6 grudnia 2008

Rozdział 72

Następnego dnia, około 20:30 Sapphire poinformowała mnie, że wrócił Hagrid.
-Skąd o tym wiesz, do cholery? – syknęłam, rozglądając się dookoła, aby się upewnić, że nikt nas nie podsłuchuje. – Przecież w dormitorium Ślizgonów nie ma okna.
-Byłam w sowiarni – wyjaśniła Szafir.
Sprzątnęłam książki ze stolika i rzuciłam torbę w kąt.
-To idziemy – powiedziałam krótko i opuściłam pokój, nie czekając na Sapphire.
Wyszłam na błonia. Było już ciemno, na atramentowym niebie lśniły jak diamenty, gwiazdy. Trawę pokrywała rosa, powietrze było chłodne i rześkie. Na tle Zakazanego Lasu rysował się drewniany domek Hagrida. Przeszłam przez błonia, wsłuchując się w ciszę. Wzrok utkwiłam w okienku, w którym paliło się pomarańczowe światło. Ciekawe, czy Harry, Ron i Hermiona już wiedzą, że gajowy już wrócił.
Prawdę mówiąc, to zaniepokoiło mnie to spóźnienie Hagrida, ale w końcu misje dla Zakonu są najważniejsze…
Stanęłam na wiklinowej wycieraczce i zapukałam. Rozległy się ciężkie kroki i drzwi otworzył mi Hagrid. Kiedy go tylko zobaczyłam, złapałam się za serce i cofnęłam się o krok.
-Co ci się stało z twarzą? – zapytałam szeptem, kiedy wpuścił mnie do środka.
-To przez te olbrzymy… - zaczął Hagrid i postawił przede mną kubek z herbatą, wielkości wiaderka. Uśmiechnęłam się krzywo, patrząc na pokiereszowaną twarz gajowego.
-Dobrze, że już jesteś, ta Grubby-Plank już zaczyna każdemu grać na nerwach – powiedziałam szczerze. – Ale muszę cię ostrzec, że przyszła taka jedna z ministerstwa…
Do drzwi znów ktoś załomotał. Hagrid wstał od stołu i wpuścił gości do środka. Kiedy zorientowałam się, kim byli, natychmiast wstałam od stołu.
-Już wychodzisz? – spytał Hagrid.
-Nie będę siedzieć w jednym pomieszczeniu z dzikusami – oświadczyłam, patrząc na Harry’ego. Ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu, doszłam do wniosku, że wśród świętej trójcy znajdowała się Sapphire.
Wycelowałam nosem w sufit i wymaszerowałam z pomieszczenia, trzaskając drzwiami. Serce waliło mi w piersi jak oszalałe. Ze złości oczywiście. Jeszcze nigdy Harry nie irytował mnie tak jak w tej chwili. Przychodzi sobie do Hagrida, jakby nigdy nic i jeszcze buntuje przeciw mnie Sapphire. Jeszcze do tego dojdzie, że i Spirydiona będzie chciał przeciągnąć na swoją stronę. O nie, na to już mu nie pozwolę…

*

-Jak to nie?
-Bo nie – odwarknęłam. Spirydion spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem.
-Ale ja też nie lubię Umbridge! – jęknął. – Gorzej, niż nie lubię!
Zatrzasnęłam książkę do transmutacji i przeszyłam go groźnym spojrzeniem.
-Nie będziesz się spotykał z tą głupią grupą obrony przed czarną magią – wycedziłam. – Dlatego, że ja tak powiedziałam.
-Fajnie – burknął Spirytus.
-Nie mówi się „fajnie” – dodałam tonem nauczyciela. – W polskim języku nie ma takiego słowa. A jeśli naprawdę zależy ci na dobrych ocenach, sama mogę cię uczyć obronnych zaklęć.
Posłałam mu jeszcze ostrzegawcze spojrzenie, którym zakończyłam rozmowę.
Założyłam nogę na nogę i wróciłam do lektury podręcznika.
Do salonu Ślizgonów weszła Sapphire. Podeszła do mnie i usiadła w fotelu naprzeciwko mnie.
-Już myślałam, że spędzisz tam całą noc – prychnęłam.
-Wyobraź sobie, że do Hagrida przylazła Umbridge – powiedziała Sapphire, nie zważając na mój zły humor. – Mało nas nie nakryła. Gdyby nie niewidka Harry’ego, byłoby po nas…
-Posłuchaj mnie, kochanie – przerwałam jej ostrym tonem. – Gdybyś nie szwendała się z Potterem po całej szkole i Bóg raczy wiedzieć gdzie jeszcze, to na pewno nie byłoby ryzyka, że złapie i ciebie. Miałaś szczęście, to fakt, ale gdybyś wróciła ze mną do szkoły i nie zadawała się z tymi dzikusami… Jeśli wolisz towarzystwo szlamy, zdrajcy i Wybrańca od siedmiu boleści, to, wybacz, ale ja z tobą do nich nie polecę.
Chwyciłam książkę i przeniosłam się na drugi koniec pokoju. Sapphire była jedyną osobą w Hogwarcie, z którą mogłam szczerze porozmawiać, więc nie dokuczały mi żadne wyrzuty sumienia. Rozmawiałyśmy przecież szczerze…

Sapphire nie dała za wygraną. Zerwała się z fotela i pobiegła za mną.
-Sophie, przecież ty jesteś moją najlepszą przyjaciółką! – zawołała, a kilka osób przerwało na moment swoje zajęcia, żeby na nią spojrzeć.
-Tak? To dziwne, ale jakoś tego specjalnie nie odczuwam – prychnęłam. – Zawsze jesteś po innej stronie, tylko nie mojej!
-Nie prawda, zawsze stoję za tobą murem…
-Jasne, oczywiście! – warknęłam. – Jesteś ze mną tylko wtedy, kiedy jest ci wygodnie! Ty to jesteś ta tragiczna bohaterka, Sapphire… która miała już swoją próbę samobójczą… Gdyby nie ty, Darla żyłaby teraz!
To mówiąc, wybuchnęłam płaczem.
-Ona by zrozumiała, że wcale nie jestem taka idealna… Jeśli myślisz, że to wielkie szczęście mieć w rodzinie Toma, to jesteś w błędzie! Darla to wiedziała! – krzyknęłam i wybiegłam z dormitorium, pośród poszeptywać i zaciekawionych spojrzeń Ślizgonów.
Pobiegłam na drugie piętro i wpadłam do łazienki Jęczącej Marty. Oczywiście, na samym początku nie byłam świadoma, gdzie się znajduję, ale kiedy usłyszałam nieprzyjemny chlupot w jednej z umywalek, natychmiast skojarzyłam fakty.
Usiadłam na klapie sedesu i podparłam głowę rękoma. Nie miałam zwyczaju płakać, ale teraz nie mogłam więcej tłumić tego żalu, który nadal wypełniał moje serce po śmierci Darli. Na jej pogrzebie byłam jedyną osobą, która nie płakała. Pamiętałam ten dzień doskonale…
Był to mały, prywatny pogrzeb. Nic dziwnego… Darla nie miała rodziców. Na pogrzebie była tylko babcia i najbliżsi przyjaciele. Jak już wspominałam, tylko ja zachowałam zimną krew. Przez całą ceremonię wpatrywałam się martwym wzrokiem w przestrzeń, podczas gdy naokoło mnie wszyscy popłakiwali w chusteczki. Nie dziwota z resztą… Darla była chyba najmilszą istotą, jaką spotkałam w życiu. Zawsze wszystkim pomagała, oddała nawet życie za Sapphire…

-Pamiętasz, jak w pierwszej klasie ten Malfoy nazwał cię szlamą? – zapytała Marta, na co ja podskoczyłam na klapie sedesu. – Przyszłaś wtedy do mnie, pamiętasz?
-Bardzo żywo – odparłam smętnie.
-Masz może teraz jakiś problem? – naciskała Marta, a jej głowa wyłoniła się z umywalki.
-Jeśli chcesz się ze mnie ponabijać, zrób to – mruknęłam i wbiłam wzrok w podłogę. Nie dość, że pokłóciłam się z Syriuszem, obraziłam się całkowicie na Gryfonów, to jeszcze naskoczyłam na Sapphire, zupełnie bez powodu. To nie była jej wina, że Darla umarła. Jedyną osobą, która ponosi za to odpowiedzialność, byłam ja. Gdybym nie pozwoliła jej iść do tego lasu, a sama bym to zrobiła, Darla żyłaby teraz…

-Nie chcę się z ciebie naśmiewać – ciągnęła Jęcząca Marta. – Jesteś jedyną osobą, którą lubię, a tak rzadko mnie odwiedzasz…
-Lubisz mnie? – zdziwiłam się. – Wierz mi, jest więcej osób, które są tego godne. Ja z pewnością do nich nie należę.
Marta westchnęła ciężko i przysiadła na szczycie drzwi do mojej kabiny.
-Darla na przykład? – zapytała.
Pokiwałam milcząco głową.
-Szkoda, że nie jest duchem – mówiła Marta. – Mogłaby zamieszkać w mojej łazience i nie byłabym już taka samotna…
Ponownie westchnęła.
Zaczęłam ją rozumieć, a nawet zrobiło mi się jej żal. To musi być nudne, tak przez te wszystkie lata siedzieć w jednej łazience i pojękiwać.
-Postaram się częściej wpadać – odezwałam się i wstałam z klapy sedesu.
-Każdy tak mówi i nie przychodzi – zauważyła ze smutkiem Marta.
-Może ze mną będzie inaczej – odpowiedziałam i opuściłam łazienkę. Ostatnio, kiedy miała tak podły humor, też odwiedziłam Martę i było to akurat w pierwszej klasie, w ten nieszczęsny dzień, w którym Draco nietrafnie nazwał mnie szlamą. Wtedy też pocieszała mnie Jęcząca Marta i… Hermiona?
Poważnie zastanowiłam się nad tą myślą. Tak, to Hermiona pobiegła za mną do tej łazienki. Hermiona Granger, którą zawsze w towarzystwie Ślizgonów nazywam „szlamą”. Oczywiście, później dołączyła też nierozłączna Sapphire i Darla, ale ona była pierwsza…

Tak więc, postanowiłam jak najszybciej pogodzić się z Hermioną. Postąpiła wtedy o wiele piękniej, niż wszyscy uczniowie czystej krwi. Taka zwykła szlama potrafiła się zdobyć na rozejm z wrogiem, aby przynieść mu ulgę w cierpieniu… I od tego właśnie dnia byłyśmy przyjaciółkami. Niestety, byłam zbyt dumna, zbyt ceniłam sobie czystość krwi, by później naprawić nasze dobre relacje, które tak drastycznie się pogorszyły po śmierci Darli…

Byłam właśnie w sali wejściowej, kiedy usłyszałam za sobą przyspieszone kroki i zadyszany okrzyk:
-Panno Serpens… proszę się zatrzymać!
Przystanęłam i odwróciłam się. U szczytu schodów stała Umbridge. Ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu nie miała na sobie tego ohydnego różowego swetra. Ubrana była w ciemnoniebieską szatę z wielkim kołnierzem. Czyżby przerzuciła się na błękit?
Umbridge zbiegła po schodach i dysząc, dodała:
-Widziałam, że wychodziłaś z łazienki tej zjawy.
Uniosłam brwi. Poczułam się nieco dotknięta tym, że Landryna nazwała Martę „zjawą”.
-Tak, i co z tego? – zapytałam uprzejmie. – Coś jeszcze? Jestem prefektem i mogę przebywać poza dormitorium po godzinie 20:00. I jak pani słusznie zauważyła, byłam w łazience.
Umbridge zamrugała szybko.
-Tak, ale przebywanie w obecności tego… tej Marty jest… no… niebezpieczne – powiedziała, nieco zbita z tropu.
-Pani się chyba coś wydaje – rzekłam z wyższością. – Nie złamałam żadnego z punktów regulaminu. Nie rozumiem, po co pani za mną biegła. I o wiele lepiej pani w niebieskim, niż różowym.
Odwróciłam się i zostawiłam Umbridge po środku sali wejściowej z głupią miną. Udałam się szybko do dormitorium, na wypadek, gdyby Dolores chciała zaszczycić mnie jeszcze jakąś głupią uwagą.
Przeszłam przez salon jak najszybciej, żeby nie natknąć się na żadnego świadka tej nieprzyjemnej sceny, która miała niedawno miejsce i wpadłam do sypialni dziewczyn. Nagle coś sobie uświadomiłam. Umbridge chciała się dowiedzieć, czy nie było mnie u Hagrida… No nie, co mnie jeszcze dziś spotka?
Spojrzałam na śpiącą już Sapphire. Na jej twarzy widniały ślady niedawnych łez. Nie tylko ja cierpiałam po utracie Darli. Sapphire również to bolało, tylko że z nią nie robili nigdy tyle ceregieli, ile ze mną. Uważaj, Sophie, bo Glizdogon umył na dole podłogę, mówił nieraz Voldemort. Weź sobie grubszą kurtkę, bo się przeziębisz, powtarzała często Bes…
Jeszcze nigdy nie czułam się tak zepsutym dzieckiem, jak w tej chwili. I jaką krzywdę zrobił mi Czarny Pan, zabierając mnie od moich biologicznych rodziców. Może ojciec biłby mnie o byle głupotę, może matka ignorowałaby mnie za każdym razem, kiedy potrzebowałam pomocy, ale nie byłabym tak rozpieszczona… Chciałabym cofnąć czas…


~*~



Czy pod każdym rozdziałem musi być moje bezsensowne kazanie? Nie musi! A więc, rozdział z dedykacją dla April :* 

47 komentarzy:

  1. ~Dark_Lady
    6 grudnia 2008 o 20:01

    Eh, dawno nie komentowałam.. Ale czytałam. A teraz komentarz. Akcja… Nieźle. Długie – dosyć. Tytuł – Czasu cofnąć się nie da.. xD Werdykt – Czekam na następny odcinek!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 8 grudnia 2008 o 19:04
      Oh, muszę sobie „zapożyczyć” od Ciebie ten sposób komentowania xDDD

      Usuń
  2. ~Princess of blood
    6 grudnia 2008 o 20:36

    Świetny ;) Bardzo mi się podoba, chociaż żadnych większych ‚akcji’ nie było ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 8 grudnia 2008 o 19:05
      Już mam pomysł na nową akcję, która będzie się przewijać przez jakiś czas xD Wspominałam, kim są Ghostowie? xD

      Usuń
  3. ~Ms.Riddle
    6 grudnia 2008 o 20:41

    Bardzo fajnie ;D:) i popieram jeden z wczesniejszych komentarzy ;d;p – czasu nie da sie cofnac – no niestety :( czekam na kolejny :) nadia-riddle-love;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 8 grudnia 2008 o 19:05
      Niestety, zgadzam się… xD Gdybym mogła, to z matmy nie miałabym tej pały ze sprawdzianu xD

      Usuń
  4. ~Cam.
    6 grudnia 2008 o 20:50

    Niezły rozdział. Szkoda, że musi tak cierpieć… Widzisz, nawet rodzina LV musi przeżyć swoją tragedię…

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 8 grudnia 2008 o 19:06
      Taa, im potężniejsza rodzina, tym większe problemy xD Jak wspominał Dumbel. Im człowiek mądrzejszy, tym pomyłki robi większe xD

      Usuń
  5. ~maika
    6 grudnia 2008 o 21:04

    hmmm, smutne ale urocze;], to dobrze, ze Sophie uswiadomila sobie to wszystko wreszcie…cos mi sie zdaje, ze po takim malym spowolnieniu akcji, za niedlugo bedzie tu duze BUUUMM xDD, wiec czekam, pzdr;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 8 grudnia 2008 o 19:09
      Jakbyś czytała w moich myślach xD Będzie buuum, i teraz jak się tak nad tym zastanowić, to dobrze, że nie jest jak w HP listopad, tylko październik, bo planuję na ten czas małą akcję xD

      Usuń
  6. ~Łapa
    6 grudnia 2008 o 21:08

    Chyba coś przegapiłam… Czemu Sophie jest wściekła na Harrego? Nie do końca to rozumiem… Notka super :D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 8 grudnia 2008 o 19:10
      Nie czytałaś? Bo POBIŁ Dracona xD Zachował się jak mugol [nom, w sumie to wychowywał się wśród mugoli, więc nie dziwota] xD

      Usuń
  7. ~Olka
    6 grudnia 2008 o 21:24

    Świetny.Podobało mi się.Ten rozdział jest trochę smutny,a tytuł taki…..odpowiedni do tego tekstu.Czekam na następny.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 8 grudnia 2008 o 19:11
      WOW!!! Tytuł pasuje do rozdziału! Cóż za odkrycie…xD

      Usuń
  8. ~Clumsy
    6 grudnia 2008 o 21:24

    Smutne ale piękne .Fajnie,że Sophie coś zrozumiała ;)Na http://www.ps-love-you.blog.onet.pl pojwił się nowy odcinek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 8 grudnia 2008 o 19:12
      Zrozumiała, ale trochę za późno xD Jak Voldek xD On też zrobi coś, zanim przemyśli do końca i wynikają takie nieprzyjemności… weźmy np rzucanie szklankami xD

      Usuń
  9. Brillen
    6 grudnia 2008 o 21:34

    Fajne to było xD Brak słów :D Buziam :*[lg-potter]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 8 grudnia 2008 o 19:13
      Aż Ci słów brakło? Chyba jesteś w szoku po zauważeniu tylu błędów ortograficznych xD

      Usuń
  10. ~April
    6 grudnia 2008 o 21:35

    Bardzo dziękuję za dedykację :). Rozdział bardzo mi się podobał, jest smutny i świetnie napisany. Sam opis kłótni, przypadł mi do gustu, bardzo realny. No i oczywiście czekam na dalszą część. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 8 grudnia 2008 o 19:14
      Następny będzie lepszy xD No, przynajmniej temat będę miała dobry, a jak ja to już opiszę, to się zobaczy xD

      Usuń
  11. ~Gonia
    6 grudnia 2008 o 21:47

    Hello :) Co jest najciekawsze, ta notka mi się podoba, nawet bardzo. Sophie staje się bardziej ludzka i przypomniała sobie o Hermionie – wadą mieszania Slytherinu z Gryffindorem jest to, że jednak któryś dom bardziej się lubi, a któryś mniej… no cóż, dla mnie jest trochę niezrozumiałe, jak można mieć przyjaciół i potem ich wyzywać od szlam… ale niech będzie ;) :P Sop staje się bardziej dobra – fajnie :) Pozdrawiam – dramione-draco-i-hermione

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 8 grudnia 2008 o 19:15
      Ej no, ona jej przecież nigdy wprost nie powiedziała, że jest szlamą xD Owszem, myślała sobie, że Hermiona jest taka i owaka, ale nie powiedziała jej wprost xD

      Usuń
  12. ~K&M
    6 grudnia 2008 o 22:12

    Taki smutny ten rozdział. I bez dłuższej rozmowy z landryną, szkoda. xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 8 grudnia 2008 o 19:16
      Ta, najlepiej jeszcze skomentować ubiór Umbridge i sobie pójść xD

      Usuń
  13. ~Nadia
    6 grudnia 2008 o 23:14

    Nie pomyśl sobie, że jak nie komentuje, to nie czytam. Czytam, oczywiście! I wciąż jestem wciągnięta :D Coś Sophie ma doła ostatnio, ale jakoś szczególnie jej się nie dziwię. Postaram się nadrobić komentarze, zgodnie z obietnicą sprzed kilkudziesięciu rozdziałów, tylko nie wiem kiedy :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 8 grudnia 2008 o 19:17
      Spoko, wiem, że czytasz xD Tylko sobie pomyślałam, że mogłabyś coś napisać na swoim blogu xD

      Usuń
  14. ~Evera
    6 grudnia 2008 o 23:18

    Świetny rozdział, miło i lekko się czytało. Ta potworna Umbridge… wszędzie jej pełno, ale zdaje się, że tak musi być. Sophie ostatnio rzeczywiście jest podatna na kłótnie, mam nadzieję, że pogodzi się z Saphire i w końcu przybliżyłaś trochę postać Darli. Fajny rozdział, naprawdę. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 8 grudnia 2008 o 19:18
      Nom, w linku jest Darla opisana xD Ale niektórzy nie mogą się połapać, albo nie raczą tam zajrzeć xDDD

      Usuń
  15. ~Claudia
    7 grudnia 2008 o 10:45

    Bardzo fajny rozdział (jak zawsze zresztą). Dzięx za szczerą krytykę. Mało jest taki osób.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 8 grudnia 2008 o 19:19
      xD Krytyki nigdy nie za dużo xD A takich osób [szczerych] jest więcej niż myślisz. Może aż za bardzo prawdomównych xD

      Usuń
  16. natalka_m@op.pl
    7 grudnia 2008 o 11:35

    Na razie zdążyłam nadrobić trzy rozdziały ,ale już biorę się za czytanie reszty. Niestety na tygodniu zbytnio czasu nie mam na czytanie notek ,ale od czego jest weekend :]Źłe te rozdziały nie są ,ale znalazłam kilka (dosłownie) błędów interpunkcyjnych ,które od razu wybaczam ,bo są one moją zmorą ;]Rozdziały świetne ,ale resztę będę mogła przeczytać dopiero wieczorem z powodu wyjazdu. Pozdrawiam. – Nn.[pevensie-kaspianx] [wena-z-daleka]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 8 grudnia 2008 o 19:20
      Ah, interpunkcja… dobrze, że moja polonistka tu nie wchodzi na mojego bloga, bo by dostała zawału. xD Ostatnio [czyt. jakieś 2 lata] bije mi z przecinkami. Nie będzie zdania, w którym nie dałabym choć 2 przecinków…. xD

      Usuń
  17. ~Kate
    7 grudnia 2008 o 12:21

    I długie i ślicze:) Naprawde fajne:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 8 grudnia 2008 o 19:21
      Ale z Twoim się nawet nie równa…. xD

      Usuń
  18. ~Elizabeth Malfoy
    7 grudnia 2008 o 12:56

    Fajnie i ciekawie – nawet mi się zrymowało^^. NIe rozumiem, o co ci chodzi z tym kazaniem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 8 grudnia 2008 o 19:22
      Kazanie, czyli takie jak w kościele [chodzi o jego długość] xD Czyli długa przemowa….. xD

      Usuń
  19. ~Malinna
    7 grudnia 2008 o 15:42

    no no no;) fajnie piszesz. podobaja mi sie twoje opisy, a do tego czyta sie bardzo lekko i przyjemnie;P oby tak dalej. zycze duzo weny;P a jesli chcialabys kiedys zmienic wystroj to zapraszam do mnie;) harrylandia.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 8 grudnia 2008 o 19:23
      Właśnie się zastanawiałam, czy bym nie zmieniła sobie szablonu… xD Zamierzam, oj tak, ale dopiero jak sobie zainstaluję PS xD Na razie muszę się męczyć z tym, co mam xD

      Usuń
  20. ~Pisarka.
    7 grudnia 2008 o 19:17

    Nowy rozdział na /lily-evans-james-potter/. Zapraszam!

    OdpowiedzUsuń
  21. ~Motylek
    7 grudnia 2008 o 21:58

    Lubie Twoje kazania, chodź czasem są za długie…xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 8 grudnia 2008 o 19:25
      Nooom, jak czasem coś palnę to więcej niż opisy w odcinku xD

      Usuń
  22. Love_94
    7 grudnia 2008 o 22:58

    Pięknie tu u Ciebie, można poczuć się jak w niebie. Właśnie napisałam nowy odcinek na Love-DH. Liczę na opinie. ;]Pozdrawiam ;***PS. Również chciałąbym cofnąć czas ;]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 8 grudnia 2008 o 19:27
      Spoko xD Jak widzę, ciekawy tytuł ma nowy rozdział….. xD

      Usuń
  23. ~Kagami
    8 grudnia 2008 o 16:35

    Kochana, a ja wciąż czekam na ten ekstra rozdział :DPo raz kolejny Darla dała o sobie znać, tzn. tak w przenośni.Sophie jednak czasem potrafi być wrażliwa :PDzisiaj krótko, naprawdę, bo u nas półrocze kończy się wcześniej i w czwartek wystawiają nam oceny. Trzeba popoprawiać ile się da xDPozdrawiam! ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 8 grudnia 2008 o 19:31
      Ja poprawiam już od dziś oceny…. Nie chcę, żeby mi się nawaliło ocen na sam koniec. No… to moje poprawianie ogranicza się jak na razie do zgłaszania się na samobuja do odp…. xD A co do rozdziału…. Następny będzie lepszy xD

      Usuń
  24. ~Klaudek
    8 grudnia 2008 o 17:12

    Notka jak zwykle bombowa. ;))A przy okazji zapraszam na kolejny rozdział u mnie evans-w-hogwarcie ;**

    OdpowiedzUsuń
  25. ~Clumsy
    8 grudnia 2008 o 18:49

    Zapraszam na http://www.street-princesses.blog.onet.pl gdzie pojawił się nowy odcinek Zapraszam do czytania i komentowania

    OdpowiedzUsuń