27 września 2008

Rozdział 38

-Czy to była…? – pierwsza odezwała się Sapphire.

-Ale co? – zdziwiłam się. Pamiętałam tylko, że słyszę jakiś dziwny głos, recytujący nieznany mi wiersz.

-Wypowiedziałaś przepowiednię! – zapiszczała przerażona Hermiona. A więc ten głos był mój…

-Ja? Naprawdę? Owszem, słyszałam czyjś głos, ale przecież Syr… Wąchacz powiedział, że to minie… bo jestem skillmagiem – odpowiedziałam, czerwieniejąc jak piwonia.

-Wydaje mi się – odezwał się Dumbledore – Że powinnaś iść po ciało Croucha.

-Ciało?! – zawołałam, zrywając się z krzesła. – Dumbledore, dlaczego ty mi każesz iść po jego ciało?! Przecież mogłam się przyczynić do śmierci Harry’ego, Voldemort powrócił tylko przeze mnie… oczywiście, nie ukrywam, że cieszę się… ale powinieneś mnie co najmniej wyrzucić ze szkoły! Czy jesteś aż tak głupi i naiwny, że tego nie zauważasz?! Ja wypowiadam przepowiednię, a ty mi po prostu pozwalasz się wałęsać po zamku!

Umilkłam, dysząc ciężko.

-Nie wydaje mi się, byś była niebezpieczna – zaczął Dumbledore, ale mu przerwałam:

-Na bogów, Cedrik Diggory zginął przeze mnie! Jestem mordercą!

Dyrektor uśmiechnął się.

-Nie prawda, nie jesteś. Ale owszem, czujesz się winna, bo nie wiesz, co wybrać. Rodzinę, czy Voldemorta – powiedział łagodnie.

Zapanowało milczenie. Czułam się okropnie. Czyżbym miała wyrzuty sumienia? Nie, to chyba tylko strach o własną skórę… Tak czułby Ślizgon. A jak czułby Gryfon? On poczuwałby się odpowiedzialny za swoje czyny…

-Masz rację, Dumbledore. Pójdę po jego ciało, a raczej… po Barty’ego – odezwałam się bardziej stanowczym tonem. – Przyślij mi tam tego dementora.

Odwróciłam się na pięcie i wymaszerowałam ze skrzydła szpitalnego.
Gdy szłam korytarzem, starałam się nie myśleć, co będzie, gdy Barty będzie już nieżywy. W końcu pocałunek dementora nie wysysa z człowieka życia… ale fakt, Crouch raczej się nie odezwie…
Drzwi same się przede mną otworzyły. Zobaczyłam pod ścianą bezwładnie leżącego Croucha. Przypomniała mi się moja obietnica… Nie wiem, co by się stało, wyciągnę cię stąd…

-Barty, słyszysz, co do ciebie mówię? – zapytałam głośno. Crouch podniósł głowę, najprawdopodobniej jego ciało chciało sprawdzić, skąd dobiega ten odgłos.
Uklękłam przy jego nogach i chwyciłam go za rękę. Nie mogłam się po prostu rozpłakać, bo płacz nic nie daje.
Nigdy nie rozumiałam ludzi, opłakujących swoich zmarłych. Łzy nic nie pomogą. Trzeba działać…

-Przyprowadziłem tego dementora – rozległ się głos tuż za mną. Odwróciłam się i zobaczyłam Dumbledore’a, obok którego unosił się dementor.

-Doskonale – odrzekłam sucho. – A więc to ty, tak? Czy dostałeś zezwolenie na atak?

To było głupie, pytać o coś dementora, który najprawdopodobniej mi nie odpowie, ale… kaptur dementora zafalował, jakby jego właściciel pokręcił milcząco głową.

-Poniesiesz karę – dodałam. – Nauczono mnie, że niewiernych i zdrajców trzeba karać. A teraz oddaj mi duszę Barty’ego, bo będę musiała uciec się do różdżki. O Sophie Serpens chyba słyszałeś, tak? No, więc oddawaj.

Dementor zawahał się. Wiedziałam, że z tym potworem łatwo mi nie pójdzie, ale o dziwo, spod kaptura dementora wypłynęła szaroniebieska kula, rozświetlająca ciemne kąty pokoju. Machnęłam różdżką i dementor eksplodował. Znów machnęłam różdżką i świetlista kula popłynęła powoli w stronę ciała Barty’ego, opadając łagodnym łukiem do jego piersi.
Barty zaczerpnął gwałtownie powietrza.

-Poznajesz mnie? – zapytałam go.

-Jak mógłbym cię nie poznać – odpowiedział Barty. Bez żadnego ostrzeżenia, chwyciłam go za rękę i zniknęłam.
Zmaterializowałam się dopiero w wielkiej, mrocznej komnacie, zbudowanej z czarnego granitu. Kamień ten pokrywał zarówno podłogę jak i ściany, sufit, były z niego zbudowane dwa trony, stojące pod ścianą naprzeciwko drzwi i kominek, stojący w kącie.

-Panie mój! – zawołałam, padając Voldemortowi do stóp. – Ledwo go stamtąd wyciągnęłam, Knot wezwał dementora, później…

Głos znów utkwił mi w gardle. Powinnam odwdzięczyć się Dumbledore’owi i jak na razie przemilczeć wypowiedzianą przeze mnie przepowiednię.

-Nie męcz się, Barty mi opowie – powiedział do mnie łagodnie Czarny Pan. Zauważyłam, że Barty klęczy tuż obok mnie.

-Wstańcie – dodał Voldemort. Wstaliśmy.

-Panie, ja nie mogłam temu zapobiec, wybacz mi… - wybełkotałam.

-Powiedziałem ci – odrzekł chłodno Voldemort – że nie jestem twoim panem. Wracaj do zamku. Zobaczymy się niebawem, zobaczysz…

Ukłoniłam się i deportowałam się do zamku. Oczywiście wiedziałam, że na jego terenie nie można się teleportować, ale mi udawało się to bez żadnych przeszkód.

-Albusie, myślę, że chciałbyś wiedzieć – zaczęłam, gdy pojawiłam się znów w gabinecie Moody’ego – Nie powiedziałam Voldemortowi o tym proroctwie. Bo to nasunęłoby mu myśl, dotyczącą Departamentu Tajemnic, Sali Śmierci i…

Wzięłam głęboki oddech i dodałam:

-Odchodzę z Zakonu Feniksa.

Dumbledore uniósł brwi, uśmiechając się dobrotliwie.

-Nie widzę takiej potrzeby – odparł – Jesteś dal nas bardzo cenna. Nie mam do ciebie żalu o dzisiejszy dzień, każdy popełnia błędy.

-Ale aż takie? To nie zdarzyło się po raz pierwszy! A jeśli nagle uznam za stosowne donosić Voldemortowi, co wy mówicie na zebraniach? Zginą setki ludzi, co z mugolami? Oni też mają prawo do życia!

Te słowa, nie wiedzieć czemu, same wyrywały mi się z ust.

-Mówisz jak prawdziwa Gryfonka – powiedział Dumbledore. – Idź do skrzydła szpitalnego, twoi przyjaciele na pewno chcieliby zapewne zadać ci kilka pytań. I nie przyjmuję do wiadomości, że odchodzisz z Zakonu.

Uśmiechnęłam się i odeszłam. Po drodze zastanawiałam się, jak ludzie mogą być naiwni. Bo, w sumie, Dumbledore taki był. A może miał rację? Nie jestem w stanie zdradzić rodziny i oddać się na posługi Czarnemu Panu?

-Sophie, co się dzieje?! – rozległ się znajomy mi głos, gdy tylko otworzyłam drzwi do skrzydła szpitalnego.

-Syriusz! – zawołałam i rzuciłam się mu w objęcia.

-Witaj, księżniczko – odpowiedział.

-Dlaczego się ujawniłeś? – zapytałam, siadając na najbliższym wolnym krześle. – Zastanawiam się, czy nikt nie chciał cię wykończyć…

-Prawdę mówiąc, Bes chciała mnie powalić krzesłem, ale wyszedłem z tego cało – odpowiedział. – A teraz mów, co z tą przepowiednią.

-Nie powiedziałam mu – rzekłam. – Voldemortowi. Nie teraz. Ale domyślam się, jakie ma plany.

Spojrzałam nieufnie na wszystkie dzieci, znajdujące się w pomieszczeniu.

-Omówimy to na spotkaniu, tak? – spytał Syriusz. Westchnęłam.

-Nie jestem pewna… Chciałam zrezygnować – odpowiedziałam. – Nie możecie się narażać na trzymanie mnie tu. Ale Dumbledore powiedział, że nie pozwoli mi zrezygnować z członkostwa. Wydaje mi się, że za bardzo mi ufa.

~*~

Na drugi dzień, do Harry’ego przyszli państwo Diggory. Amos cały czas szlochał, nie mógł z siebie słowa wydusić. Żałość pani Diggory była zbyt wielka, by mogła płakać.

-To nie twoja wina – powiedziała do Harry’ego. – Ale, Amosie, zginął w końcu jako bohater. Musiał być szczęśliwy.

-Tak, tak było na pewno – odpowiedziałam szybko, a Harry sięgnął po wielką sakiewkę, leżącą na jego szafce nocnej.

-Proszę to wziąć. Powinno należeć do Cedrika – powiedział, podając sakiewkę pani Diggory. Ale ona odłożyła ją z powrotem na szafkę i dodała:

-Nie moglibyśmy. Zatrzymaj je.


To było najgorsze spotkanie, w jakim miałam „zaszczyt” uczestniczyć. Państwo Diggory nie obwiniali o śmierć Cedrika ani mnie, ani Harry’ego, mało tego, uwierzyli też w powrót Voldemorta, co było jeszcze gorsze.
A jeśli już mowa o Voldemorcie…

Do końca roku szkolnego pozostały jeszcze dwa dni. Podczas śniadania dostałam list, pisany ręką Toma.


Bądź o 21:00 w Zakazanym Lesie, nieopodal chatki Hagrida.


-Od kogo? – zapytała Sapphire.

-Chce mnie dziś widzieć – odrzekłam cicho.

Zdziwiło mnie to, że chce widzieć mnie w Zakazanym Lesie. Nie zapiekł mnie Mroczny Znak, nic. Ale o umówionej porze stawiłam się w Lesie. Po środku polanku, zapewne tej, gdzie kiedyś spotkałam się z Glizdogonem, stali pod drzewami zakapturzeni Śmierciożercy.
Policzyłam ich szybko i uniosłam brwi. Po co mu eskorta ponad 20 Śmierciożerców?

-Sophie, moje droga! – powitał mnie Voldemort, rozkładając ręce. – Nie chciałem cię niepotrzebnie odrywać od nauki, ale ostatnio bardzo się o ciebie niepokoję.

Roześmiałam się.

-Możesz być o mnie spokojny, wuju, wszystko mam pod kontrolą – odpowiedziałam. – Więc mów, po co chciałeś się ze mną widzieć?

Voldemort nie odpowiedział od razu. Wyszedł trochę na przód z kręgu i rzekł:

-Doszły mnie słuchy, że niedawno pewien chłopak, bardzo nieładnie cię potraktował.

Drgnęłam.

-Możesz mi wierzyć, nic mi nie jest. Jakoś to przeżyłam – odpowiedziałam trochę niegrzecznym tonem – Oh, i możesz mi wyjaśnić, co robią tu ci wszyscy Śmierciożercy?

Omiotłam wzrokiem zakapturzone postacie. Zauważyłam po prawej stronie Voldemorta, sylwetkę  Barty’ego, gdzieś nieopodal niego stały dwie postacie, którym spod kapturów wystawały długie, prawie białe kosmyki włosów.

-Szukamy Karkarowa – odpowiedział Voldemort. – Ale to nie stoi mi na przeszkodzie, by się z tobą nie spotkać. Dobrze wiesz, że jesteś dla mnie najważniejsza.

Skinęłam sztywno głową.

-I chciałbym cię prosić, abyś pozwoliła mi zajrzeć do twojego umysłu – dodał z paskudnym uśmiechem. Roześmiałam się.

-To ma być żart, prawda? – zapytałam.

-Nie, ja nie żartują – odpowiedział Czarny Pan – Oczywiście, nie mogę cię do tego zmusić…

-A nie możesz mnie po prostu zapytać? – spytałam podniesionym tonem – Znów mieszasz się w moje życie osobiste! Ile razy już  ci mówiłam, że sobie tego NIE ŻYCZĘ?!

-Oh, Sophie… jesteś bardzo porywcza, a wiem, że jakbym cię spytał, to skłamałabyś mi – odrzekł spokojnie Voldemort.

-Skąd ta pewność?

-No dobrze… czy podczas tego roku szkolnego zajmowałaś się tylko nauką i turniejem? – zapytał. Prychnęłam.

-Oczywiście, że tak – odrzekłam. – Jeszcze jadłam i spałam…

-Dobrze wiesz, że nie o to mi chodzi – przerwał mi Czarny Pan. Zasyczałam gniewnie.

-Nie przerywaj mi – ostrzegłam go. – Ale, tak, nie tylko zajmowałam się turniejem i nauką. Nie patrz tak na mnie! Dobrze, popatrz sobie!

Zamknęłam oczy i pozwoliłam mu wedrzeć się do mojego umysłu.

Po chwili…

-Otwórz oczy – usłyszałam nad sobą ostry głos wuja. Spełniłam rozkaz. Zobaczyłam, że na jego twarzy maluje się taka sama wściekłość, jak wtedy, gdy Harry ugodził we mnie Cruciatusem. Tak przynajmniej mu się wydawało…

-Coś nie tak? – spytałam, ale jeśli Voldemort widział to, co ja, może być gorąco.

-To nie jest twoja wina, oczywiście… - mruknął bardziej do siebie, niż do mnie. Spojrzał na Lucjusza i Narcyzę.

-O co chodzi? – powtórzyłam. – Jeśli chodzi ci o ten incydent…

-Dlaczego mi nie powiedziałaś? – zapytał Tom, nadal patrząc na Lucjusza i Narcyzę.

-Nie chciałam ci zawracać głowy takimi detalami – odrzekłam niefrasobliwym tonem, ale nie mogłam ukryć, że jestem nieco przerażona.

-Detalami – powtórzył Voldemort. – Według ciebie to są detale? Przecież on popełnił największy błąd swojego życia!

-Tak, zrobił to przeze mnie – powiedziałam z wyższością. – I to tylko ja ponoszę tego konsekwencje.

-Muszę zrobić z tym porządek – rzekł nieco głośniej. – Tak będzie najlepiej. Dla większego dobra…

Roześmiałam się histerycznie.

-Chyba dla ciebie! – krzyknęłam. – Bo nie będziesz się musiał już o mnie martwić i spokojnie będziesz mógł zacząć opanowywać świat!

-Sophie, zrozum – powiedział spokojnie Czarny Pan. – Robię to dla ciebie.

Skinął ręką w stronę Malfoyów, a zza rodziców wyszedł Draco.
Szczęka mi opadła.

-Co… jak… - wybełkotałam, gestykulując coś rękami. – Jak ty… co on tu… CO ON TU ROBI?!

Oczy Voldemorta zalśniły w ciemnościach.

-Powiedz mi, co ty chcesz zrobić!? – krzyknęłam, ale chyba już znałam odpowiedź. Voldemort wyciągnął różdżkę.

-Dla większego dobra… - powtórzył i machnął nią. Użył zaklęcia Cruciatus, bo po chwili Draco Malfoy wił się na ziemi, jak niegdyś pająk na lekcji Moody’ego.
Zauważyłam, że Narcyza ukrywa twarz w dłoniach.

-Dość! Zwariowałeś? Jego to boli, przestań! – krzyknęłam. Voldemort cofnął zaklęcie.

-A ciebie nie bolało? – zawołał rozwścieczony. – Przecież to nienormalne, żeby bić kobietę! Jesteś moją siostrzenicą, nie pozwolę, by taki plugawiec… Powiedziałem, że ma trzymać się od ciebie z daleka. Nie posłuchał. Mało tego, podniósł na ciebie rękę. To nie może mu ujść płazem. Crucio!

Zaklęcie znów zadziałało. Pomimo, że byłam wściekła na Malfoya, nie mogłam na to patrzeć.
Zaklęcie znów ustało, jestem pewna, że trwało o wiele krócej.

-A teraz – odezwał się mściwym tonem. – Avada

-NIE! – Krzyknęłam. – Ja go kocham!


~*~*~*~*~*~*~*~



I jak? Bardzo mi się podoba zakończenie xD No i w końcu uratowałam Barty’ego xD Przecież nie mogłam pozwolić mu umrzeć, prawda? Następny news powinien już być w poniedziałek, ale nie jestem pewna internetu i tego, czy będę mieć wystarczająco dużo czasu. Pozdrawiam xD Notkę dedykuję wszystkim moim wiernym czytelnikom xD 

67 komentarzy:

  1. ~Ewelina
    27 września 2008 o 11:21

    mi też się podoba nie tylko zakończenie :-) FANS-NATASZA.XX.PL

    OdpowiedzUsuń
  2. ~blanikx
    27 września 2008 o 11:40

    Swietne zakonczenie;P;)

    OdpowiedzUsuń
  3. ~Klaudia
    27 września 2008 o 11:51

    Zakończenie takie dramatyczne… Dziwi mnie tylko że Dumbledore tak jaj ufa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 27 września 2008 o 12:03
      A co ma innego zrobić? Jakby jej wypalił, że jest beznadziejną zdrajczynią, to Sophie [ah, ten jej wybuchowy temperament... xD] miotnęła by w niego Avadą i po sprawie… xD Strach może wiele zmienić, to stanie się już niedługo xD

      Usuń
  4. ~Demi
    27 września 2008 o 12:12

    Super ten rozdzialek i to zakonczenie xD nie moge sie doczekac nexta ;)) Pozdro (www.joe–jonas.blog.onet.pl)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 29 września 2008 o 17:08
      Fajnie xD News chyba tak jak zwykle [na reszcie mam normalny windows, a nie jakieś vistowe szmactwo...] xD

      Usuń
  5. ~ViruS
    27 września 2008 o 12:26

    A więc (choć zdania nie zaczyna się od więc..) muszę wyznać wszem i wobec, że od dzisiaj ta notka staje się moją ulubioną. Wyszła ci jak żadna inna! Może dlatego teraz się rozpiszę. :D Powrót Barty’ego. Prawdę mówiąc nie lubiłam go nigdy po przeczytaniu tych siedmiu tonów Harrego. Jednak po Twoich notkach zmieniłam o nim zdanie. Dobrze, że pozwoliłaś mu żyć :) Liścik na temat spotkania. Zastanawiałam się o czym Voldi chciałby z nią porozmawiać, ale takiego obrotu spraw się nie spodziewałam. To wszytko tak było skupione na turnieju i powrocie Voldemorta, że zdawało by się to wprost niemożliwe, aby wplątać to jeszcze wątek Malfoy-Sophie. Tortury torturami, ale Avada Kedavra? xD W sumie to sama Avada :p I te nagłe wyznanie Sophie xD Nie ma mowy, aby Voldi go uśmiercił. Po czymś takim na pewno nie!Na zakończenie. Tym rozdziałem naprawdę mnie zadowoliłaś i wypełniłaś braki poprzednich. Kawał dobrej roboty. Ohh, żeby następny był tak samo dobry… *marzy*Pozdrawiam! ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 29 września 2008 o 17:12
      Prawdę mówiąc, jak otworzyłam cały Twój komentarz, to mnie trochę zatkało xD Postaram się następny rozdział napisać lepiej xD Ocaliłam życie Barty’emu tylko dla tego, że jest jedną z moich ulubionych bohaterów no i odegra dość ważną rolę później [szczególnie pod koniec 7 klasy Sophie xD]. Ja też się trochę rozpisałam w tej odpowiedzi xD Pozdrawiam xD

      Usuń
  6. ~DiabeLna_KsiezniCzka
    27 września 2008 o 13:02

    Jakie dramatyczne zakończenie ;(((((((((((((((www.ps-love-you.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 29 września 2008 o 17:12
      Właśnie takie są najlepsze !

      Usuń
  7. ~DiabeLna_KsiezniCzka
    27 września 2008 o 13:02

    Jakie dramatyczne zakończenie ;(((((((((((((((www.ps-love-you.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 29 września 2008 o 17:13
      No i… czy ja napisałam, że zaklęcie musiało trafić w Malfoya ? xD

      Usuń
  8. ~Olka
    27 września 2008 o 13:08

    Podobało mi się.Cały rozdział był fajny.Na końcu tego rozdziału Sophie powiedziała że kocha Malfoya.Czekam na następny.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 29 września 2008 o 17:13
      Hmmm… ale czy powiedziała to szczerze… ? xD

      Usuń
  9. Brillen
    27 września 2008 o 13:35

    ‚Ja go kocham’ tym stwierdzeniem to meni powaliła xD Rozdział fantastyczny bardzo mi się spodobał:) Czekam na newsa :P Buziam gorąco:*:*:*lg-potter.xx.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 29 września 2008 o 17:14
      Właśnie zastanawiałam się, czy kogoś zaskoczyło takie twierdzenie… xD

      Usuń
  10. ~niemodna
    27 września 2008 o 13:46

    Ach zakończenie śliczne.-Nie ja go kocham. ;)) :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 29 września 2008 o 17:15
      :> Czyżby w Sophie budziło się uczucie? xD Myślę że tak, choć tak długo się przed nim wzbraniała xD

      Usuń
  11. ~Cam.
    27 września 2008 o 13:50

    Ja tutaj wrócę xD I dam sensowny komentarz ^^ Zapraszam na nowy rozdział na http://www.cameron-riddle.blog.onet.pl pt.”Córka Czarnego Pana nigdy się nie poddaje!” Pozdrawiam i zachęcam do zostawienia po sobie śladu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 29 września 2008 o 17:15
      „Ja tu wrócę”. To dobra nazwa na tytuł notki, nie uważasz ? xD

      Usuń
  12. ~blanikx
    27 września 2008 o 14:16

    3komy za poprawną odpowiedz w konkursie na: http://dreamdark.blog.onet.pl/1/3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 29 września 2008 o 17:16
      Oh, na prawdę dobrzeodpowiedziałam? A strzeliłam tak, żeby tylko skomentować… xD

      Usuń
  13. ~blanikx
    27 września 2008 o 14:16

    3komy za poprawną odpowiedz w minikonkursie na: http://dreamdark.blog.onet.pl/2/3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~blanikx
      27 września 2008 o 14:17

      3komy za poprawną odpowiedz w minikonkursie na: http://dreamdark.blog.onet.pl/3/3zaplacone

      Usuń
  14. ~dream - toxic
    27 września 2008 o 14:26

    wow a myslalam ze go nie kocha hehe xDczekam z niecierpliwoscia na new pozdro

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ViruS
      27 września 2008 o 15:23

      A może ona go jednak tak naprawdę nie kocha, tylko powiedziała to, żeby go uratować hęę? xDD Może być kilka opcji :p

      Usuń
    2. 29 września 2008 o 17:17
      Wiesz, może być kilka opcji, ale Sophie nie była na ogół nigdy litościwa, w szczególności, jeśli bierze się pod uwagę kogoś, kto: po pierwsze podbił jej oko, a po drugie obraził Voldemorta xD

      Usuń
  15. ~Cam.
    27 września 2008 o 14:34

    Fajny rozdział :) Dobrze, że Barty’ego uratowałaś ^^ I mam nadzieję, że LV nie zabije Draco! No i te słowa Sophie… ^^ Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 29 września 2008 o 17:18
      Gdyby Voldek zabił Malfoya, nie byłoby już tak ciekawie xD A planuję dość interesującą scenę Sophie-Draco na początku 6 klasy xD

      Usuń
  16. ~Nadia
    27 września 2008 o 16:27

    Masz rację, to zakończenie było genialne! Rozumiem Voldemorta, że martwi sie o swoją siostrzenicę, ale bez przesady! Nie powinien się wtrącać w jej życie osobiste. Jestem ciekawa, co wyniknie z jej ostatniej deklaracji. No bo tak po prostu pogodzić się z Draconem i żyć długo i szczęśliwie – to byłoby za proste. Ale ta Sophie jest… no zgubiłam to słowo… nie każdy by tak zażądał od dementora oddania duszy i odzyskał ją. Ale czyżby naprawdę obudziły się w niej wyrzuty sumienia? Może Dumbledore ma jednak rację, że w nią wierzy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 29 września 2008 o 17:20
      Zobaczysz już niedługo xD Choćby np… walka w Departamencie Tajemnic [czyt. Sala Śmierci] pod koniec klasy 5. Ale zanim owa „szczęśliwa” chwila nadejdzie, czeka mnie jeszcze „książkowy rok” tyranii Dolores Umbridge xD

      Usuń
  17. ~Motylek
    27 września 2008 o 18:09

    zakończenie było super.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 29 września 2008 o 17:21
      Dziękuję xD Pragnę jeszcze wspomnieć, że ostatnio WOGÓLE nie spamuję xD A zauważyłam, że czasem niektórzy spamują u mnie. Może nawet przekonam się do antyspamu??? … Niee xD

      Usuń
  18. ~Nn.
    27 września 2008 o 18:23

    Zakończenie mi się najbardziej podobało .Pełne emocji xDNadrobiłam już te kilka rozdziałów i muszę przyznać ,że bardzo ciekawie się to toczy^^.[pevensie-kaspianx]Ps: piszę dopiero teraz ,bo net odmówił posłuszeństwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 29 września 2008 o 17:22
      Zauważyłam, że jakoś w tym roku szkolnym ludziom internety nawalają… Mi, Tobie, jeszcze kilku osobą… podejrzanie dziwna sprawa xD

      Usuń
  19. ~AdriAnnkA
    27 września 2008 o 18:25

    FROZENKo ta notka była boska szczególnie końcówka!! xdkocham go! UUuuu będzie się działo;P Ciekaweco co na to Voldek?;>;]i sam Drakuś;P]pozdr;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 29 września 2008 o 17:23
      Kochasz końcówkę, Voldemorta, czy Dracusia ? Dwuznacznie to zabrzmiało… xD

      Usuń
  20. ~Black servant you
    27 września 2008 o 19:41

    Dyrektor bardzo jej ufa.. zakonczenie swietne.. zreszta tak jak cala notka ;ppozdrawiam,Kira K. Riddle

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 29 września 2008 o 17:26
      Taak, chyba trochę za bardzo. Ale chciałam podkreślić jego wadę [jedyną jak na razie] : ufa ludziom, którzy popełnili za dużo błędów w życiu xD

      Usuń
  21. ~Brooke Davis
    27 września 2008 o 20:37

    Przepraszm od azu ze nie komentowalam wczesniejszych odcinkow ale szkola i sama rozumiesz;] Dzis przeczytalam moje „zaleglosci” i musze powiedziec ze super bylo. A najlepsze zakonczenie tego rozdzialu. Nie myslalam ze Voldemort moglby zabic osobe ktora Sophie kocha. Chyyba ze w jej uczuciach cos sie jeszcze zmieni. No ale czekam na next na one-tree-hill

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 29 września 2008 o 17:27
      Nie ma sprawy xD Ja też ledwo nadążam xD Nom, a Voldemortowi raczej mało było wiadomo na temat żekomej miłości jego siostrzenicy xD Miał raczej nadzieję, że to nigdy nie nastąpi xD

      Usuń
  22. ~Kawula
    27 września 2008 o 22:34

    Och, ach, przecudowne, jestem pod wrażeniem ;**

    OdpowiedzUsuń
  23. ~Rosa
    28 września 2008 o 11:16

    notak super. w poniedziałek nastepan? na pewno sprawdze. nie tylko zakonczenie jest fajne. Nowa notka na http://www.rose-riddle.blog.onet.pl zapraszam do przeczytania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 29 września 2008 o 17:28
      Przeczytam, jak skończę u siebie. Mam taki dziwny nawyk odpowiadania tuż przed opublikowaniem newsa u siebie xD

      Usuń
  24. ~K&M
    28 września 2008 o 13:57

    Tak, to zakończenie takie, takie dramatyczne. Mam nadzieje, że jednak go nie zabije. Cały rozdział jak zwykle super. Pozdro :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 29 września 2008 o 17:29
      Pfff… wszyscy jakoś tak polubiliście Malfoya… Ludzie, on pobił główną bohaterkę ! Ale co to by było za opowiadanie bez skandali miłosnych [typu mody na sukces]? xD

      Usuń
  25. AdriAnnka
    28 września 2008 o 15:06

    Nowa nocia na http://www.rodzinka-potterow.blog.onet.pl ;)) rozdział 47. Historia Mey zapraszam do przeczytania i skomentowania;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 29 września 2008 o 17:30
      Thx thx thx thx thx thx thx xD

      Usuń
  26. ~Gonia
    28 września 2008 o 15:12

    Świetnie Frozen to zakończyłaś… koniec pełen uczuć i emocji ;) Sorq, że nie komentowałam wcześniejszych notek, ale miałam zepsuty komputer, i dopiero teraz wzięłam się za czytanie opka :) Ładnie ci to wychodzi, coraz bardziej odbiegasz od fabuły. Najbardziej mnie rozśmieszyła akcja z oddawaniem duszy Barty’ego xD Świetnie ;) Pozdrawiam – dramione-draco-i-hermione

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 29 września 2008 o 17:31
      To było śmieszne ? Nie miało być ! Miało być takie… romantyczne ??? :(

      Usuń
  27. ~Isilria
    28 września 2008 o 15:34

    Zakończenie było rewelacyjne jak cała notka. Znowu nie pokazywałam się przez jakiś czas ale przeczytałam zaległości. To co Sophie zrobiła z dementorem było świetne ale Zakon Feniksa? Szkoda że nie czytam tego od początku. Pozdrawiam i niecierpliwie czekam na ciąg dalszy. :-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 29 września 2008 o 17:32
      O Zakonie Feniksa wspominałam tu tylko ze… 2-3 razy. Prawdziwa działalność zacznie się dopiero teraz ! xD

      Usuń
  28. ~K&M
    28 września 2008 o 16:27

    Nowa notka na http://ks-i-ch-w-hogwacie.blog.onet.pl/ Liczę, że przeczytasz i skomentujesz. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 29 września 2008 o 17:33
      Jasne, że przeczytam i skomentuję xD

      Usuń
  29. ~Sabriel
    28 września 2008 o 16:32

    Piszesz tak jak ja jezdze na rowerze : szybko, z adrenaliną i z wiaterm:) Sorrki zatakie porownanie ale nic lepszego nioe zwymyslilam;)PS U mnie nocia powinna byc gdzies pod konec nastepnego tygodna jak nie wczesniej;) Brak czsu..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 29 września 2008 o 17:34
      Hehe, porównanie całkiem ciekawe… xD Bardzo oryginalne, podobne do porównania Voldemorta w 1 rozdziale w 7 części… „Trzeba wycinać raka, który nas wyniszcza…”xDD

      Usuń
  30. ~Kate
    28 września 2008 o 16:33

    genialna nota;)

    OdpowiedzUsuń
  31. AdriAnnka
    28 września 2008 o 22:01

    jejku bardzo przepraszam ale jestem poprostu debilem i usunełam niechcący najnowszą notke :(( nie wiem czy czytałąś już i jeśli tak to prosiłabym cie o ponowne skomentowanie przepraszam za moją głupotę;)) http://www.rodzinka-potterów.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 29 września 2008 o 17:36
      Ja mam czasem większą głupotę, biorąc pod uwagę napisanie ”kura” przez „ó” xD [oczywiście to mój błąd ort. xD który wsadziłam w 6 klasie pdst.] Nie bij ! xD

      Usuń
  32. ~Gwiazdeczka*
    29 września 2008 o 17:37

    ***Mi nie szczęka opadła a buzia:)heh nie no zakończenie powalające,a ja nie lubię Malfoya xD ja go po prostu toleruję ze względu na to że występuje w opowiadaniu…,co do całości-świetnie***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 8 października 2008 o 17:06
      Tak, Draco jest trochę psychiczny xD

      Usuń
  33. ~Kawula
    29 września 2008 o 17:47

    ja nie lubie Malfoy’e [łahahahahahaha] i mam nowa notke na zycie-gryfonek.

    OdpowiedzUsuń