-Stęskniłaś się? – spytałam ją w języku węży. Nagini zasyczała cicho i ześlizgnęła się z moich kolan, gdy pogładziłam ją palcem po łbie.
Uniosłam głowę, by móc obserwować zmagania Glizdogona. Peter położył tobołek na ziemi niedaleko jarzącego się pucharu i zniknął mi z oczu. Po chwili pojawił się, dysząc ciężko i ciągnąc ogromny, mogący pomieścić dorosłego człowieka w pozycji siedzącej. Ustawił go przed grobowcem ojca Voldemorta i wycelował różdżką w kocioł. Woda natychmiast zaczęła bulgotać.
-Gotowe, mój panie – odezwał się piskliwym głosem Glizdogon.
-Zaczynaj – zagrzmiał Voldemort. Jego głos dochodził z tobołka, do którego podszedł Glizdogon. Gdy pochylał się nad nim, z głowy spadł mu kaptur. Tom zarzucił mu na szyję chude rączki, a Pettigrew wyprostował się. Na jego twarzy malowała się odraza i obrzydzenie. Złość we mnie zawrzała. Od dawna zastanawiało mnie, dlaczego Voldemort pozwala mu być Śmierciożercą…
Glizdogon podszedł do kotła i bez żadnych skrupułów, wrzucił Czarnego Pana do kotła, po czum wycelował różdżką w nagrobek Toma Riddle’a.
-Kości ojca, dana nieświadomie, odnów swego syna! – Wyrecytował w ciemności Glizdogon. Powierzchnia u stóp Harry’ego pękła, a ze szczeliny wydobyła się smużka pyłu i opadła łagodnie do kotła. Woda zasyczała, a eliksir zmienił barwę na jadowicie niebieską.
Glizdogon zajęczał. Wyciągnął z kieszeni cienki, srebrny nóż i podszedł bardzo blisko kotła.
-Ciało… sługi… dane z ochotą… ożyw… swego pana. – zajęczał, łamiącym się głosem. Zacisnął w pięść palce prawej ręki i uniósł nóż. Zaskamlał nieco głośniej i odciął sobie prawą dłoń, która wpadła z głuchym pluskiem do kotła. Z eliksiru zaczęły strzelać iskry, a on sam zmienił barwę na krwistoczerwoną.
Glizdogon, dysząc ciężko, jęcząc z bólu i dygocząc z przerażenia, podszedł go Harry’ego. Ten miał zaciśnięte powieki, słyszałam jego chrapliwy oddech. Natomiast Glizdogon, tym samym nożem, którym oddał swoją dłoń dla Voldemorta, wbił Harry’emu jego ostrze w lewe przedramię. Po ręce natychmiast zaczęła spływać krew.
-K-krwi wroga… odebrana siłą… wskrześ swego przeciwnika – wybełkotał Glizdogon i przytknął małą fiolkę do rany. Chwilę później, gdy była już napełniona, odwrócił się od Harry’ego i wlał jej zawartość do kotła. Eliksir ponownie zasyczał, z kotła zaczęły strzelać iskry. Pettigrew czmychnął kilka metrów dalej, by móc poużalać się nad swoją poranioną ręką.
Nagle wszystko ustało. Na cmentarzu zrobiło się całkiem cicho, słychać było tylko urywane szlochy Glizdogona. Z kotła zaczęła wydobywać się gęsta para. Zauważyłam tylko ciemny kształt kotła i wynurzającą się z niego postać bardzo chudego, wysokiego mężczyzny. Uśmiechnęłam się lekko.
-Odziej mnie – rzekł Voldemort.
Glizdogon, jęcząc i szlochając, wziął lewą ręką czarną szatę, leżącą na ziemi i narzucił ją na głowę swego pana.
Chuda postać wystąpiła z kotła, a gęsta para opadła całkowicie. Czerwone oczy Lorda Voldemorta spoczęły najpierw na Harrym, później na mnie i na Glizdogonie.
Zmierzyłam oceniającym wzrokiem postać Czarnego Pana. Miał bielszą od nagiej czaszki twarz, z wielkimi, szkarłatnymi oczami i płaskim nosem węża.
Obnażyłam kły w uśmiechu, patrząc jak urzeczona na swego odnowionego wuja. Voldemort odwrócił ode mnie wzrok i sięgnął białymi palcami do kieszeni, z której wyciągnął różdżkę. Nie zwracał najmniejszej uwagi na szlochającego Glizdogona, ani na wijącego się u stóp grobowca Toma Riddle’a węża. Podszedł wolnym krokiem do Petera i machnął w jego kierunku różdżką. Glizdogon uniósł się w powietrze i całym ciałem uderzył ponownie w ziemię. Czarny Pan wybuchnął bezlitosnym śmiechem.
-Panie mój… - wybełkotał Glizdogon, dławiąc się łzami – panie… obiecałeś przecież… że…
Szata, którą owinął kikut, przesiąkła już krwią.
Voldemort zignorował prośbę Glizdogona. Podwinął lewy rękaw szaty, ukazując Mroczny Znak, którego dotknął białym palcem. Czarne niebo rozjarzył blask zielonej czaszki z wężem zamiast języka.
-Wszyscy to zauważą – mruknął do siebie Voldemort, opuszczając powoli rękaw szaty – Zaraz się dowiemy, ilu zachowało w sobie dość odwagi, aby powrócić…
Przez cały czas nie spuszczałam wzroku z Voldemorta. Postanowiłam czekać, aż on zrobi pierwszy krok, by łaskawie się ze mną przywitać.
Natomiast Czarny Pan zaczął przechadzać się tam i z powrotem, omiatając wzrokiem cmentarz. Po jakimś czasie spojrzał na Harry’ego, wykrzywiając wargi w okrutnym uśmiechu.
-Harry Potterze, stoisz na prochach mojego zmarłego ojca. Był mugolem i głupcem, jak twoja matka, ale jednak oboje do czegoś się przydali, prawda? – odezwał się cicho i zaśmiał się, krążąc tam i z powrotem.
-Widzisz ten dom na zboczu? – spytał Voldemort, wskazując na ciemniejące na horyzoncie wzgórze – Mieszkał tam mój ojciec. Moja matka pochodziła z tej wioski. Zakochała się w nim, a on ją porzucił. Zmarła po porodzie, a ja wychowałem się w mugolskim sierocińcu…
To mówiąc, spojrzał w moją stronę, ale znowu przeniósł wzrok na Harry’ego i dodał:
-Robię się nieco sentymentalny na starce lata…
Zaśmiałam się cicho, nadal przyglądając się mu uważnie. Nagle powietrze wypełniło się łopotem płaszczy. Między grobami aportowali się zamaskowani czarodzieje. Zbliżyli się w milczeniu, jakby byli niepewni tego, co widzą przed sobą… Po chwili jednak utworzyli mroczny krąg wokół mnie, Voldemorta, Harry’ego i Glizdogona. W pewnej chwili jeden Śmierciożerca padł na kolana przed swoim panem, podczołgał się do niego i ucałował skraj jego czarnej szaty. Inny poszli w jego ślady. Patrzyłam z satysfakcją, jak uginają kolana przed Lordem Voldemortem.
Gdy wszyscy ponownie ustawili na swoich miejscach, Czarny Pan przywołał mnie ruchem ręki. Podeszłam do niego powoli i stanęłam naprzeciw niego.
-Od dawna marzyłem, by oglądać twą piękną twarz z góry – rzekł spokojnie, gładząc mnie po policzku zimnym palcem.
-A ja od dawna pragnęłam mówić do ciebie stojąc – odpowiedziałam cicho. Wuj uścisnął mnie mocno. Poczułam, że moje nogi odrywają się od ziemi.
Gdy stanęłam już na pewnym gruncie, dodałam nieco głośniej:
-Pozwól, że powitam cię z należytym szacunkiem, panie mój…
Upadłam na kolana i, jak uprzednio zrobili to Śmierciożercy, ucałowałam skraj jego szaty. Voldemort pochylił się nade mną i postawił mnie z powrotem na nogach.
-Tyle ci zawdzięczam – powiedział – To ja powinienem ci się kłaniać…
Ujął moją dłoń obiema rękami i ucałował ją, nie spuszczając wzroku z mojej twarzy.
-To dla mnie wielki zawód – zwrócił się do Śmierciożerców, obejmując mnie ramieniem. Jakiś niski mężczyzna rozpłaszczył się przed nami i wychrypiał:
-Panie… przebacz nam…
-Crucio!
Śmierciożerca zawył i zaczął wić się z bólu. Taki widok w ogóle mnie nie wzruszył, wręcz przeciwnie, bardzo mnie rozbawił. Uśmiechnęłam się i szepnęłam Tomowi do ucha:
-Spokojnie, niech się wytłumaczą.
Zaklęcie ustało ; Śmierciożerca dygotał lekko na ziemi, dysząc ciężko.
-Oh, Avery… weź się w garść! – warknął Voldemort. – Prosisz mnie o przebaczenie? Złudne nadzieje… Ja nie przebaczam. Nie zapominam. Musicie odpłacić mi za to. Glizdogon spłacił już część swojego długu, prawda, Glizdogonie?
Odpowiedział mu żałosny szloch Szczura.
-Nie wróciłeś do mnie z lojalności, lecz ze strachu – wycedził Tom. – Zasłużyłeś na ból, prawda?
Znów odpowiedziało mu jęknięcie, jeszcze bardziej rozpaczliwe. Voldemort przestał zwracać na niego uwagę ; znów przemówił do swoich Śmierciożerców:
-Nikt z was nie próbował mnie odnaleźć! Crabbe, Goyle, Nott! Nawet ty, Lucjuszu!
Podszedł do Malfoya, ciągnąc mnie za sobą.
Lucjusz padł na kolana, obawiając się zapewne tortur, jak było w przypadku Avery’ego.
-Co mi odpowiesz, Lucjuszu? – spytał nieco ciszej Lord Voldemort.
-Panie mój… gdybym tylko usłyszał pogłoskę… - zaczął Malfoy.
-Były pogłoski, mój wiarołomny przyjacielu… i więcej niż pogłoski – przerwał mu Voldemort. Lucjusz wstał gwałtownie i zdarł z twarzy maskę.
-Klękaj – wycedziłam. On, Lucjusz Malfoy, śmie stawać przed swoim potężnym panem, jakby myślał, że może się z nim równać?
-Ja nigdy nie wyrzekłem się dawnej drogi życia – odpowiedział wyzywająco Malfoy.
-Klękaj! – krzyknęłam, a mój głos poniósł się echem po cmentarzu. – Na kolana! Nie słyszysz, co mówię do ciebie?!
Lucjusz ponownie padł na kolana, drżąc na całym ciele.
-Spokojnie, kochana – odezwał się łagodnie Voldemort – Nie zdzieraj sobie gardła… nie warto…
Uśmiechnęłam się drapieżnie i obeszłam go dookoła.
-Może i masz rację, ale zechciej mi wyjaśnić, dlaczego. Dlaczego to ta szumowina – wskazałam na szlochającego Glizdogona – dostąpiła łaski większej, niż ktokolwiek z nas! Jak mogłeś tak nisko upaść, aby pozwolić tej plugawej miernocie dać ci trochę siebie! Czyż nie jestem od niego ważniejsza?
-Wiesz, że jesteś – odpowiedział krótko. – Wież mi, szkoda by było twoich ślicznych rączek.
Roześmiałam się ironicznie i popchnęłam go na tron, który jakieś pół godziny temu wyczarowałam. Usiadłam mu na kolanach przodem do niego. Chwyciłam jego lewą rękę i odsłoniłam przedramię, na którym widniał czarny Mroczny Znak. Przyjrzałam się mu dobrze, po czym odsunęłam swój lewy rękaw powyżej łokcia.
W mojej ręce pojawił się z nikąd krótki srebrny nóż. Voldemort poruszył się niespokojnie, ale nie mógł wyszarpnąć ręki z mojego ucisku. Uśmiechnęłam się do niego i jednym ruchem podcięłam sobie lewy nadgarstek. To samo zrobiłam z jego przegubem. Po chwili na obu rękach pojawiły się szkarłatne kropelki krwi.
-Na zdrowie – powiedziałam wesoło i chwyciłam jego rękę, by obie rany się złączyły. Rozległ się cichy syk, a moje oczy zrobiły się szkarłatne, zamiast źrenic pojawiły się wąskie szparki.
Puściłam rękę wuja, a obie rany natychmiast się zrosły. Moje ręce zsunęły się po piersiach Voldemorta i przebyły taką samą drogę z powrotem. Ale Czarny Pan chwycił mnie mocno za szatę na piersi i przyciągnął mnie do siebie na bardzo bliską odległość.
-Mnie nie oczarujesz, nie dam się na to nabrać – wycedził. Uśmiechnęłam się szyderczo.
-Założymy się? – zapytałam.
-Wiem, o co ci chodzi – odpowiedział wymijająco Lord – Nie mogę ci tego dać. Nawet nie proś.
Zaśmiałam się cicho.
-Doskonale wiesz, że ja nigdy nie proszę – odrzekłam. – I jak sam powiedziałeś, dobrze wiesz, czego pragnę…
Zamilkłam na chwilę. Objęłam go za szyję i dodałam:
-No a teraz, kiedy już masz ciało… myślałam, że to niemożliwe, nie posiadając go… z resztą to nie ważne… Masz ich już pięć, jak mniemam, a ja mogę ci przywrócić szósty. Musisz spełnić tylko ten warunek.
Voldemort milczał. Czułam jego przyspieszone bicie serca, jakbym powoli wyprowadzała go z równowagi.
Po kilku sekundach Voldemort przełknął ślinę.
-Nie wymagaj tego ode mnie – odpowiedział. Zacmokałam, nadal się uśmiechając.
-Chcę tylko twojego szczęścia, a ty podcinasz mi skrzydła – powiedziałam, nieco zawiedzionym tonem. – Wiesz, że Dumbledore poluje na nie, a jego nic nie powstrzyma. Już zniszczył jednego, a zapewne będzie chciał wiedzieć, gdzie są inne. Wie, kim jestem, będę pierwszą osobą, którą zapyta. A teraz nie wiem, ile czasu będę mogła się opierać. Dumbledore jest wielkim czarodziejem…
Widząc minę Voldemorta, dodałam pospiesznie:
-Ale ty jesteś od niego potężniejszy. Oh, i wiesz, że teraz, kiedy moja krew płynie też w twoich żyłach, twoja moc jest większa, niż kiedyś?
Czarny Pan uśmiechnął się krzywo.
-Dlaczego tak ci zależy na tym, żebym ci uległ? – spytał. Zaśmiałam się.
-To chyba oczywiste – odparłam i zerknęłam przez ramię ; wszyscy Śmierciożercy mieli całkiem ogłupiałe miny. – Gdybym nie chciała oglądać twojego odrodzenia, nie byłoby mnie tutaj.
-Ale we wszystkim, co robisz, masz swój cel – zauważył Tom. Pokiwałam głową, nadal uśmiechając się słodko.
-Ty znasz mnie najlepiej – odpowiedziałam lekceważąco I chwyciłam go jedną ręką za szatę na piersiach. Moje oczy zapłonęły czerwienią. – Więc dlaczego nie chcesz żyć normalnie? – wycedziłam. Mój głos nie brzmiał już tak słodko, jak przed sekundą. Zacisnęłam palce, wbijając mu paznokcie w kark.
-Możesz to robić, nie zmienię zdania – odpowiedział obojętnym tonem – Dam ci wszystko, ale nie to.
Zmieniłam taktykę. Znów się uśmiechnęłam i puściłam go.
-Zobaczysz, jeszcze zmienisz zdanie – odpowiedziałam i dodałam głośno: - A Teraz przemów do swoich Śmierciożerców!
*.*.*.*.*.*
I jak? Chcecie się dowiedzieć, co Voldemort przekaże swoim zwolennikom? Następny rozdział normalnie za 2 dni (w niedzielę) xD Mam nadzieję, że się podobało i że nie było zbyt krótko xD
~Ewelina
OdpowiedzUsuń19 września 2008 o 22:01
Jest w sam raz :) FANS-NATASZA.XX.PL
19 września 2008 o 22:24
UsuńDziękuję xD
~Nadia
OdpowiedzUsuń19 września 2008 o 22:16
Zaintrygowałaś mnie. Nie jestem pewna, o co chodziło Sophie, ale czasem przecież o to chodzi – żeby nie wszystko było wiadomo od razu – prawda? Czekam z niecierpliwością na dalsze losy Sophie, odrodzonego Voldemorta i reszty bohaterów. To do niedzieli! :-)
19 września 2008 o 22:24
UsuńZignorowałam ? xD Sorry, jeśli o tym się nie zorientowałam xD Serio, nie było mnie wczoraj na kompie, a na komórce net mi się zepsół [ O.o? ]
~Kawula
OdpowiedzUsuń19 września 2008 o 22:20
Czy dobrze zgaduje myslac ,ze Sophie chce byc horkrokusem ? Aha i czy Harry nie skapnal sie ze to ona ?? zycie-gryfonek.blog.onet.pl
19 września 2008 o 22:23
UsuńHarry miał kawałek szmaty w ustach, więc nie mógł się jak na razie wypowiedzieć xD No i jak podkreśliłam w poprzednim rozdziale [jak mi się wydaje, że w 33] dla Sophie obecnie liczył się tylko Voldemort. A jeśli chodzi o horkruksy, to blisko jesteś, ale nie koniecznie to ona ma nim zostać. Ale, owszem, chodzi o podzieloną duszę Czarnego Pana xD
Cameron_Riddle
OdpowiedzUsuń19 września 2008 o 22:34
Super rozdział :) Nieźle Ci wyszło to odrodzenie ^^ Pozdrawiam;*
~Gonia
OdpowiedzUsuń19 września 2008 o 22:51
Fajne, ciekawe, super to opisałaś… tylko czego chce Sophie od Voldusia? A tak to świetne ;) Pozdrawiam – dramione-draco-i-hermione
~ViruS
OdpowiedzUsuń19 września 2008 o 22:52
Ohh, ja nie tylko tego, co chce przekazać Voldemort swoim przeciwnikom chcę się dowiedzieć. Ale co chce od niego Sophie :D Bo albo to napisałaś, albo ja jakoś się doczytać nie potrafię :) I rozdział rzeczywiście jest ciekawy. Uwielbiam czarę ognia, a najbardziej jej końcówkę, więc bardzo mi się podobało. I ten moment z połączeniem krwi… Tak! Wszystko było świetne :)) *szacuneczek* xD
20 września 2008 o 14:20
UsuńVoldek trochę się wkurzy [jak zwykle] no a Sophie może chcieć od niego tylko, jak to nazwała, „jego szczęścia” xD Co ona przez to rozumie, to dowiesz się już wkrótce xD
~Olka
OdpowiedzUsuń19 września 2008 o 23:01
Super.Ten rozdział napisałaś długi,opisałaś odrodzenie(czy jak to nazwać)Voldemorta w szczegółach.Rozdział fajny (jak zawsze).Czekam na następny.Pozdrawiam.
20 września 2008 o 14:19
UsuńTak tak, to było odrodzenie Voldemorta xD
~m
OdpowiedzUsuń20 września 2008 o 09:53
Serdecznie zapraszam na nowy rozdział na http://www.cameron-riddle.blog.onet.pl :) Miło mi będzie jeśli przeczytasz i wyrazisz swoją opinię. Pozdrawiam.
20 września 2008 o 14:19
UsuńNa reszcie, myślałam, że już zapomniałaś o swoich wiernych czytelnikach xD
~Tuśka
OdpowiedzUsuń20 września 2008 o 11:02
Bardzo mi się podoba… Prosiłaś o pozostawienie śladu. Weszłam tu przez innego bloga (pomietnik-corki-czarnego-pana) i serdecznie pozdrawiam.. Zapraszam na http://www.pamietnikLilyE.blog.onet.pl mam nadzieję że zajrzysz i zostawisz komentarz. Ja też postaram się wpadać.PozdrawiamTuśka
20 września 2008 o 14:18
UsuńDziękuję xD Nie mam teraz za dużo czasu [dokładnie 3 minutki] więc jak nie zapomnę, to dodam Cię do linków xD
Brillen
OdpowiedzUsuń20 września 2008 o 11:39
Rozdział jest naparwde świetny!Strasznie mi się spodobał.Jestem strasznie ciekawa o co jej tak w ogóle chodziło xD bo to zabrzmiało tak ekhmm…dwuznacznie xD no ale kit:P Czekam na newsa oczywiście:)Buziam:*lg-potter.xx.pl
20 września 2008 o 14:16
UsuńDwuznacznie? Ahaa, już rozumiem ^^ xD Wiesz, nie mogę wykluczyć dwóch, a może i trzech możliwości, podkreślając fakt, że Sophie nie za bardzo am ochotę być wierna Malfoyowi. W końcu czym jest władza Dracona w porównaniu do władzy Voldemorta ? xD
~blanikx
OdpowiedzUsuń20 września 2008 o 12:00
///;)///;) ///;)/// ////;)////super;)
20 września 2008 o 14:15
Usuń( ^.^ ) xDD ~*~*~*~*~
~Lily1224
OdpowiedzUsuń20 września 2008 o 12:25
Też cię dodam ;-) nocia odjazdowa :D
20 września 2008 o 14:14
Usuń^^ Dziękuję xD
~DeMi
OdpowiedzUsuń20 września 2008 o 12:51
Super odcinek ;) Fajnie ze juz w niedziele next ;) ale i tak mnie powiadom bo jak znam zycie to zapomne xD Pozdro (www.joe–jonas.blog.onet.pl)
20 września 2008 o 14:14
UsuńOki, powiadomię. Sama doskonale rozumiem „sklerozę”. Oh, nie wiem, czy news w niedziele, bo nie mogę się ostatnio wlogować na bloga na moim i brata kompie. Mam nadzieję, że jak coś nie wypali, to tata mi swój pożyczy [złudne nadzieje] ale jest jeszcze kafejka internetowa xD
~Kinga.
OdpowiedzUsuń20 września 2008 o 13:41
Rozdział jak zwykle powalający! Nie wiem za bardzo o co chodziło Sophie, ale na pewno się dowiem ;P:P za niedługo nawet :D >M-jak-madonna
20 września 2008 o 14:12
UsuńDowiesz się już niedługo, ale żeby poznać całą prawdę, od początku do końca, musisz poczekać jeszcze dość długo xD
~Kinga.
OdpowiedzUsuń20 września 2008 o 13:54
A co do Madonny, to w zetce mówili prawdę ;-) 16 sierpnia skończyła 50 lat :D:D >>M-jak-madonna
20 września 2008 o 14:11
UsuńNie wygląda na 50 lat, myślałam, że się przesłyszałam. Dawałam jej jakieś 35 lat… xD
~Pisarka.
OdpowiedzUsuń20 września 2008 o 15:30
Nowy odcinek i wygląd bloga na lily-evans-james-potter ! Wejdź i wyraź swoją opinie. Pozdrawiam i życzę miłego weekendu. :))
21 września 2008 o 17:35
UsuńPiękna grafika xD Moja wrażliwość pod tym względem jest dość ograniczona xD
~Isilria a raczej Isi
OdpowiedzUsuń20 września 2008 o 16:34
Umiesz się bawić emocjami czytelników Frozenka – i robisz to po mistrzowsku. Twoja Sophie jest wyjątkowa. „We wszystkim co robi ma swój cel” Ładnie powiedziane. Tylko o co jej konkretnie chodzi? Domyślam się ale nie chce psuć zabawy. Nie moge doczekać się ciągu dlaszego ale ty to na pewno wiesz. Pozdrawiam :-*
21 września 2008 o 17:38
UsuńTak, umiem się bawić emocjami, a zwłaszcza, że lubię to robić prawie tak samo jak spamować xD Sophie mogło chodzić o wiele rzeczy, mogę nawet dopuszczać domysł, który najbardziej się może kojażyć z jej wypowiedzią xD
~Isi
OdpowiedzUsuń20 września 2008 o 16:37
A tak wogóle czytając to miałam wrażenie że ona chce uwieść Voldemorta. Szalona dziewczyna! Gratuluje wspaniałej wyobraźni… =)
21 września 2008 o 17:39
UsuńBardzo prawdopodobne, w końcu Voldemort mógłby sprostać jej oczekiwaniom xD No i znalazłaby kogoś, kto ma moc podobną do jej mocy i nie jest parszywym gnojkiem [czyt. Draco Malfoy].
~Emo Girl
OdpowiedzUsuń20 września 2008 o 17:06
Zapraszam do konkursu na emo-center.blog.onet.pl z góry dzięki za zgłoszenie…
21 września 2008 o 17:40
UsuńMoże się zgłoszę…
~AdriAnnkA
OdpowiedzUsuń20 września 2008 o 18:30
O LooL super notka ;) hym.. Ciekawe czego chce Sophie ?;> no i co stanie się dalej;P domyślam się to znaczy wiem ale ciekawe jak to opiszesz xD ;**super;**pozdr;** kocham te twoje nocie ;DD[rodzinka-pottera][pamientnik-lilyanne-evans]
21 września 2008 o 17:42
Usuń^^ jak czytam te komy, to widzę, że bardzo was wszystkich interesuje, co ona od swojego ukochanego pana chce xD Ha, na razie tylko możecie się domyślać, ale już niedługo uchylę rąbka tajemnicy xD Bo o to w tym wszystkim chodzi xD
~dream - toxic
OdpowiedzUsuń20 września 2008 o 19:59
super rozdzialek pozdro
21 września 2008 o 17:44
UsuńJak zwykle strasznie dużo napisałaś xD Ale w końcu po co się rozpisywać? xD
~Brooke Davis
OdpowiedzUsuń20 września 2008 o 20:01
Nie dokońca wiem o co chodzi Sophie, ale odicnek jakz wykle super!! Czekam na nexta one-tree-hill
21 września 2008 o 17:46
UsuńWłaśnie o to chodzi xD Od razu nie opisuję wszystkiego otwarcie xD Sophie nie mówiła, czego pragnie, ale nie powiedziała też jasno, co chce dać Voldemortowi xD Dlatego nie pisałam np od 1 klasy tylko od 4 xD
~gabika138
OdpowiedzUsuń20 września 2008 o 21:09
Mmm… Boski rozdział, bardzo ciekawe ;) Zapraszam do mnie ponownie! Niedługo new część rozdziału ;)).violet-riddle.blog.onet.pl
21 września 2008 o 17:46
UsuńDziękuję, cieszę się xD
~Gwiazdeczka*
OdpowiedzUsuń20 września 2008 o 21:33
o cholera!!!Świetnie no ten rozdział powala,nawet niema się co sprzeczać,kurczę naprawdę fajnie i intrygująco,podoba mi się!
21 września 2008 o 17:47
UsuńŁoł, mogłabyś nawet wziąść udział w reklamie „Heyah” xD
~Sabriel
OdpowiedzUsuń21 września 2008 o 10:48
No boskko;)PS Sorry ze tak pozno;( Net.
21 września 2008 o 17:47
UsuńSpoko, mi się net popsół i nie mogę na swoim kompie opublokować newsa, muszę pożyczyć kompa od taty xD
~Kate
OdpowiedzUsuń21 września 2008 o 10:51
Bardzo fajnie;) Sosrrki ale mam pokoj z starsza siostrą;(
21 września 2008 o 17:48
UsuńA ja mam za ścianą pokój młodszego brata… to jest tragedia… xD
joe66@poczta.onet.pl
OdpowiedzUsuń21 września 2008 o 11:39
U mnie nowa nocia ( http://www.ja–i–joe–jonas.blog.onet.pl )
21 września 2008 o 17:49
UsuńDziękuję xD
joe66@poczta.onet.pl
OdpowiedzUsuń21 września 2008 o 11:40
U mnie nowa nocia ( http://www.ja–i–joe–jonas.blog.onet.pl )
21 września 2008 o 17:49
UsuńMiło mi xD
agniesia666666@vp.pl
OdpowiedzUsuń21 września 2008 o 12:39
U mnie nowa nocia: http://www.joe–jonas.blog.onet.pl Zapraszam!!!
21 września 2008 o 17:49
UsuńThx xD
agniesia666666@vp.pl
OdpowiedzUsuń21 września 2008 o 12:39
U mnie nowa nocia: http://www.joe–jonas.blog.onet.pl Zapraszam!!!
21 września 2008 o 17:50
UsuńWpadnę oczywiście xD
AdriAnnka
OdpowiedzUsuń21 września 2008 o 13:06
nowy rozdział na http://www.rodzinka-potterow.blog.onet.pl ;)) 46.Zakon Feniksa ;P zapraszam! Przeczytaj i skomentuj;) xD
21 września 2008 o 17:50
UsuńMoże być ciekawie… xD
~Anu$
OdpowiedzUsuń21 września 2008 o 15:10
Zapraszam na http://www.gwiazdy-konkursy-ocenki.blog.onet.pl
21 września 2008 o 17:52
UsuńOki oki, ale jutro, teraz zupełnie nia mam czasu, jestem tak zajęta… xD
~Łapa
OdpowiedzUsuń21 września 2008 o 17:13
bardzo tajemnicze… ze o horkrusa jej chodzi, to wiadomo, ale co albo kto ma nim byc, to nie mam pojecia… ciekawe…
21 września 2008 o 17:52
UsuńTak, może chodziło jej o horkruksa… może nie… ale czy koniecznie ktoś musi być horkruksem? Przypominam, że ona może mu to ODDAĆ, a wiadomo, że Harry zniszczył dziennik xD
~Bella
OdpowiedzUsuń21 września 2008 o 17:38
zglos sie do oceny na http://www.bella-cyzia-oceny.blog.onet.pl zapraszamu :)
21 września 2008 o 17:51
UsuńJuż się raz przejechałam na tym czymś ! Zgłaszam się a oni mnie ignorują ! Może teraz będzie inaczej ?