-Ale co? – zdziwiłam się. Pamiętałam tylko, że słyszę jakiś dziwny głos, recytujący nieznany mi wiersz.
-Wypowiedziałaś przepowiednię! – zapiszczała przerażona Hermiona. A więc ten głos był mój…
-Ja? Naprawdę? Owszem, słyszałam czyjś głos, ale przecież Syr… Wąchacz powiedział, że to minie… bo jestem skillmagiem – odpowiedziałam, czerwieniejąc jak piwonia.
-Wydaje mi się – odezwał się Dumbledore – Że powinnaś iść po ciało Croucha.
-Ciało?! – zawołałam, zrywając się z krzesła. – Dumbledore, dlaczego ty mi każesz iść po jego ciało?! Przecież mogłam się przyczynić do śmierci Harry’ego, Voldemort powrócił tylko przeze mnie… oczywiście, nie ukrywam, że cieszę się… ale powinieneś mnie co najmniej wyrzucić ze szkoły! Czy jesteś aż tak głupi i naiwny, że tego nie zauważasz?! Ja wypowiadam przepowiednię, a ty mi po prostu pozwalasz się wałęsać po zamku!
Umilkłam, dysząc ciężko.
-Nie wydaje mi się, byś była niebezpieczna – zaczął Dumbledore, ale mu przerwałam:
-Na bogów, Cedrik Diggory zginął przeze mnie! Jestem mordercą!
Dyrektor uśmiechnął się.
-Nie prawda, nie jesteś. Ale owszem, czujesz się winna, bo nie wiesz, co wybrać. Rodzinę, czy Voldemorta – powiedział łagodnie.
Zapanowało milczenie. Czułam się okropnie. Czyżbym miała wyrzuty sumienia? Nie, to chyba tylko strach o własną skórę… Tak czułby Ślizgon. A jak czułby Gryfon? On poczuwałby się odpowiedzialny za swoje czyny…
-Masz rację, Dumbledore. Pójdę po jego ciało, a raczej… po Barty’ego – odezwałam się bardziej stanowczym tonem. – Przyślij mi tam tego dementora.
Odwróciłam się na pięcie i wymaszerowałam ze skrzydła szpitalnego.
Gdy szłam korytarzem, starałam się nie myśleć, co będzie, gdy Barty będzie już nieżywy. W końcu pocałunek dementora nie wysysa z człowieka życia… ale fakt, Crouch raczej się nie odezwie…
Drzwi same się przede mną otworzyły. Zobaczyłam pod ścianą bezwładnie leżącego Croucha. Przypomniała mi się moja obietnica… Nie wiem, co by się stało, wyciągnę cię stąd…
-Barty, słyszysz, co do ciebie mówię? – zapytałam głośno. Crouch podniósł głowę, najprawdopodobniej jego ciało chciało sprawdzić, skąd dobiega ten odgłos.
Uklękłam przy jego nogach i chwyciłam go za rękę. Nie mogłam się po prostu rozpłakać, bo płacz nic nie daje.
Nigdy nie rozumiałam ludzi, opłakujących swoich zmarłych. Łzy nic nie pomogą. Trzeba działać…
-Przyprowadziłem tego dementora – rozległ się głos tuż za mną. Odwróciłam się i zobaczyłam Dumbledore’a, obok którego unosił się dementor.
-Doskonale – odrzekłam sucho. – A więc to ty, tak? Czy dostałeś zezwolenie na atak?
To było głupie, pytać o coś dementora, który najprawdopodobniej mi nie odpowie, ale… kaptur dementora zafalował, jakby jego właściciel pokręcił milcząco głową.
-Poniesiesz karę – dodałam. – Nauczono mnie, że niewiernych i zdrajców trzeba karać. A teraz oddaj mi duszę Barty’ego, bo będę musiała uciec się do różdżki. O Sophie Serpens chyba słyszałeś, tak? No, więc oddawaj.
Dementor zawahał się. Wiedziałam, że z tym potworem łatwo mi nie pójdzie, ale o dziwo, spod kaptura dementora wypłynęła szaroniebieska kula, rozświetlająca ciemne kąty pokoju. Machnęłam różdżką i dementor eksplodował. Znów machnęłam różdżką i świetlista kula popłynęła powoli w stronę ciała Barty’ego, opadając łagodnym łukiem do jego piersi.
Barty zaczerpnął gwałtownie powietrza.
-Poznajesz mnie? – zapytałam go.
-Jak mógłbym cię nie poznać – odpowiedział Barty. Bez żadnego ostrzeżenia, chwyciłam go za rękę i zniknęłam.
Zmaterializowałam się dopiero w wielkiej, mrocznej komnacie, zbudowanej z czarnego granitu. Kamień ten pokrywał zarówno podłogę jak i ściany, sufit, były z niego zbudowane dwa trony, stojące pod ścianą naprzeciwko drzwi i kominek, stojący w kącie.
-Panie mój! – zawołałam, padając Voldemortowi do stóp. – Ledwo go stamtąd wyciągnęłam, Knot wezwał dementora, później…
Głos znów utkwił mi w gardle. Powinnam odwdzięczyć się Dumbledore’owi i jak na razie przemilczeć wypowiedzianą przeze mnie przepowiednię.
-Nie męcz się, Barty mi opowie – powiedział do mnie łagodnie Czarny Pan. Zauważyłam, że Barty klęczy tuż obok mnie.
-Wstańcie – dodał Voldemort. Wstaliśmy.
-Panie, ja nie mogłam temu zapobiec, wybacz mi… - wybełkotałam.
-Powiedziałem ci – odrzekł chłodno Voldemort – że nie jestem twoim panem. Wracaj do zamku. Zobaczymy się niebawem, zobaczysz…
Ukłoniłam się i deportowałam się do zamku. Oczywiście wiedziałam, że na jego terenie nie można się teleportować, ale mi udawało się to bez żadnych przeszkód.
-Albusie, myślę, że chciałbyś wiedzieć – zaczęłam, gdy pojawiłam się znów w gabinecie Moody’ego – Nie powiedziałam Voldemortowi o tym proroctwie. Bo to nasunęłoby mu myśl, dotyczącą Departamentu Tajemnic, Sali Śmierci i…
Wzięłam głęboki oddech i dodałam:
-Odchodzę z Zakonu Feniksa.
Dumbledore uniósł brwi, uśmiechając się dobrotliwie.
-Nie widzę takiej potrzeby – odparł – Jesteś dal nas bardzo cenna. Nie mam do ciebie żalu o dzisiejszy dzień, każdy popełnia błędy.
-Ale aż takie? To nie zdarzyło się po raz pierwszy! A jeśli nagle uznam za stosowne donosić Voldemortowi, co wy mówicie na zebraniach? Zginą setki ludzi, co z mugolami? Oni też mają prawo do życia!
Te słowa, nie wiedzieć czemu, same wyrywały mi się z ust.
-Mówisz jak prawdziwa Gryfonka – powiedział Dumbledore. – Idź do skrzydła szpitalnego, twoi przyjaciele na pewno chcieliby zapewne zadać ci kilka pytań. I nie przyjmuję do wiadomości, że odchodzisz z Zakonu.
Uśmiechnęłam się i odeszłam. Po drodze zastanawiałam się, jak ludzie mogą być naiwni. Bo, w sumie, Dumbledore taki był. A może miał rację? Nie jestem w stanie zdradzić rodziny i oddać się na posługi Czarnemu Panu?
-Sophie, co się dzieje?! – rozległ się znajomy mi głos, gdy tylko otworzyłam drzwi do skrzydła szpitalnego.
-Syriusz! – zawołałam i rzuciłam się mu w objęcia.
-Witaj, księżniczko – odpowiedział.
-Dlaczego się ujawniłeś? – zapytałam, siadając na najbliższym wolnym krześle. – Zastanawiam się, czy nikt nie chciał cię wykończyć…
-Prawdę mówiąc, Bes chciała mnie powalić krzesłem, ale wyszedłem z tego cało – odpowiedział. – A teraz mów, co z tą przepowiednią.
-Nie powiedziałam mu – rzekłam. – Voldemortowi. Nie teraz. Ale domyślam się, jakie ma plany.
Spojrzałam nieufnie na wszystkie dzieci, znajdujące się w pomieszczeniu.
-Omówimy to na spotkaniu, tak? – spytał Syriusz. Westchnęłam.
-Nie jestem pewna… Chciałam zrezygnować – odpowiedziałam. – Nie możecie się narażać na trzymanie mnie tu. Ale Dumbledore powiedział, że nie pozwoli mi zrezygnować z członkostwa. Wydaje mi się, że za bardzo mi ufa.
~*~
Na drugi dzień, do Harry’ego przyszli państwo Diggory. Amos cały czas szlochał, nie mógł z siebie słowa wydusić. Żałość pani Diggory była zbyt wielka, by mogła płakać.
-To nie twoja wina – powiedziała do Harry’ego. – Ale, Amosie, zginął w końcu jako bohater. Musiał być szczęśliwy.
-Tak, tak było na pewno – odpowiedziałam szybko, a Harry sięgnął po wielką sakiewkę, leżącą na jego szafce nocnej.
-Proszę to wziąć. Powinno należeć do Cedrika – powiedział, podając sakiewkę pani Diggory. Ale ona odłożyła ją z powrotem na szafkę i dodała:
-Nie moglibyśmy. Zatrzymaj je.
To było najgorsze spotkanie, w jakim miałam „zaszczyt” uczestniczyć. Państwo Diggory nie obwiniali o śmierć Cedrika ani mnie, ani Harry’ego, mało tego, uwierzyli też w powrót Voldemorta, co było jeszcze gorsze.
A jeśli już mowa o Voldemorcie…
Do końca roku szkolnego pozostały jeszcze dwa dni. Podczas śniadania dostałam list, pisany ręką Toma.
Bądź o 21:00 w Zakazanym Lesie, nieopodal chatki Hagrida.
-Od kogo? – zapytała Sapphire.
-Chce mnie dziś widzieć – odrzekłam cicho.
Zdziwiło mnie to, że chce widzieć mnie w Zakazanym Lesie. Nie zapiekł mnie Mroczny Znak, nic. Ale o umówionej porze stawiłam się w Lesie. Po środku polanku, zapewne tej, gdzie kiedyś spotkałam się z Glizdogonem, stali pod drzewami zakapturzeni Śmierciożercy.
Policzyłam ich szybko i uniosłam brwi. Po co mu eskorta ponad 20 Śmierciożerców?
-Sophie, moje droga! – powitał mnie Voldemort, rozkładając ręce. – Nie chciałem cię niepotrzebnie odrywać od nauki, ale ostatnio bardzo się o ciebie niepokoję.
Roześmiałam się.
-Możesz być o mnie spokojny, wuju, wszystko mam pod kontrolą – odpowiedziałam. – Więc mów, po co chciałeś się ze mną widzieć?
Voldemort nie odpowiedział od razu. Wyszedł trochę na przód z kręgu i rzekł:
-Doszły mnie słuchy, że niedawno pewien chłopak, bardzo nieładnie cię potraktował.
Drgnęłam.
-Możesz mi wierzyć, nic mi nie jest. Jakoś to przeżyłam – odpowiedziałam trochę niegrzecznym tonem – Oh, i możesz mi wyjaśnić, co robią tu ci wszyscy Śmierciożercy?
Omiotłam wzrokiem zakapturzone postacie. Zauważyłam po prawej stronie Voldemorta, sylwetkę Barty’ego, gdzieś nieopodal niego stały dwie postacie, którym spod kapturów wystawały długie, prawie białe kosmyki włosów.
-Szukamy Karkarowa – odpowiedział Voldemort. – Ale to nie stoi mi na przeszkodzie, by się z tobą nie spotkać. Dobrze wiesz, że jesteś dla mnie najważniejsza.
Skinęłam sztywno głową.
-I chciałbym cię prosić, abyś pozwoliła mi zajrzeć do twojego umysłu – dodał z paskudnym uśmiechem. Roześmiałam się.
-To ma być żart, prawda? – zapytałam.
-Nie, ja nie żartują – odpowiedział Czarny Pan – Oczywiście, nie mogę cię do tego zmusić…
-A nie możesz mnie po prostu zapytać? – spytałam podniesionym tonem – Znów mieszasz się w moje życie osobiste! Ile razy już ci mówiłam, że sobie tego NIE ŻYCZĘ?!
-Oh, Sophie… jesteś bardzo porywcza, a wiem, że jakbym cię spytał, to skłamałabyś mi – odrzekł spokojnie Voldemort.
-Skąd ta pewność?
-No dobrze… czy podczas tego roku szkolnego zajmowałaś się tylko nauką i turniejem? – zapytał. Prychnęłam.
-Oczywiście, że tak – odrzekłam. – Jeszcze jadłam i spałam…
-Dobrze wiesz, że nie o to mi chodzi – przerwał mi Czarny Pan. Zasyczałam gniewnie.
-Nie przerywaj mi – ostrzegłam go. – Ale, tak, nie tylko zajmowałam się turniejem i nauką. Nie patrz tak na mnie! Dobrze, popatrz sobie!
Zamknęłam oczy i pozwoliłam mu wedrzeć się do mojego umysłu.
Po chwili…
-Otwórz oczy – usłyszałam nad sobą ostry głos wuja. Spełniłam rozkaz. Zobaczyłam, że na jego twarzy maluje się taka sama wściekłość, jak wtedy, gdy Harry ugodził we mnie Cruciatusem. Tak przynajmniej mu się wydawało…
-Coś nie tak? – spytałam, ale jeśli Voldemort widział to, co ja, może być gorąco.
-To nie jest twoja wina, oczywiście… - mruknął bardziej do siebie, niż do mnie. Spojrzał na Lucjusza i Narcyzę.
-O co chodzi? – powtórzyłam. – Jeśli chodzi ci o ten incydent…
-Dlaczego mi nie powiedziałaś? – zapytał Tom, nadal patrząc na Lucjusza i Narcyzę.
-Nie chciałam ci zawracać głowy takimi detalami – odrzekłam niefrasobliwym tonem, ale nie mogłam ukryć, że jestem nieco przerażona.
-Detalami – powtórzył Voldemort. – Według ciebie to są detale? Przecież on popełnił największy błąd swojego życia!
-Tak, zrobił to przeze mnie – powiedziałam z wyższością. – I to tylko ja ponoszę tego konsekwencje.
-Muszę zrobić z tym porządek – rzekł nieco głośniej. – Tak będzie najlepiej. Dla większego dobra…
Roześmiałam się histerycznie.
-Chyba dla ciebie! – krzyknęłam. – Bo nie będziesz się musiał już o mnie martwić i spokojnie będziesz mógł zacząć opanowywać świat!
-Sophie, zrozum – powiedział spokojnie Czarny Pan. – Robię to dla ciebie.
Skinął ręką w stronę Malfoyów, a zza rodziców wyszedł Draco.
Szczęka mi opadła.
-Co… jak… - wybełkotałam, gestykulując coś rękami. – Jak ty… co on tu… CO ON TU ROBI?!
Oczy Voldemorta zalśniły w ciemnościach.
-Powiedz mi, co ty chcesz zrobić!? – krzyknęłam, ale chyba już znałam odpowiedź. Voldemort wyciągnął różdżkę.
-Dla większego dobra… - powtórzył i machnął nią. Użył zaklęcia Cruciatus, bo po chwili Draco Malfoy wił się na ziemi, jak niegdyś pająk na lekcji Moody’ego.
Zauważyłam, że Narcyza ukrywa twarz w dłoniach.
-Dość! Zwariowałeś? Jego to boli, przestań! – krzyknęłam. Voldemort cofnął zaklęcie.
-A ciebie nie bolało? – zawołał rozwścieczony. – Przecież to nienormalne, żeby bić kobietę! Jesteś moją siostrzenicą, nie pozwolę, by taki plugawiec… Powiedziałem, że ma trzymać się od ciebie z daleka. Nie posłuchał. Mało tego, podniósł na ciebie rękę. To nie może mu ujść płazem. Crucio!
Zaklęcie znów zadziałało. Pomimo, że byłam wściekła na Malfoya, nie mogłam na to patrzeć.
Zaklęcie znów ustało, jestem pewna, że trwało o wiele krócej.
-A teraz – odezwał się mściwym tonem. – Avada…
-NIE! – Krzyknęłam. – Ja go kocham!
~*~*~*~*~*~*~*~
I jak? Bardzo mi się podoba zakończenie xD No i w końcu uratowałam Barty’ego xD Przecież nie mogłam pozwolić mu umrzeć, prawda? Następny news powinien już być w poniedziałek, ale nie jestem pewna internetu i tego, czy będę mieć wystarczająco dużo czasu. Pozdrawiam xD Notkę dedykuję wszystkim moim wiernym czytelnikom xD
~Ewelina
OdpowiedzUsuń27 września 2008 o 11:21
mi też się podoba nie tylko zakończenie :-) FANS-NATASZA.XX.PL
27 września 2008 o 11:47
UsuńMiło mi xD
~blanikx
OdpowiedzUsuń27 września 2008 o 11:40
Swietne zakonczenie;P;)
27 września 2008 o 11:47
UsuńMi tez się podoba xD
~Klaudia
OdpowiedzUsuń27 września 2008 o 11:51
Zakończenie takie dramatyczne… Dziwi mnie tylko że Dumbledore tak jaj ufa
27 września 2008 o 12:03
UsuńA co ma innego zrobić? Jakby jej wypalił, że jest beznadziejną zdrajczynią, to Sophie [ah, ten jej wybuchowy temperament... xD] miotnęła by w niego Avadą i po sprawie… xD Strach może wiele zmienić, to stanie się już niedługo xD
~Demi
OdpowiedzUsuń27 września 2008 o 12:12
Super ten rozdzialek i to zakonczenie xD nie moge sie doczekac nexta ;)) Pozdro (www.joe–jonas.blog.onet.pl)
29 września 2008 o 17:08
UsuńFajnie xD News chyba tak jak zwykle [na reszcie mam normalny windows, a nie jakieś vistowe szmactwo...] xD
~ViruS
OdpowiedzUsuń27 września 2008 o 12:26
A więc (choć zdania nie zaczyna się od więc..) muszę wyznać wszem i wobec, że od dzisiaj ta notka staje się moją ulubioną. Wyszła ci jak żadna inna! Może dlatego teraz się rozpiszę. :D Powrót Barty’ego. Prawdę mówiąc nie lubiłam go nigdy po przeczytaniu tych siedmiu tonów Harrego. Jednak po Twoich notkach zmieniłam o nim zdanie. Dobrze, że pozwoliłaś mu żyć :) Liścik na temat spotkania. Zastanawiałam się o czym Voldi chciałby z nią porozmawiać, ale takiego obrotu spraw się nie spodziewałam. To wszytko tak było skupione na turnieju i powrocie Voldemorta, że zdawało by się to wprost niemożliwe, aby wplątać to jeszcze wątek Malfoy-Sophie. Tortury torturami, ale Avada Kedavra? xD W sumie to sama Avada :p I te nagłe wyznanie Sophie xD Nie ma mowy, aby Voldi go uśmiercił. Po czymś takim na pewno nie!Na zakończenie. Tym rozdziałem naprawdę mnie zadowoliłaś i wypełniłaś braki poprzednich. Kawał dobrej roboty. Ohh, żeby następny był tak samo dobry… *marzy*Pozdrawiam! ;))
29 września 2008 o 17:12
UsuńPrawdę mówiąc, jak otworzyłam cały Twój komentarz, to mnie trochę zatkało xD Postaram się następny rozdział napisać lepiej xD Ocaliłam życie Barty’emu tylko dla tego, że jest jedną z moich ulubionych bohaterów no i odegra dość ważną rolę później [szczególnie pod koniec 7 klasy Sophie xD]. Ja też się trochę rozpisałam w tej odpowiedzi xD Pozdrawiam xD
~DiabeLna_KsiezniCzka
OdpowiedzUsuń27 września 2008 o 13:02
Jakie dramatyczne zakończenie ;(((((((((((((((www.ps-love-you.blog.onet.pl
29 września 2008 o 17:12
UsuńWłaśnie takie są najlepsze !
~DiabeLna_KsiezniCzka
OdpowiedzUsuń27 września 2008 o 13:02
Jakie dramatyczne zakończenie ;(((((((((((((((www.ps-love-you.blog.onet.pl
29 września 2008 o 17:13
UsuńNo i… czy ja napisałam, że zaklęcie musiało trafić w Malfoya ? xD
~Olka
OdpowiedzUsuń27 września 2008 o 13:08
Podobało mi się.Cały rozdział był fajny.Na końcu tego rozdziału Sophie powiedziała że kocha Malfoya.Czekam na następny.Pozdrawiam.
29 września 2008 o 17:13
UsuńHmmm… ale czy powiedziała to szczerze… ? xD
Brillen
OdpowiedzUsuń27 września 2008 o 13:35
‚Ja go kocham’ tym stwierdzeniem to meni powaliła xD Rozdział fantastyczny bardzo mi się spodobał:) Czekam na newsa :P Buziam gorąco:*:*:*lg-potter.xx.pl
29 września 2008 o 17:14
UsuńWłaśnie zastanawiałam się, czy kogoś zaskoczyło takie twierdzenie… xD
~niemodna
OdpowiedzUsuń27 września 2008 o 13:46
Ach zakończenie śliczne.-Nie ja go kocham. ;)) :D
29 września 2008 o 17:15
Usuń:> Czyżby w Sophie budziło się uczucie? xD Myślę że tak, choć tak długo się przed nim wzbraniała xD
~Cam.
OdpowiedzUsuń27 września 2008 o 13:50
Ja tutaj wrócę xD I dam sensowny komentarz ^^ Zapraszam na nowy rozdział na http://www.cameron-riddle.blog.onet.pl pt.”Córka Czarnego Pana nigdy się nie poddaje!” Pozdrawiam i zachęcam do zostawienia po sobie śladu :)
29 września 2008 o 17:15
Usuń„Ja tu wrócę”. To dobra nazwa na tytuł notki, nie uważasz ? xD
~blanikx
OdpowiedzUsuń27 września 2008 o 14:16
3komy za poprawną odpowiedz w konkursie na: http://dreamdark.blog.onet.pl/1/3
29 września 2008 o 17:16
UsuńOh, na prawdę dobrzeodpowiedziałam? A strzeliłam tak, żeby tylko skomentować… xD
~blanikx
OdpowiedzUsuń27 września 2008 o 14:16
3komy za poprawną odpowiedz w minikonkursie na: http://dreamdark.blog.onet.pl/2/3
~blanikx
Usuń27 września 2008 o 14:17
3komy za poprawną odpowiedz w minikonkursie na: http://dreamdark.blog.onet.pl/3/3zaplacone
~dream - toxic
OdpowiedzUsuń27 września 2008 o 14:26
wow a myslalam ze go nie kocha hehe xDczekam z niecierpliwoscia na new pozdro
~ViruS
Usuń27 września 2008 o 15:23
A może ona go jednak tak naprawdę nie kocha, tylko powiedziała to, żeby go uratować hęę? xDD Może być kilka opcji :p
29 września 2008 o 17:17
UsuńWiesz, może być kilka opcji, ale Sophie nie była na ogół nigdy litościwa, w szczególności, jeśli bierze się pod uwagę kogoś, kto: po pierwsze podbił jej oko, a po drugie obraził Voldemorta xD
~Cam.
OdpowiedzUsuń27 września 2008 o 14:34
Fajny rozdział :) Dobrze, że Barty’ego uratowałaś ^^ I mam nadzieję, że LV nie zabije Draco! No i te słowa Sophie… ^^ Pozdrawiam :)
29 września 2008 o 17:18
UsuńGdyby Voldek zabił Malfoya, nie byłoby już tak ciekawie xD A planuję dość interesującą scenę Sophie-Draco na początku 6 klasy xD
~Nadia
OdpowiedzUsuń27 września 2008 o 16:27
Masz rację, to zakończenie było genialne! Rozumiem Voldemorta, że martwi sie o swoją siostrzenicę, ale bez przesady! Nie powinien się wtrącać w jej życie osobiste. Jestem ciekawa, co wyniknie z jej ostatniej deklaracji. No bo tak po prostu pogodzić się z Draconem i żyć długo i szczęśliwie – to byłoby za proste. Ale ta Sophie jest… no zgubiłam to słowo… nie każdy by tak zażądał od dementora oddania duszy i odzyskał ją. Ale czyżby naprawdę obudziły się w niej wyrzuty sumienia? Może Dumbledore ma jednak rację, że w nią wierzy?
29 września 2008 o 17:20
UsuńZobaczysz już niedługo xD Choćby np… walka w Departamencie Tajemnic [czyt. Sala Śmierci] pod koniec klasy 5. Ale zanim owa „szczęśliwa” chwila nadejdzie, czeka mnie jeszcze „książkowy rok” tyranii Dolores Umbridge xD
~Motylek
OdpowiedzUsuń27 września 2008 o 18:09
zakończenie było super.
29 września 2008 o 17:21
UsuńDziękuję xD Pragnę jeszcze wspomnieć, że ostatnio WOGÓLE nie spamuję xD A zauważyłam, że czasem niektórzy spamują u mnie. Może nawet przekonam się do antyspamu??? … Niee xD
~Nn.
OdpowiedzUsuń27 września 2008 o 18:23
Zakończenie mi się najbardziej podobało .Pełne emocji xDNadrobiłam już te kilka rozdziałów i muszę przyznać ,że bardzo ciekawie się to toczy^^.[pevensie-kaspianx]Ps: piszę dopiero teraz ,bo net odmówił posłuszeństwa.
29 września 2008 o 17:22
UsuńZauważyłam, że jakoś w tym roku szkolnym ludziom internety nawalają… Mi, Tobie, jeszcze kilku osobą… podejrzanie dziwna sprawa xD
~AdriAnnkA
OdpowiedzUsuń27 września 2008 o 18:25
FROZENKo ta notka była boska szczególnie końcówka!! xdkocham go! UUuuu będzie się działo;P Ciekaweco co na to Voldek?;>;]i sam Drakuś;P]pozdr;**
29 września 2008 o 17:23
UsuńKochasz końcówkę, Voldemorta, czy Dracusia ? Dwuznacznie to zabrzmiało… xD
~Black servant you
OdpowiedzUsuń27 września 2008 o 19:41
Dyrektor bardzo jej ufa.. zakonczenie swietne.. zreszta tak jak cala notka ;ppozdrawiam,Kira K. Riddle
29 września 2008 o 17:26
UsuńTaak, chyba trochę za bardzo. Ale chciałam podkreślić jego wadę [jedyną jak na razie] : ufa ludziom, którzy popełnili za dużo błędów w życiu xD
~Brooke Davis
OdpowiedzUsuń27 września 2008 o 20:37
Przepraszm od azu ze nie komentowalam wczesniejszych odcinkow ale szkola i sama rozumiesz;] Dzis przeczytalam moje „zaleglosci” i musze powiedziec ze super bylo. A najlepsze zakonczenie tego rozdzialu. Nie myslalam ze Voldemort moglby zabic osobe ktora Sophie kocha. Chyyba ze w jej uczuciach cos sie jeszcze zmieni. No ale czekam na next na one-tree-hill
29 września 2008 o 17:27
UsuńNie ma sprawy xD Ja też ledwo nadążam xD Nom, a Voldemortowi raczej mało było wiadomo na temat żekomej miłości jego siostrzenicy xD Miał raczej nadzieję, że to nigdy nie nastąpi xD
~Kawula
OdpowiedzUsuń27 września 2008 o 22:34
Och, ach, przecudowne, jestem pod wrażeniem ;**
29 września 2008 o 17:27
Usuń^.^ Thx xD
~Rosa
OdpowiedzUsuń28 września 2008 o 11:16
notak super. w poniedziałek nastepan? na pewno sprawdze. nie tylko zakonczenie jest fajne. Nowa notka na http://www.rose-riddle.blog.onet.pl zapraszam do przeczytania
29 września 2008 o 17:28
UsuńPrzeczytam, jak skończę u siebie. Mam taki dziwny nawyk odpowiadania tuż przed opublikowaniem newsa u siebie xD
~K&M
OdpowiedzUsuń28 września 2008 o 13:57
Tak, to zakończenie takie, takie dramatyczne. Mam nadzieje, że jednak go nie zabije. Cały rozdział jak zwykle super. Pozdro :)
29 września 2008 o 17:29
UsuńPfff… wszyscy jakoś tak polubiliście Malfoya… Ludzie, on pobił główną bohaterkę ! Ale co to by było za opowiadanie bez skandali miłosnych [typu mody na sukces]? xD
AdriAnnka
OdpowiedzUsuń28 września 2008 o 15:06
Nowa nocia na http://www.rodzinka-potterow.blog.onet.pl ;)) rozdział 47. Historia Mey zapraszam do przeczytania i skomentowania;))
29 września 2008 o 17:30
UsuńThx thx thx thx thx thx thx xD
~Gonia
OdpowiedzUsuń28 września 2008 o 15:12
Świetnie Frozen to zakończyłaś… koniec pełen uczuć i emocji ;) Sorq, że nie komentowałam wcześniejszych notek, ale miałam zepsuty komputer, i dopiero teraz wzięłam się za czytanie opka :) Ładnie ci to wychodzi, coraz bardziej odbiegasz od fabuły. Najbardziej mnie rozśmieszyła akcja z oddawaniem duszy Barty’ego xD Świetnie ;) Pozdrawiam – dramione-draco-i-hermione
29 września 2008 o 17:31
UsuńTo było śmieszne ? Nie miało być ! Miało być takie… romantyczne ??? :(
~Isilria
OdpowiedzUsuń28 września 2008 o 15:34
Zakończenie było rewelacyjne jak cała notka. Znowu nie pokazywałam się przez jakiś czas ale przeczytałam zaległości. To co Sophie zrobiła z dementorem było świetne ale Zakon Feniksa? Szkoda że nie czytam tego od początku. Pozdrawiam i niecierpliwie czekam na ciąg dalszy. :-*
29 września 2008 o 17:32
UsuńO Zakonie Feniksa wspominałam tu tylko ze… 2-3 razy. Prawdziwa działalność zacznie się dopiero teraz ! xD
~K&M
OdpowiedzUsuń28 września 2008 o 16:27
Nowa notka na http://ks-i-ch-w-hogwacie.blog.onet.pl/ Liczę, że przeczytasz i skomentujesz. Pozdrawiam :)
29 września 2008 o 17:33
UsuńJasne, że przeczytam i skomentuję xD
~Sabriel
OdpowiedzUsuń28 września 2008 o 16:32
Piszesz tak jak ja jezdze na rowerze : szybko, z adrenaliną i z wiaterm:) Sorrki zatakie porownanie ale nic lepszego nioe zwymyslilam;)PS U mnie nocia powinna byc gdzies pod konec nastepnego tygodna jak nie wczesniej;) Brak czsu..
29 września 2008 o 17:34
UsuńHehe, porównanie całkiem ciekawe… xD Bardzo oryginalne, podobne do porównania Voldemorta w 1 rozdziale w 7 części… „Trzeba wycinać raka, który nas wyniszcza…”xDD
~Kate
OdpowiedzUsuń28 września 2008 o 16:33
genialna nota;)
29 września 2008 o 17:34
Usuńgenialny komentarz;)
AdriAnnka
OdpowiedzUsuń28 września 2008 o 22:01
jejku bardzo przepraszam ale jestem poprostu debilem i usunełam niechcący najnowszą notke :(( nie wiem czy czytałąś już i jeśli tak to prosiłabym cie o ponowne skomentowanie przepraszam za moją głupotę;)) http://www.rodzinka-potterów.blog.onet.pl
29 września 2008 o 17:36
UsuńJa mam czasem większą głupotę, biorąc pod uwagę napisanie ”kura” przez „ó” xD [oczywiście to mój błąd ort. xD który wsadziłam w 6 klasie pdst.] Nie bij ! xD
~Gwiazdeczka*
OdpowiedzUsuń29 września 2008 o 17:37
***Mi nie szczęka opadła a buzia:)heh nie no zakończenie powalające,a ja nie lubię Malfoya xD ja go po prostu toleruję ze względu na to że występuje w opowiadaniu…,co do całości-świetnie***
8 października 2008 o 17:06
UsuńTak, Draco jest trochę psychiczny xD
~Kawula
OdpowiedzUsuń29 września 2008 o 17:47
ja nie lubie Malfoy’e [łahahahahahaha] i mam nowa notke na zycie-gryfonek.
8 października 2008 o 17:07
UsuńHehe, dziękuję xD