyobrażasz sobie przez półtorej godziny wieszać z Filchem ozdoby BEZ UŻYCIA CZARÓW i wysłuchiwać jego ględzenia? – skarżyłam się Sapphire.
Oczywiście, od Filcha był tylko gorszy Irytek. Zaraz po nim, były spotkania GD [gdy ja byłam u Czarnego Pana przez te kilka dni, odbyło się pierwsze spotkanie i tajnemu stowarzyszeniu nadano nazwę „Gwardia Dumbledore’a]. Według mnie była to strata czasu, ale większość zapisanych ludzi lubiło te spotkania. Do tej grupy należał również Spajk, Rip i Spirytus. Przyznam się, że nie uszczęśliwiło mnie to.

-Wyobrażacie sobie, co powie mama, jak przez to całe GD wylecicie ze szkoły? – zapytałam kiedyś Spajka i Ripa.
-Nie wyobrażamy sobie, bo nie wylecimy – odpowiedział Rip, ale dostał ode mnie po uszach.
Takie same urwanie głowy miałam również ze Spirydionem.
-Jesteś dopiero w pierwszej klasie – syknęłam. - Jak Umbridge nas przyłapie, możesz się pożegnać z jakąkolwiek pracą w Ministerstwie.
Spirydion podniósł oczy znad książki.
-Dobrze powiedziałaś – odrzekł chłodnym tonem. – Jeśli nas przyłapią. Ty również nie znajdziesz sobie pracy, nie masz nawet SUMÓW.
Roześmiałam się szyderczo.
-Tylko że JA w przeciwieństwie do CIEBIE, mam jakieś oparcie w moim wuju.
Tym razem Spirydion się zaśmiał.
-Nie zapominaj, że jesteś moją siostrą, czyli to też i mój wuj.
Za tą odzywkę i on dostał po uszach, ale za to wpadł mi do głowy pewien pomysł. Spirytus miał rację. Teoretycznie, Voldemort to też i jego rodzina, więc czemu by go w Święta nie zaprowadzić do Toma?

Pięć dni przed Świętami, gdy siedziałam w salonie Ślizgonów i wkuwałam numerologię, ktoś stanął przede mną, rzucając na mnie głęboki cień. Podniosłam głowę znad podręcznika i zmierzyłam chłodnym spojrzeniem postać, którą okazała się Pansy Parkinson.
-Czego chcesz? – spytałam obojętnym tonem, wracając do lektury.
Pansy usiadła obok mnie, zachowując jednak pewną, bezpieczną dla niej odległość i odezwała się:
-Bo widzisz… kilka dni temu miałaś koszmar nocny…
Spojrzałam na nią i uniosłam brwi.
-Śmiej się, idiotko, proszę bardzo – odparłam. – W końcu to jedyna okazja, aby zadrwić sobie z wielkiej Sophie Serpens.
-Nie… po prostu chciałam zapytać, co to za Evan – wyjąkała. Najwyraźniej przeraził ją sam fakt, że rozmawia ze mną.
Roześmiałam się.
-Nie martw się, to tylko stary kumpel twojego taty – odpowiedziałam. – I mój też. Evan Rosier. Co, nie znasz go? Zginął, kiedy miałam 10 lat. Zamordował go Alastor Moody. Ale nie zaprzątaj sobie tym głowy, nie łączyło mnie z nim nic więcej, oprócz biznesu i więzi, łączącej panią i sługę. Tyle, że był dla mnie tym, kim teraz jest Barty. Chcesz jeszcze czegoś?
-Jak wam się układa? – zapytała. – Tobie i Malfoyowi.
Moje wargi wykrzywił cyniczny uśmieszek.
-Nie jest już twoim Dracusiem? – zadrwiłam.
-Sophie, ja myślałam, że już ciebie z nim nic nie łączy…
-Zamilcz – przerwałam jej i trzasnęłam książką. – Jesteśmy ze sobą bliżej, niż kiedykolwiek. I radzę ci się od niego odwalić, zanim Czarny Pan zrobi z ciebie karmę dla Glorii.
Wstałam, ale moją uwagę przykuło ciche pyknięcie i na moim ramieniu zmaterializował się Flagro.
-Co tu robisz? – spytałam go łagodnie. Flagro potrząsnął wspaniałą głową i oddał mi byle jak zwinięty kawałek pergaminu. Rozwinęłam go i przeczytałam:

Cały plan szlag trafił. Muszę wkroczyć do akcji.

List pisany był ręką Voldemorta, najwyraźniej ten bardzo się spieszył, po litery był nabazgrane i trudne do odczytania. Wrzuciłam więc kartkę do kominka i ryknęłam ze złości, ściągając na siebie spojrzenia innych Ślizgonów. Chwyciłam swój podręcznik do numerologii i cisnęłam nim przez cały salon. Zaczęłam nerwowo targać swoje czarne włosy i chodzić tam i z powrotem przed kominkiem.
-Cholera – mruczałam. – Jeśli on ma zamiar się pojawić w Ministerstwie, to tym bardziej spieprzy cały plan.
-Co się stało? – zapytała Pansy.
-A co cię to obchodzi? – warknęłam. – Idę spać.
Kazałam Flagro się wynosić i poszłam do sypialni. Chłód, panujący na klatce schodowej, ukoił nieco moje nerwy. Przecież Voldemort za nic nie chciał się ujawniać, dopóki nie zdobędzie proroctwa. Z resztą, wiedziałabym o tym pierwsza.
Te myśli uspokoiły mnie trochę. Położyłam się więc do łóżka, mając w pamięci spotkanie GD, które odbyło się tego dnia. Nie powiem, było całkiem fajnie…
*
Znajdowałam się w jakimś ciemnym pomieszczeniu. Po lśniącej podłodze pełzł ogromny, czarny wąż. Nagini wysunęła język, badając nim drogę. Zmierzała korytarzem w stronę drzwi, aż za bardzo mi znajomych, pod którymi kulił się jakiś człowiek. Okulary zsunęły się mu na czubek nosa. Nagini podpełzła do niego jeszcze bliżej, a mężczyzna obudził się. Chwycił srebrną pelerynę, która zsunęła się z niego, wyciągnął różdżkę… Wąż skoczył na niego. Całą podłogę po minucie pokryła ciepła, szkarłatna krew mężczyzny.
Zerwałam się z łóżka z wrzaskiem. Jak kiedyś, zauważyłam pochylającą się nade mną Sapphire i inne lokatorki sypialni.
-Nie ma czasu – powiedziałam stanowczo i wylazłam z łóżka.
-Sophie – zaczęła Sapphire. – Mamrotałaś coś o Nagini
-Dosyć – przerwałam jej stanowczo, a moja piżama zmieniła się w czarną szatę. – Idziemy do Dumbledore’a. Miałam wizję.
Chwyciłam przyjaciółkę za rękę i wyprowadziłam ją z dormitorium Ślizgonów. Nasze kroki dudniły w ciemnym korytarzu.
-Wyjaśnij mi to! – zażądała Sapphire, gdy opuściłyśmy lochy.
-Później – rzuciłam tylko, wspinając się po schodach. Pobiegłyśmy do gabinetu dyrektora. Wpadłam do pomieszczenia i krzyknęłam, dysząc ciężko:
-Artur jest w niebezpieczeństwie…
Dumbledore wstał ze swojego krzesła, obszedł biurko i stanął przede mną.
-Artur? – zapytał. Otworzyłam usta, by odpowiedzieć, ale drzwi ponownie się otworzyły i stanęli w nich Harry z McGonagall. Za nimi czaił się Ron.
-Panie profesorze, Potter miał… eee, nocny koszmar – powiedziała McGonagall.
-To nie był nocny koszmar! – przerwał jej szybko Harry.
-Opowiedz panu dyrektorowi – odrzekła McGonagall.
-To było coś w rodzaju wizji – mówił Harry. – Śniło mi się, że wąż atakuje tatę Rona…
Dumbledore zwrócił wzrok na mnie.
-To była ta wizja, tak? – zapytał.
Skinęłam głową.
-Idź obudzić swoje rodzeństwo i pozostałych Weasleyów – odparł Dumbledore. Ponownie pokiwałam głową i opuściłam gabinet. Poszłam więc do dormitorium Gryfonów, obudziłam Ghostów i Weasleyów, a po drodze opowiedziałam im wszystko, co mi się śniło. Kiedy wróciliśmy do gabinetu dyrektora, Dumbledore postawił właśnie na stole jakiś zardzewiały czajnik i powiedział:
-Ten świstoklik przeniesie was do domu Syriusza.
Otoczyliśmy ciasno czajnik, Dumbledore policzył do trzech, poczułam szarpnięcie w okolicy pępka i pojawiliśmy się nagle w brudnej kuchni domu przy Grimmauld Place.
-Stworek, wynoś się! – krzyknął Syriusz. Podźwignęłam się z ziemi i usiadłam na najbliższym krześle. Kiedy znalazłam się w jednym pomieszczeniu z Wąchaczem, od razu odechciało mi się z nim rozmawiać. Podparłam więc głową ręką i wbiłam wzrok w zakurzoną podłogę.
-Co się dzieje? – zapytał Syriusz. – Fineas Nigellus był tu i powiedział, że coś nie tak z Arturem.
-Zapytaj Harry’ego – powiedział George.
-Miałem coś w rodzaju wizji – odrzekł Potter. – W której widziałem, że jakiś wąż atakuje pana Weasleya. To ja byłem…
-Dość tego – przerwałam mu stanowczo i wstałam z krzesła. – Harry, powinieneś się przespać. To był tylko zły sen. Widziałeś to przez przypadek. Wszyscy powinniście wracać do łóżek.
-Ty chyba nie wiesz, co mówisz – prychnął Fred. – Nasz tata został zaatakowany i może umrzeć!
-Nie wiem, co mówię, tak? – zapytałam jadowitym tonem. – Artur dobrze wiedział, co mu grozi i sam ponosi tego konsekwencje.
Ruszyłam w stronę drzwi, ale Syriusz złapał mnie za rękę.
-Nigdzie cię nie puszczę – powiedział chłodno.
-Założymy się? – zapytałam i zasyczałam, jak rozjuszona kotka. Machnęłam ręką, a paznokcie rozcięły Syriuszowi rękę.
-Nie poznaję cię – powiedział. Uśmiechnęłam się.
-Dawna Sophie już nie żyje – odpowiedziałam i kopniakiem otworzyłam drzwi, za którymi teleportowałam się.

~*~


Eh, nie chciało mi się dzisiaj pisać… Wesołych Świąt życzę wam wszystkim xD I już nie zanudzam xD 

32 komentarze:

  1. ~,
    24 grudnia 2008 o 14:51

    chcesz zdobyc 10 komentarzy? ;D nio to zaglosuj na mnie w konkursie… szczegoly na http://www.plastic007.blog.onet.pl ;* PS: WesoŁych ŚwiĄt;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 25 grudnia 2008 o 15:07
      A więc. Nie, nie chcę na nikogo zagłosować, a co za tym idzie, nie chcę komów z łaski. xD

      Usuń
  2. ~Claudia
    24 grudnia 2008 o 14:55

    No widzę że faktycznie Sophie się zmieniła, pytanie tylko czy wyjdzie jej to na lepsze. Fajna notka, nie rozumiem tylko jaką więź ma Sophie, że widziała ten atak. Mam nadzięję że mi to wyjaśnisz. Życzę wesołych świąt.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 25 grudnia 2008 o 15:08
      Jasne, że wyjaśnię xD Ale przecież można się domyślić xD

      Usuń
  3. ~Kate
    24 grudnia 2008 o 15:06

    Fajnie:)PS u mnie tez NN

    OdpowiedzUsuń
  4. ~Rosa
    24 grudnia 2008 o 15:50

    mialam problemy i zakaz na neta wiec wlasnie skonczylam czytac wszystkie notki i ta jest naj naj najlepsza jak w zyciu czytalamGratuluje i Wesołych Świat

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 25 grudnia 2008 o 15:10
      Szlaban na neta?!?!?! Dżyzys, ja bym zwariowała xD I tak już jestem na głodzie, bo mam szlaban na tibię… xD

      Usuń
  5. ~Evera
    24 grudnia 2008 o 21:17

    Rozdział fajny, Sophie naprawdę zmieniła się i nie wiem, czy ta jej zmiana będzie dla niej korzystna. A z Pansy ma nadal jakieś porachunki… Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 25 grudnia 2008 o 15:11
      No, nie wiem, czy będzie korzystna, bo już na powitaniu naskoczyła na Syriusza xD

      Usuń
  6. ~Ms.Riddle
    24 grudnia 2008 o 22:20

    Fajnie, Sophi zrobiła sie jeszcze gorsza;d;p mi sie to podoba ;d;p hah kocham, jak jest zlee ;d;p no no ;d;p super ;) nadia-riddle-love ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 25 grudnia 2008 o 15:13
      Ta, zrobiła się jeszcze gorsza, niż była xD Ale taka właśnie jest najlepsza xD

      Usuń
  7. ~Gonia
    24 grudnia 2008 o 23:09

    Ładnie ci wyszło. Ciekawa jestem, czy Sophie stanie się kiedyś ‚dobra’? Czy może zawsze będzie tym złym charakterkiem w opowiadaniu… tego dowiemy się na końcu opowiadania. Ja się nie rozpisuję, może tylko przeproszę, że nie komentowałam wcześniejszych notek, ale nie chciało mi się żadnego bloga czytać, a teraz nadrabiam i przeczytałam 3 zaległe notki. Ładnie, fajnie, cóż więcej mogę powiedzieć? Powodzenia w dalszym pisaniu i wesołych świąt :) dramione-draco-i-hermione

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 25 grudnia 2008 o 15:15
      Eee, mi się nigdy nie chce nic czytać, ale jak przeczytam pierwszą linijkę, to zaraz mi leń przechodzi xD Nom, masz rację, dowiemy się, a raczej Wy się dowiecie [jeśli ze mną wytrzymacie jeszcze kilka miesięcy], jaka Sophie jest na prawdę. Mam tylko do powiedzenia jedno. Jeśli wytrwasz, to na pewno nie pożałujesz, bo koniec 7 klasy będzie naj naj naj xD

      Usuń
  8. ~Leanne
    25 grudnia 2008 o 13:33

    Nawzajem, nawzajem. Fajnie… Ale gdzie się teleportowała? Do LV?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 25 grudnia 2008 o 15:15
      Aaa, to dopiero w następnym rozdziale xD

      Usuń
  9. ~Olka
    25 grudnia 2008 o 15:43

    Fajny rozdział.Sophie zmieniła się……czy kiedyś będzie „dobra” tak jak wcześniej? Czekam na następny.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 26 grudnia 2008 o 17:59
      Ona nigdy nie yła dobra, przytoczę tu taki przykład [wypowiedź Syriusza]: „Każdy ma w sobie tyle samo dobra co zła” xD

      Usuń
  10. ~maika
    25 grudnia 2008 o 17:14

    no, noo, ciekawiee;p, Sophie widzę, że zaczyna działać całkowicie na korzyść Voldemorta – i dobrze;pp hehe, mi do niej nie pasuje grzeczność i dobro w zbyt dużych ilościach xDD, superr;];]ps. mogłabyś mi przypomnieć, kim jest Gloria?? chyba, że to jest jakaś „przenośnia, hehe;]]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 26 grudnia 2008 o 18:00
      Ja nie piszę przenośni z dużych liter. Gloria, to kotka [właściwie typ chimery] Sophie. Mam nadzieję, że nie chcesz całej historii o tym kocie, tak? xD Ale spoko, wyjaśnię w następnym rozdziale xD

      Usuń
  11. ~Łapa
    25 grudnia 2008 o 18:03

    Jak dla mnie, ta notka słabsza niż poprzednie. Jest tak mało akcji i Voldemorta nie ma, ani Draco… Znalazłam błąd -> „Podparłam więc głową ręką i wbiłam wzrok w zakurzoną podłogę.” Nie powinno być raczej „Podparłam więc głowę ręką(…)”? To tyle i… życzę Huncwockiej Wigilii (która już była xD) i Szalonego Nowego Roku :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 26 grudnia 2008 o 18:02
      Słabsza, wiem, ale co poradzę na brak czasu i lenia? xD A więc, ja nie widzę tam błędu, bo po jaką cholerę miałabym pisać „cośtam cośtam i (…)”? xD Eghm, dziwne, ale może to ja taka niekumata… xD

      Usuń
  12. ~Clumsy
    26 grudnia 2008 o 15:12

    Sophie się zmieniła :DCiekawe czy na dobrę??Cud notka :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 26 grudnia 2008 o 18:02
      Na dobre [czyli na złe] xD

      Usuń
  13. ed_al_winry@amorki.pl
    26 grudnia 2008 o 15:28

    Bardziej drażliwa i agresywna, czyżby to była nowa Sophie? Wygląda na to, że tak. Świetny rozdzialik:) He he.PS. Chciałam cię serdecznie zaprosić na 3 już część mojego opowiadania na http://Kana.cay.pl .Zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 26 grudnia 2008 o 18:03
      Hehe, agresywna, tyle że nie rzuciła w Syriusza Glorią, czy krzesłem… albo Stworkiem xD Już sobie to wyobrażam… xD

      Usuń
  14. ~Kagami
    26 grudnia 2008 o 17:30

    Widać, że Ci się nie chciało. Mogłabyś wyjaśnić w następnym rozdziale, skąd u niej ta wizja, bo nie przypominam sobie, żeby miała w rodzinie jakiegoś jasnowidza ^^ O bliźnie na czole i więzi z Voldemortem (w postaci blizny) jak u Pottera też nic nie wspominałaś więc dobrze by było wyjaśnić :D Mam nadzieję, że święta dobrze wpłynęły na wenę x) U mnie niestety przeciwnie :PPPozdrawiam! ;))P.S. Pod poprzednimi notkami również zostawiłam komentarze. Może nie takie syte, ale muszę dzisiaj dużo notek nadrobić. :P Ach te święta.P.S.2. Myślę, że dobrze byłoby dać Ci taką radę: Kiedy ktoś się wypowiada (no wiesz, od myślnika), jest po nim spacja. Przykład:- Powiedziała, podnosząc głowę.Zły przykład:-Powiedziała, podnosząc głowę.Mała różnica, ale tak się nawet jakoś wygodniej czyta ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 26 grudnia 2008 o 18:06
      Eh, jakbyś miała tyle czasu co ja, też by Ci się mogła literówka przytrafić. Bo ja NIGDY świadomie nie robię spacji zaraz po pauzie, chyba że jest coś takiego: „cośtam cośtam – powiedziało. – lol2 xD No, wtedy to jakoś tak samo się daje… xD

      Usuń
  15. ~Susan1224
    26 grudnia 2008 o 18:59

    Sorry że długo nie komentowałam :( ale wiesz…święta :) nocia spoxxx i wszystkie poprzednie też :Dlila-potter

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 26 grudnia 2008 o 19:04
      Taa, święta, a ja mam lenia… nie chciało mi się zbytnio pisać xD

      Usuń
  16. ~Kagami
    26 grudnia 2008 o 20:04

    Grr. Ale mi nie o to chodziło. Tutaj każdy może zrobić literówkę. Chodziło mi raczej o to ja zaczyna ktoś coś mówić, to na wstępie dajesz:-Mam tego dość – powiedział.-Ja też – odpowiedziała.A powinno być raczej:- Mam tego dość – powiedział.- Ja też – odpowiedziała.To może i mało znaczące, ale wtedy nawet wygodniej się czyta ^^ Mam nadzieję, że teraz wyjaśniłam jaśniej x)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 26 grudnia 2008 o 20:25
      Nie, tak chyba nie powinno być. Mój ojciec tak mi powiedział, już dawno temu, kiedy byłam w trakcie pisania mojej pierwszej książki na wordzie. Wyobrażasz sobie, ile miałam do poprawki? Mało mnie szlag nie trafił… Jest tylko jeden problem. Już napisałąm rozdział 80 bez tej poprawy, więc może zastosuję się do Twojej rady w 81, bo kolejnych poprawek nie zniosę xD

      Usuń