Kilka godzin po lekcjach postanowiłam wprowadzić swój plan w życie. Zatrzymałam więc Hermionę przed drzwiami do biblioteki i odezwałam się:
-Eee… cześć.
Na nic więcej chwilowo nie mogłam się zdobyć. Hermiona uniosła brwi i cofnęła się o krok.
-Myślałam, że jesteś na nas obrażona – stwierdziła.
Uśmiechnęłam się krzywo.
-Ty nie rzuciłaś się na Dracona, prawda?
-No, fakt.
Stałyśmy przez chwilę w milczeniu, patrząc w inną stronę.
-Nie chcę się z tobą kłócić, przecież niczym mi nie zawadziłaś – powiedziałam spokojnie. – Przecież obie dążymy do spokoju i harmonii na świecie.
Hermiona uśmiechnęła się promiennie.
-To świetnie – odrzekła.
-To ja już pójdę, mam jeszcze trochę nauki – dodałam i pobiegłam w stronę lochów.
Nie było nawet tak źle. Na początku myślałam, że ucieknę, zanim zdołam z siebie wydobyć jakiekolwiek słowo, ale jednak udało się!
Poszłam do salonu Ślizgonów, aby poddać się tak ekscytującemu zajęciu jak nauka historii magii. Zajęłam jakiś fotel i rozłożyłam dookoła siebie książki. Zaczęłam czytać, ale jakoś nie mogłam się skupić…
Przyczyną buntu goblinów w XVIII wieku było bez wątpienia wprowadzenie przepisów regulujących użycie różdżek…
Kłócę się z każdym, kto w jakiś sposób się dla mnie liczy. Jeśli nad sobą nie zapanuję, to wkrótce tylko Gloria i Flagro będą przyjaznymi dla mnie istotami na świecie…
Gobliny bez wątpienia miały nadzieję na równouprawnienia, a wprowadzenie różdżek miało spętać ich możliwości i prawa…
Ale pogodziłam się z Hermioną, a to już sukces. Sprawa z Harrym na pewno za jakiś czas przycichnie, zawsze tak było. Syriusza będę musiała na pewno przeprosić, ale on mi wybaczy, przecież jest świadom, że jest dla mnie najważniejszy na świecie…
…więc chcąc podporządkować sobie czarodziejów, zbuntowały się…
Ja się buntuję. To podobno taki trudny wiek, ale Czarny Pan mówił… zaraz, co on mówił?
…sprawiając tym dużo kłopotów Ministerstwu Magii i całej rasie czarodziejów…
Ja sprawiam dużo kłopotów… ranię ludzi, których kocham, a później tego żałuję. Muszę to zmienić, bo człowiek nie może przecież żyć w samotności… Chciałabym to zmienić, a Darla na pewno nie ucieszyłaby się, gdyby wiedziała, że za jej śmierć oskarżam Sapphire…
Czarodziejom jednak udało się opanować to powstanie, które wybuchło ponownie po 20 latach…
Ah, jak mnie boli głowa…
Odłożyłam książkę i zamknęłam na chwilę oczy. Rozjarzona czerwień pod powiekami po chwili pociemniała, a ja poczułam miły chłód. Mało tej nocy spałam. Rozmyślałam. Bardzo chciałam poznać odpowiedzi na wiele pytań, na które nie odpowie mi żaden jasnowidz.
-Co tak siedzisz tu sama, kochanie?
Podskoczyłam, a książka, którą trzymałam w ręce, wyleciała w powietrze i spadła kilka metrów dalej. Posłałam Draconowi wymuszony uśmiech i podniosłam podręcznik z ziemi.
-Uczę się, przynajmniej próbuję… - mruknęłam, rozcierając oczy.
-Daj sobie spokój, SUMY dopiero za 8 miesięcy – prychnął i usiadł obok mnie.
-Ale ty dobrze umiesz liczyć – pochwaliłam go i zaczęłam zbierać książki, które niedawno wyciągnęłam. Z nauki nici. Nie miałam już chęci do niczego. Chciałam położyć się spać i o niczym nie myśleć. Chciałam dać odetchnąć mojemu zmęczonemu umysłowi… Jakżebym chciała go choć na moment otworzyć, poddać woli świata…
-Pokłóciłaś się z Sapphire, mam rację? – zapytał Draco.
-Nie udawaj, że nie słyszałeś nas wczoraj – odpowiedziałam smętnie.
Malfoy zawahał się.
-Cóż… nie dało się nie usłyszeć – przyznał.
-Ja naprawdę nie chciałam tego powiedzieć – jęknęłam. – Zdenerwowałam się i… i jakoś samo się wyrwało…
Usiadłam na podłodze i ukryłam twarz w dłoniach, których chłód przyniósł choć na chwilę ulgę mojej gorącej twarzy.
Draco podniósł mnie z podłogi i posadził na fotelu. Dotknął mojego policzka i stwierdził tonem znawcy:
-Chyba masz gorączkę…
-Nie, nic mi nie jest – mruknęłam. – Wszystko dobrze, nie lubię po prostu takiej wysokiej temperatury…
Wskazałam na kominek, przed którym siedziałam. Draco bez chwili wahania, wziął mnie na ręce.
-Puść mnie, wariacie! – roześmiałam się.
Draco usiadł na fotelu, a ja objęłam go za szyję.
-Muszę ci jakoś to wynagrodzić – powiedziałam i rozejrzałam się. Nikogo nie było, czyli mniej więcej mogłam czuć się bezpiecznie. Zbliżyłam się do niego, ale wcale go nie pocałowałam. Pochyliłam się nad jego karkiem i… wbiłam w niego zęby?! Domyślam się, jak mogło wyglądać moje spotkanie z Bartym…
Yhm, yhm.
Podskoczyłam i natychmiast odwróciłam głowę w stronę znajomego mi dźwięku. Na moje szczęście [lub nieszczęście], nie była to Umbridge, ale mój kochany młodszy brat Spirydion. Stał w progu sypialni chłopców, w ręku ściskał jakąś książkę, a ubrany był w piżamę moro.
Zasyczałam gniewnie i zerwałam się z kolan Dracona. Zorientowałam się, że mam do połowy rozpiętą bluzkę, ale to nic dla mnie w tej chwili nie znaczyło. Moim jedynym celem był Spirytus. Chciałam go dorwać i wypatroszyć.
-Co ty tu robisz?! – wycedziłam.
-O to samo mógłbym zapytać ciebie – powiedział spokojnie. Na jego twarzy malowała się odraza i spokój. Dziwne połączenie…
-Podglądasz mnie… - stwierdziłam, zaciskając zęby ze złości. Nie rozumiałam, dlaczego tak bardzo drażniła mnie obecność brata. Nie wiedziałam, dlaczego tak bardzo się zdenerwowałam. Przecież gówniarz mógł nie wiedzieć, że jego siostra też ma prawo się rozwijać…
-Tata nie byłby zachwycony – powiedział Spirydion. – On uważa, że jesteś na to za młoda.
Złość tak bardzo zaćmiła mi umysł, że nie panowałam już nad sobą. Rzuciłam się w stronę brata i zaczęłam ciskać w niego czym tylko dałam radę. Kiedy książki mi się już skończyły, machnęłam ręką i w powietrze uniósł się mały stolik. Gdyby Draco nie chwycił mnie z tyłu i nie powalił na podłogę, na pewno nie obyłoby się bez ofiar śmiertelnych.
Spirydion tylko się roześmiał, odwrócił się na pięcie i wrócił z powrotem do sypialni chłopców. Kiedy tylko drzwi się za nim zamknęły, Draco mnie puścił.
-Pieprz się! – zawołałam jeszcze za bratem.
-Co się z tobą dzieje?! – spytał zniecierpliwiony Draco. – Zobacz!
Wskazał ręką na salon Ślizgonów, który wyglądał teraz jak jakieś pobojowisko. Książki i różne małe przedmioty walały się po podłodze, a stolik leżał roztrzaskany na środku pokoju.
-Wybacz, ale nie wiem zupełnie co się ze mną dzieje… - mruknęłam i jednym machnięciem ręki naprawiłam wszelkie szkody. Ledwo odwróciłam się twarzą do Dracona, a w głowie poczułam oszałamiający ból. Padłam na kolana i chwyciłam się za włosy. Ból trwał przez kilka minut. Kiedy powoli ustąpił, stwierdziłam, że klęczę na brudnym dywanie w salonie Ślizgonów, a obok mnie klęczy Malfoy.
-N-nie wiem, co to mogło być… - mruknęłam, pozwalając, by Draco podniósł mnie z podłogi.
-To mogą być objawy jakiejś choroby – powiedział. – Natychmiast marsz do łóżka.
-Panikujesz – prychnęłam. – Nic mi nie jest.
Ale kiedy mnie tylko puścił, udałam się do sypialni dziewczyn. Teraz poczułam się tak zmęczona, że kiedy położyłam się na łóżku, od razu zasnęłam.
d-_-b
Następnego ranka obudziłam się w o wiele lepszym humorze. Nawet lekcja obrony przed czarną magią mi go nie zepsuła. No i pogodziłam się z Sapphire…
-Wybacz mi, że tak się zachowałam – powiedziałam do niej podczas obiadu. – Nie wiem, co mnie napadło.
Sapphire westchnęła ciężko.
-Co byś zrobiła, gdybym się nadal gniewała na ciebie? – zapytała z udawaną troską.
-Mogłabym popaść w depresję, napchać się czekoladą i wyglądać tak jak Umbridge – odpowiedziałam z udawaną troską i obie roześmiałyśmy się.
Około godziny 20:00 poczułam ból na lewym przedramieniu. Czytałam właśnie jakąś interesującą książkę na temat obrony przed czarną magią, a odrywanie mnie od lektury nie było rzeczą mądrą, więc do Czarnego Pana przybyłam wściekła jak osa.
-Stop… nic nie mów – uprzedził mnie Voldemort, kiedy tylko zobaczył drgający mi z hamowanej złości podbródek. – Byłem tak nietaktowny, by oderwać cię od czytania.
-Jakbyś zgadł – odpowiedziałam i usiadłam na swoim tronie z ciężkim westchnieniem. – Pod jakim pretekstem chcesz mnie widzieć tym razem?
Voldemort przyjrzał mi się uważnie. Jego spojrzenie zatrzymało się nieco dłużej na moich oczach.
-Chciałem spytać, czy wszystko dobrze – powiedział w końcu. – Parkinson nie narzuca ci się specjalnie?
-Nie. Gdyby spróbowała, to bym ci napisała – odrzekłam i chwyciłam jego dłoń. – Ale porozmawiajmy szczerze.
Spojrzałam mu głęboko w oczy.
-Chcesz wiedzieć, czy wybaczyłam Draconowi, mam rację? – dodałam.
Voldemort milczał przez chwilę. Przyjrzałam mu się uważnie i stwierdziłam:
-Jakbyś sobie zrobił kolczyk w wardze, to byś wyglądał o wiele lepiej.
Czarny Pan uśmiechnął się blado.
-Mówiłem ci już, że Malfoy nie jest dla ciebie – odparł. Przewróciłam oczami.
-Wiele razy – powiedziałam. – I mówię ci, że ja i Draco jesteśmy dla siebie stworzeni…
Ucałowałam jego rękę i wbiłam zęby w jego przegub. W gardle poczułam słodki smak krwi. Trwało to chwilę, zanim Czarny Pan zdał sobie sprawę z tego, co robię. Zanim ja zdałam sobie z tego sprawę…
Voldemort wyrwał rękę z mojego uścisku i jednym machnięciem ręki zatamował krwotok. Zerwał się z tronu i chwycił mnie za ramię. O co mu właściwie chodzi? Przecież nic nie zrobiłam!
Ale Voldemort najwyraźniej myślał inaczej. Przeprowadził mnie przez komnatę i zaciągnął mnie do sali wejściowej na parterze. Ruszył w stronę jakichś drzwi, na które ja nigdy nie zwracałam uwagi. Czarny Pan otworzył je kopniakiem.
-Co… co ty ze mną robisz?! – wydyszałam, ale Tom nie odpowiedział mi. Zaciągnął mnie głębiej w pomieszczenie i machnął ręką, a lampy zapłonęły niebieskim światłem. Rozejrzałam się po pokoju. Była to niewielka komnata z pięcioma drzwiami. Voldemort otworzył różdżką jedne drzwi i wepchnął mnie do środka, po czym zatrzasnął je. Rozległ się odgłos zamykanego zamka.
-Wypuść mnie! – zawołałam, waląc pięściami w metalowe drzwi. Zero odpowiedzi.
Rozejrzałam się dookoła. Było całkiem ciemno. Po kilku sekundach zauważyłam, że jest to tak zwany pokój bez klamek. Miał najwyżej 2-3 metry szerokości i długości.
-Wypuść mnie natychmiast! – krzyknęłam. Po chwili zaczęłam się niecierpliwić. Jakim prawem zamyka mnie tutaj? Jak stąd wyjdę, to mu pokażę…
Eksplodowałam zielonym dymem, ale nic się nie stało.
-To pomieszczenie jest odporne na wszelką magię – usłyszałam chłodny głos Voldemorta, po czym rozległy się kroki i kolejny, dobrze mi znany głos:
-Panie, czy wzywałeś mnie?
Jeszcze mi tu Barty’ego będzie ciągnąć! Niedoczekanie…
-Natychmiast otwórz drzwi, bo tego pożałujesz! – ryknęłam ile sił w płucach, ale milczenie okazało się korzystniejsze.
-Miałem nadzieję, że tylko genetyka się liczy – usłyszałam Voldemorta.
-Nie doceniasz panie, siły rodzinnej więzi – odpowiedział Barty.
Czarny Pan westchnął.
-Przypuszczałem, że coś takiego się może stać, ale Sophie ma przecież taką silną wolę… - mówił.
-Gdybyś powiedział jej prawdę… - zaczął Barty.
-Ona nie jest już sobą… – mruknął Riddle.
-O czym miałeś mi powiedzieć? – zawołałam. – Otwórz te drzwi, do cholery!
Kiedy i na to nie otrzymałam żadnej odpowiedzi, bluznęłam potokiem przekleństw i zaklęć, ale nic nie podziałało. Później nic już nie usłyszałam, oprócz kroków i trzaskania drzwiami. Ogarnęła mnie całkowita ciemność i grobowa cisza…
d-_-b
No, a więc teraz nieco was pomęczę moimi ględzeniem. Postanowiłam zrobić użytek z pewnego filmu, który oglądałam… Mam nadzieję, że się podobało xD Dedykacja dla Łapy :*
~maika
OdpowiedzUsuń8 grudnia 2008 o 22:54
nooo i mowilam, ze bedzie buum xDD, swietna notka, pod koniec juz mnie tak zaskoczylas, ze szczerze nie wiem co mam napisac…;]haha, i znowu nieposkromiona Sophie rzucala przedmiotami w kogos;D, wprawdzie to nie szklanki i nie w wujaszka, alee tez calkiem interesujace ;DD,pzdrr;**
10 grudnia 2008 o 17:35
UsuńHeh, nie zdziwiłabym się, gdyby Sophie następnym razem rzuciła w kogoś swoją kotką albo feniksem xD
~Olka
OdpowiedzUsuń8 grudnia 2008 o 23:28
Super!!! Nie spodziewałam się że będzie takie zakończenie tego rozdziału.Sophie nie zrobiła nic złego,nie powinna zostać zamknięta.Czekam na ciąg dalszy.Pozdrawiam.
10 grudnia 2008 o 17:35
UsuńHehe, a Ty cieszyłabyś się, kajby Cię ktoś upieprzył w rękę? xD
~April
OdpowiedzUsuń8 grudnia 2008 o 23:46
Bardzo fajny odcinek, a to wbijanie zębów w przegub Voldemorta i sączenie jego krwi skojarzyło mi się z „Wywiadem z Wampirem”, czyżby ona również miała mieć jakieś „szczególne” zdolności ? A może to tylko chwilowe…
10 grudnia 2008 o 17:42
UsuńOglądałąś? Najlepsze było, jak babka gościowi podrzynała gardło…xD Nom, właśnie z tego filmu to wzięłam xD Ale czytałam gdzieś, że wampiry [wierzę w magię i tego typu rzeczy] rzeczywiście tak powstawały, pijąc krew z nadgarstka… xD
~Łapa
OdpowiedzUsuń8 grudnia 2008 o 23:51
Super notka, szczególnie koniec. Dzięki za dedykację, tylko, ekhym, mogła by być z bardziej normalnego powodu. ;p Chociażby dlatego, że mnie lubisz… No chyba, że mnie nie lubisz…
10 grudnia 2008 o 17:43
UsuńLubię lubię…. xD Ale uważam, że dedykacja za to, żę się nie ma TVN’u jest jak najbardziej poprawna xD
~Clumsy
OdpowiedzUsuń9 grudnia 2008 o 09:01
Koniec najlepszy ;D Niee cała notka jest super ;)www.ps-love-you.blog.onet.pl
10 grudnia 2008 o 17:45
UsuńNom, bo napracowałąm się nad nią nieco xD
~Leanne
OdpowiedzUsuń9 grudnia 2008 o 13:31
Ona już nie jest sobą… to kim/czym? Thx za powiadomienie i umieszczenie Voldemorta w tej notce. On jest taki kochany…^^ Ty masz Barty’ego, ja tam się zadowolę Voldkiem
10 grudnia 2008 o 17:47
UsuńOoo, nie ! Ja mam ich obu ! Barty jest sweed, ale Volduś jeszcze bardziej ! xD Dlatego zakazuję go obrażać xDDD
~princess of blood
OdpowiedzUsuń9 grudnia 2008 o 14:19
Odcinek pierwsza klasa ;] Mnie też bardzo zaskoczyłaś tym końcem-pozytywnie oczywiście :PI mam pytanie: Ty poprostu siadasz o tam powiedzmy 20.00-23.00 i piszesz odcinek, czy najpierw na brudno na kartce?
10 grudnia 2008 o 17:50
UsuńEh, ja jak mam wolny czas [lub szlaban na kompa] to siadam i pisze do zeszytu [mam taki czerwony... xD] i przepisuję, ale to przepisywanie ogranicza się tylko do fabuły, bo jak później czytam to, co mam w zeszycie, to mi się śmiać chce xDD
Brillen
OdpowiedzUsuń9 grudnia 2008 o 14:22
Tajemniczy troszkę ten rozdział.Ale bardzo mnie wciągną xF Bania xD To takie fajne było xD Tak wgl to ona mi kogoś przypomina tym swoim zachowaniem tylko nei bardzo wiem kogo xD Mam nadzieje że wyjaśni się to w najbliższym czasie xD Buziam :**
10 grudnia 2008 o 17:51
UsuńHehe, wiesz… na pewno wiesz, kogo Ci ona przypomina, tylko się zastanów… kto lubi się żywić krwią? xDDD
~dream - toxic
OdpowiedzUsuń9 grudnia 2008 o 14:35
gites rozdzial te poprzednie tez czekam na new pzdr
10 grudnia 2008 o 17:52
UsuńSpoko xD
~Czarna
OdpowiedzUsuń9 grudnia 2008 o 15:02
Ja chcę więcej! Pisz szybko bo ja eksploduje ..ten rozdział bym fascynujący szczególnie zakończenie…pozdrawiam
10 grudnia 2008 o 17:53
UsuńTaa, następny też będzie fajny… xD Dziwne, bo ostatnio mam przypływ świerzej weny xD Muszę to wykorzystać i napisać na selene-snape xD
~Cam.
OdpowiedzUsuń9 grudnia 2008 o 15:49
Wow, niezły rozdział:) A ja wiem, co będzie z Sophie xD Tylko nikomu nie powiem… ^^ xD
10 grudnia 2008 o 17:53
UsuńTaa, trzymaj w tajemnicy xD Nawet mi nie powiesz? xD
~xXx_krwawa_xXx
OdpowiedzUsuń9 grudnia 2008 o 16:55
….zatkało mnie z wrażenia..XD myślałam, że Czarny Pan ją potraktuje Crucio czy coś, a ty „tylko” pokoik bez klamek ….kurcze i nie moge doczekać się nowej notki teraz..pisz szybko XD
10 grudnia 2008 o 17:55
UsuńTa, ale jeśli siedzisz w pokoiku bez klamek i w ciemności, to może Cię szlag trafić xD Szczególnie Sophie, bo ona ma taki wybuchowy charakter xD
~Kate
OdpowiedzUsuń9 grudnia 2008 o 19:08
Ślicznie;)
10 grudnia 2008 o 17:55
UsuńTaa, dzięki, że mnie nie przemęczasz w czytaniu xDDD
~Kagami
OdpowiedzUsuń9 grudnia 2008 o 19:22
Ha!!! Podobało mi się :D:D Takie notki mogę czytać. I co dalej? Przemienisz ją w wampira? xDD O wampirach opowiadania po prostu kocham! Każdą książkę! Każdy film! Sama w swoje opowiadanie wplątałam wampiry, bo przecież by się nie obyło. Najbardziej interesujące stworzenia :D:DAle koniec! Ja tu o notce. Opisy genialne, zachowanie w końcu się poprawiło, choć wydaje mi się, że nie powinna być w żadnym stopniu oschła w stosunku do Malfoy’a. W końcu po coś z nim jest, prawda? ;)Rany, niech ona się okaże tym wampirem ^^ Choć jeśli będzie inaczej, to się nie rozczaruję ^^ Zaskoczenie też jest dobre xD Błędów w notce się nie wyszukałam, a może dlatego, że bardziej skupiłam się na treści. W każdym bądź razie przyjmijmy, że nie było ich wcale ;))Zapowiada się na boską następną notkę więc… Mam nadzieję, że uda mi się jutro wygospodarować czas na jej przeczytanie.Rany, naprawdę świetnie Ci to wyszło.Pozdrawiam! ;))
10 grudnia 2008 o 17:58
UsuńEhm…. no dobra, zaraz na wszystko odpowiem… Postaram się wyciągnąć z tego zachowania Sophie jak najwięcej i powiem Ci, że nie rozczarujesz się za bardzo xD
~K&M
OdpowiedzUsuń9 grudnia 2008 o 21:31
Co za porywający rozdział. Sophie wampirkiem^^ Mam nadzieję, że następny rozdział będzie szybko. Ale nie ładnie tak ze strony Voldemorta zamykać ją w ciemnym małym pomieszczeniu…
10 grudnia 2008 o 17:58
UsuńNie ładnie, oj tak… xD Ale lepsze to, niż walenie w kogoś szklankami… xD
~Clumsy
OdpowiedzUsuń10 grudnia 2008 o 09:52
Hey Zapraszam na mojego nowego bloga http://www.life-ashley–tisdale.blog.onet.pl Liczę,że wpadniesz,przeczytasz i skomentujesz Z góry dziękuje
10 grudnia 2008 o 17:59
UsuńTa, wpadnę xD Teraz właśnie, mam nowe linki w moich linkach i tam mam wszysstkie linki xD Więc tam Cię wkleję, oki? xD
margot14@onet.eu
OdpowiedzUsuń10 grudnia 2008 o 15:02
No ładnie, ładnie ci wyszło, Sophie robi się znerwicowana xD i objawia krwiożercze myśli :P Pozdrawiam – dramione-draco-i-hermione – Gonia
Brillen
Usuń10 grudnia 2008 o 16:08
Zapraszam na nowy rozdział :) http://www.lg-potter.xx.pl
10 grudnia 2008 o 18:00
UsuńZnerwicowana… xDD Może raczej przewrażliwiona… xD
~Kagami
OdpowiedzUsuń10 grudnia 2008 o 20:36
No dawaj tą notkę! Ja tu już czekam od godziny ^^ Kurde, po dziesiątej już nie będę mogła przeczytać :P
10 grudnia 2008 o 20:44
UsuńCzłowiecze, właśnie dodałam !!!!!!! xD