Artykuł ukazał się zaraz
na drugi dzień. Nie miałam dostępu do amerykańskiej gazety, ale Pansy jakimś
cudem zakupiła jeden egzemplarz „Magic Time” i przeczytała na głos wypowiedzi
każdego uczestnika.
- Ta Patricia wygląda na niezłą cwaniaczkę – mruknęła Sapphire,
przyglądając się blond włosej reprezentantce Wizard’s College, której zdjęcie
widniało zaraz pod moim.
- Wygląda – przyznałam. – Ale to ona zbłaźni się przed wszystkimi, nie
ja. Potencjalni fani nie lubią osób, które kłują ich w oczy zbytnią pewnością
siebie, wiem to z doświadczenia. A jeśli już wszędzie ich pełno… lepiej
pozostawić pewien niedosyt, tajemniczą aurę… Oni muszą chcieć więcej. No, ale
to już nie moja sprawa.
Wzruszyłam tylko ramionami i zajęłam się swoimi płatkami z mlekiem.
Nadeszła ta chwila.
Chwila pierwszego zadania w Siedmioboju Magicznym. Powiem szczerze, że czułam
swego rodzaju stres, ale głównie dlatego, że istniała możliwość uszkodzenia
smoka, a nie mogłam tego zrobić. Miałam przecież wystąpić na nim w potyczce
numer dwa. Bo jak tu zapanować nad taką bestią legalnie, szybko i przede
wszystkim nie robiąc mu krzywdy? W sumie był pewien sposób, ale… ale mogli mieć
do tego jakieś zastrzeżenia.
- Jesteś gotowa? – zapytał Barty, kiedy jakaś kobieta po angielsku
zaczęła przedstawiać dyrektorów będących w jury.
- Tak, wszystko będzie dobrze. Tylko nie wychodź z namiotu, dopóki nie
skończę. Smok może się miotać – odparłam i wspięłam się na palce, by pocałować
go w policzek. Jako pierwszy występował reprezentant albańskiej szkoły. Ze
swoim wielkim, walijskim smokiem zielonym poradził sobie doskonale za pomocą
silnych, starych, regionalnych zaklęć. Był to sposób mało kreatywny, acz
skuteczny. Następnie wyszła Diane z Beauxbatons, która dzięki lewitowaniu razem
ze swoją nauczycielką pokonała bestię. Jako trzecią w kolejce wywołano mnie:
- Teraz wystąpi Sophie Serpens z
Hogwartu oraz jej nauczyciel, profesor Bartemiusz Crouch – ogłosiła
kobieta, a ja wybiegłam z namiotu dla reprezentantów. Było podobnie jak w
Turnieju Trójmagicznym, tyle że tym razem znajdowałam się w wielkim, płytkim,
kamiennym dole. Mój smok, ognik kolczasty, czekał przykuty łańcuchem. Dookoła
karku ciągnęła mu się żelazna, gruba obroża. Trybuny biegnące półkolem tuż przy
kamiennym murze wypełnione były aż po brzegi. Niebo i słońce przysłaniały burzowe
chmury. Miałam nadzieję, że deszcz nie lunie podczas mojego występu. Planowałam
coś naprawdę świetnego, a opady atmosferyczne zepsułyby efekt postanowiłam
zacząć natychmiast, aby nie przeciągać. Liczyła się każda sekunda.
- Ladies
and gentlemen*
I know what you want
She's hot as a stove
Her name is Nicole.
- Ha,
Hu, Ha, Hu, Ha, Hu, Ha, Hu
I’ll do whatever you like
I’ll do whatever you like
I can do, I can do
I'll do, I'll do whatever you
like.
What you want? 2x
Boy, you want my body,
Wanna ride it like a Harley,
Once or twice around the block,
I bet I’ll have you saying ‘woh
woh’
First stop, let me pop
Drop it like a helicop
Pay attention on me
While I show you the scenario
You charming me boy
Yeah boy, you’re charming me
Just like this beat is gonna do
on the radio.
Damn I thought you knew me
by the way you’re talking to me
You get any closer to me
Then I might just have to let it go
Something bout that cocky thing,
You got me wanna see what’s really going on
I 'll do the thing, I'll do the thing you wanna
I’m gonna do, do anything you wanna
I'll do the thing, I'll do the thing you wanna
I’m gonna do, do anything you wanna
I’ll do whatever you like
I’ll do whatever you like
I can do, I can do
I'll do, I'll do whatever you like 2x
Yeah Yeah Yeah
Work it out girl
Make a bet
You put the cat in the nap
I’ll tell you what daddy get
All night lovers
See the cheek
Wanna see me make it speak
Watch it while mommy teach ya
I won’t stutter
I can tell you ain't never had a touch
Order a bottle, I'll show this much, I’ll do that for ya
Baby said
Promise I can make it rain
Lemme see that sugar cane
You like that, don’t cha
Something bout that cocky thing
You got me wanna see what’s really going on
I'll do the thing, I'll do the thing you wanna
I’m gonna do, do anything you wanna
I'll do the thing, I'll do the thing you wanna
I’m gonna do, do anything you wanna
I’ll do whatever you like
I’ll do whatever you like
I can do, I can do
I'll do, I'll do whatever you like
- See
me in the back
Chick like that
Get you to run around
But I can hit it like that
Ask anyone around
I’m the shit like that
Eat it, beat it, till it’s swollen
You gonna need an icepack
I’ll tell her big thang poppin’
Let me hear you say that
Lay back, play that,
Purp Kush blowing in the Maybach
With my company
Three and them be wantin me
Imagine what they done to me
On top of me, up under me
Accept no imitation baby
Other cat be hatin’
They be all in ya face
I mean all in the wussy
See, I can take you on vacation
Or we can ball in the A
You hit me up four in the mornin’
What you callin’ to stay shawty
- Something bout that cocky thing
You got me wanna see what’s
really going on
I'll do the thing, I'll do the thing you wanna
I’m gonna do, do anything you wanna
I'll do the thing, I'll do the thing you wanna
I’m gonna do, do anything you wanna
I’ll do whatever you like
I’ll do whatever you like
I can do, I can do
I do, I do whatever you like
Wait a minute, motherf**ker
Zniknęłam. Fizycznie mnie
nie było, czułam, że znajduję się wewnątrz swojego smoka, widziałam przez jego
żółte ślepia, ale nie mogłam zapanować całkowicie nad jego ciałem, przez co gad
miotał się po całym wybiegu.
- I’ve
been looking all night,
Wanna kiss it one time
Mommy do what you like
Go head pull it pull it pull it pull it
- First
you gotta get right
I can love you long time
I become a big crime
Then I'll pull it pull it pull it pull it
- Once
she wind it uptight
I promise a goodnight
Girl, you’re gonna sleep tight
When I pull it pull it pull it pull it
- Wanna
look at your eyes
When you get the big prize
Gonna give it up kind
When I pull it pull it pull it pull it
Smok upadł z hukiem na nierówne, kamieniste podłoże, aż zatrzęsła się
ziemia, z której wzbiły się tumany pyłu. Szybko opuściłam jego ciało. Pojawiłam
się w miejscu, w którym stałam wcześniej. Tak jest. Opętanie. Nigdy tego nie robiłam, wiedziałam, jak to wykonać tylko
z książek i opowiadań wuja. Nie było to przyjemnie uczucie, z pewnością nie należało
do moich ulubionych czarno magicznych rytuałów.
Mój występ zakończył się gromkimi brawami. Wspięłam się na kamienne
wzniesienie, a kobieta, która wyczytała moje nazwisko, podeszła do mnie i
powiedziała:
- Bardzo ciekawa metoda, czyżby
czuć było czarną magię? Ale oddajmy głos jury. Zacznijmy od madame Maxime.
- Uważam, że sposób był
kreatywny, ale czy opętanie lub poddanie smoka swojej woli jest dozwolone? Mogę
dać dziewięć punktów na dziesięć – odezwała się, a jej samonotujące,
wielkie, pawie pióro zapisało coś na drewnianej podkładce. Siedząca obok niej
dyrektorka szkoły Magia Escola wyglądała na nieco rozdrażnioną.
- Ta piosenka była zupełnie
niepotrzebna, nawet ja potrafię wyjść na środek i zaśpiewać, aby odwrócić uwagę
od słabego pomysłu – rzekła mocno przesyconym sarkazmem głosem. Na
trybunach rozległo się buczenie, ale mnie to nie zraziło. Przytknęłam różdżkę
do swojego gardła, by słowa, które wypowiedziałam z uśmiechem na ustach
poniosły się echem po całych błoniach:
- Może mi pani wierzyć, moje
jęki podczas seksu są bardziej melodyjne niż pani śpiew.
Śmiechy i brawa zgromadzonych były dla mnie prawdziwym miodem dla
uszu, dla oczu zaś – zszokowana mina pani Davili. Z zaciętą twarzą wystrzeliła
ze swojej różdżki w powietrze świetlistą trójkę. Snape był oczywiście
zachwycony, nie mogło być inaczej.
- Za czasów profesora
Dumbledore’a nie praktykowało się w Hogwarcie czarnej magii, lecz ja nie widzę
niczego złego w tym, że dziewczyna jest oryginalna. Może i jestem stronniczy,
ale zasługuje na pełną dziesiątkę.
Pozostali oceniający byli do mnie dość przyjaźnie nastawieni, acz na
każdym kroku podkreślali, że nie są przekonani, czy użycie przeze mnie czarnej
magii było rozsądne. Uwzględnili jednak, że nie skorzystałam z pomocy
nauczyciela, więc tak czy siak wyszłam z pięćdziesięcioma dziewięcioma
punktami. Zostałam zaprowadzona do namiotu medycznego, gdzie najlepszy
uzdrowiciel ze Stanów, pan Gregory Jackson dokładnie obejrzał mnie w
poszukiwaniu najdrobniejszej choćby ranki lub zadrapania.
- Nic mi nie jest, naprawdę
– mówiłam chyba po raz dziesiąty, kiedy uzdrowiciel przesuwał różdżką po moich
plecach. – Ja tylko opętałam tego smoka,
to jego powinien pan badać.
- Czarna magia pozostawia silne
ślady na ciele, postąpiłaś nieostrożnie, stosując ją w miejscu publicznych na
oczach tylu osób. Jestem pod wrażeniem twojego występu, ale nie watro narażać
dla efektywności zdrowia – rzekł tonem znawcy i nareszcie schował różdżkę.
Zsunęłam się ze stołu i ruszyłam szybkim krokiem w stronę wyjścia. Natknęłam
się tam na Bartemiusza, który natychmiast
poderwał mnie z ziemi i ucałował w usta.
- Idealnie poradziłaś sobie z tym smokiem – powiedział.
- Dziękuję, dziękuję, wiem o tym. Ta dyrektorka z Portugalii jest
dziwna, ciekawe, dlaczego mnie nie lubi.
- Może dlatego, że jesteś od niej ładniejsza. Chodź, zobaczymy, jak
sobie radzą pozostali – odparł, a ja wybuchnęłam śmiechem, słysząc jego uwagę.
- Mam lepszy pomysł. Chcę bliżej obejrzeć mojego smoka. Za trybunami
mają wielkie, żelazne klatki. Muszę zobaczyć, jak wielką obrożę mam wykonać –
powiedziałam, wysunęłam się z jego ramion, chwyciłam go za rękę i pobiegłam w
stronę majaczących w oddali skrzyń.
Mój smok został już umiejscowiony w jednej z nich. Wyglądał na
osłabionego. Położył wielki, zrogowaciały, bury łeb na żelaznej, nagiej
podłodze, skórzaste skrzydła stulone miał przy obu bokach. Na ten widok zrobiło
mi się go szkoda. Podeszłam bliżej, aby położyć dłoń na jego nozdrzu. Nawet nie
poruszył się, choć wiedziałam, że jest przytomny.
- Nienajlepiej wygląda – zauważyłam. – Myślisz, że da radę ścigać się
z innymi smokami?
- Mamy miesiąc, wyzdrowieje.
- Czarny Pan powiedział kiedyś, że zwierzęta, które kiedyś opętał,
szybko zdychały – mruknęłam. – Nie mogę ścigać się bez smoka.
Za pomocą różdżki otworzyłam jego ogromną paszczę, po czym nacięłam
sobie nadgarstek. Kilka kropel krwi skapnęło na jego szary, gadzi język.
Cofnęłam rękę, a paszcza zamknęła się powoli.
- Chyba nie zmieniłaś go w wampira, co? – zapytał z udawanym strachem
Crouch, chichocząc cicho.
- Nie przesadzaj, to mu na pewno pomoże.
Rozległy się czyjeś szybkie kroki, a na horyzoncie pojawiła się
jasnowłosa Patricia. Wyglądała na wściekłą, ale i usatysfakcjonowaną tym, co
zobaczyła.
- Jesteś wampirem. Tylko prawdziwi
ludzie mogą brać udział w Siedmioboju. Zostaniesz zdyskwalifikowana – w jej
głosie słyszałam triumf, którego nawet nie próbowała zamaskować. Jej groźba nie
zrobiła na mnie żadnego wrażenia. Uśmiechnęłam się tylko.
- Twoje słowo przeciwko mojemu.
Udowodnij, że nie jestem człowiekiem. Wszyscy widzieli, że mogę jeść, słońce
nie robi mi krzywdy – odparłam. – Mogę
się nawet założyć, że uwierzą mnie.
Chwyciłam Barty’ego za rękę, odwróciłam się i ruszyłam w stronę
trybun. Nie przejęłam się tym, co powiedziała mi Amerykanka. Jej słowa
przeciwko moim. Nie miała nawet cienia dowodu na to, że jestem wampirzycą.
Słońce nie działało na mnie, spożywałam normalną żywność, no i zmieniałam się.
Poza tym, nikomu nie chciałoby się sprawdzać tego wszystkiego.
- Myślisz, że pójdzie do swojego dyrektora? – zapytał, kiedy
usiedliśmy na drewnianej ławce pomiędzy jakimiś uczennicami z Wizard’s College.
- Nawet jeśli, to mało mnie to interesuje. Nic nie zrobią –
oświadczyłam.
*
Do Hogwartu powróciliśmy
zaraz po pożegnalnej uczcie, około godziny dwudziestej. Czyli do Polski
przybyliśmy w południe. Pogoda była podła, niebo skrywało się za ciemnymi,
burzowymi chmurami, agresywny wiatr targał prawie łysymi już koronami drzew.
Przez dwa dni bardzo tęskniłam za szkołą i rodzeństwem, bałam się, że bez
kontroli mojej lub Snape’a Carrowowie poczują się bezkarni i zaczną masowo
torturować uczniów, ale okazało się, że liczba karanych uczniów nie odbiegła od
normy.
Bardzo tęskniłam za
wujem, nie dostałam od niego żadnej wiadomości, a musiał przecież czytać albo
słyszeć o moim występie. „Prorok” co najmniej dwa razy si8ę o nim rozpisywał.
Dopiero po tygodniu odważyłam się na dotknięcie Mrocznego Znaku. Ten
natychmiast zmienił kolor na czarny, ale nie poza tym nie poczułam. Żadnego pieczenia
czy bólu. Rozumiałam w pełni i akceptowałam obecną sytuację, ale było mi bardzo
ciężko. Słuchałam „Potterowarty”, z której dowiedziałam się, że Lord Voldemort
obecnie znajduje się za granicą. Była to stacja radiowa popierająca Harry’ego
Pottera, tylko tam podawano prawdziwe informacje. Oczywiście, czułam się
dziwnie ze świadomością, że członkowie Zakonu Feniksa wiedzą o Czarnym Panu
więcej, niż jego osobista siostrzenica, ale jak na razie nie mogłam nic zrobić.
Kontakt z Riddle’em
zdołałam nawiązać dopiero około dwudziestego października. Była już godzina
dwudziesta trzecia, kiedy poczułam pieczenie na lewym przedramieniu. Czekałam
właśnie na łazienkę, która zajęta była już od pół godziny przez Ashley. Na
zewnątrz było zimno, więc czym prędzej ubrałam długi, czarny płaszcz i
wybiegłam z sypialni. Teleportowałam się dopiero w lochu. Wolałam się
przygotować, bo nigdy nic nie wiadomo – mógł być wszędzie. Przeniosło mnie na… błonia Hogwartu. Rozejrzałam się
dookoła. Byliśmy tuż przy bramie, niebo pokrywały ciemne chmury, ani księżyc,
ani gwiazdy nie przebijały się przez nie. Voldemort przyglądał mi się, jego
głowa lśniła w mroku. Rzuciłam mu się w objęcia i pocałowałam go w usta.
Odpowiedział mi z takim samym entuzjazmem. Teraz poczułam, jak mi go bardzo brakowało.
- Gdzie byłeś tyle czasu? – zapytałam. – I czemu przybyłeś do
Hogwartu?
- Nie chciałem cię odrywać od nauki… Słyszałem o twoim występie –
rzekł i postawił mnie na ziemi. Ruszyliśmy powoli przez błonia. Objęłam go ręką
w pasie i przytuliłam policzek do jego boku. Nie chciałam się z nim rozstawać.
– Opętanie tego smoka nie było zbyt rozsądne, ale jesteś młoda i chcesz ciągle
testować swoje moce… Rozumiem cię. Podobno miałaś najlepszy czas.
- No tak, powalenie ogromnego smoka za pomocą czarnej magii to nie
filozofia – przyznałam. – Na długo wróciłeś? Chciałabym spędzić z tobą trochę
czasu, tęskniła.
Voldemort pochylił się i pocałował mnie. W chatce Hagrida paliły się
światła, dlatego skierowaliśmy się w stronę jeziora. Kilkanaście metrów przed
nami majaczył biały, marmurowy grobowiec Dumbledore’a. Kątem oka zauważyłam, że
wargi Czarnego Pana zacisnęły się lekko.
- Przybyłem tu tylko dla ciebie. Gdybyś nie musiała przygotowywać się
do Siedmioboju, wziąłbym cię do domu na kilka dni – odparł.
- W takim razie polecę z tobą do domu, a wrócę jutro. Nie martw się,
dam sobie radę. Lećmy.
~Mirabella
OdpowiedzUsuń7 lutego 2012 o 13:29
Pierwsza? Chyba, że ktoś mnie wyprzedzi… Podobało mi się. Nie tak wyobrażałam sobie potyczkę Sophie ze smokiem – zaskoczyłaś mnie. Pozytywnie. ;) Opętanie, dżizas, nawet mi to na myśl nie przyszło xD Ale fajnioskie :D I to: ,,Może mi pani wierzyć, moje jęki podczas seksu są bardziej melodyjne niż pani śpiew.” – umarłam, haha xD Ymm. No to czekam na rozdział 311 xDI świetny szablon.Pozdrawiam, Mirabella. P.S Mogłabyś mnie następnym razem powiadamiać w ,,Powiadamiaczu”? ;)
7 lutego 2012 o 13:52
UsuńSpoko xD Jestem chora i skupienie się w takim stanie nie jest aż tak łatwe.
m1rabella@onet.pl
Usuń7 lutego 2012 o 14:19
Oj, biedactwo <3 Zdrowiej ;)
8 lutego 2012 o 08:50
UsuńEtam, jakoś dam radę. Mam nadzieję, że mi się polepszy do soboty, bo urodziny wtedy robię i nie chcę wtedy milczeć. Kurde, tak chora jeszcze nie byłam, żeby nie móc mówić xD Dla moich znajomych to wielkie szczęście xD
~Mirabella
Usuń8 lutego 2012 o 09:44
O, popatrz, urodziny masz? To wszystkiego najlepszego. ^^Nie możesz mówić? Jak ja bym chciała, żeby moja siostra tak miała, ostatnio za dużo papla. Może ją zarazisz? xD Wyślesz wirusy pocztą.. albo kurierem lepiej, szybciej będzie. xD
8 lutego 2012 o 09:58
UsuńNo, tzn mam 28 lutego, ale robię w tą sobotę. Widzisz, ja się zaraziłam od mojego chłopaka, więc mogę zarazić i Twoją siostrę xD Acz lepszym wyjściem jest wysłanie jej na kilka dni do koleżanki, co też uczynił mój brat. I mam komputer TYLKO dla siebie xD
~Mirabella
Usuń10 lutego 2012 o 11:15
Moja siostra ma osiem lat, więc nic z tego. Ale w przyszłości na pewno xD
~nikly
OdpowiedzUsuń7 lutego 2012 o 17:11
mm, nowy odcinek ; ) komentarz Sophie do tej dyrektorki i tak pobił wszystko :D szybkiego powrotu do zdrowia . ; *
8 lutego 2012 o 08:54
UsuńW sumie nasunął mi się ten tekst jakoś rok temu, jak jeszcze mieszkałam w bloku i wracałam ze szkoły. I stwierdziłam, że może się tutaj wpasować xD
~KefirOva. <3
OdpowiedzUsuń7 lutego 2012 o 18:57
Hej. Mój pierwszy komentarz. Hmm. Czytam tego bloga bardzo długo, i przeczytałam wszystko. ;) Extra piszesz ^_^Rozdział świetny jak zwykle.
8 lutego 2012 o 08:58
UsuńO kurde, przeczytałaś całe opowiadanie? Gratuluję cierpliwości xD
~KefirOva. <3
Usuń8 lutego 2012 o 22:44
Dzięki ^_^Przeczytałam ten cały, Selene Snape, dark love riddle i jestem w trakcie czwórki hogwartu xDDJak się fajnie czyta, to czytam :3Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału!
9 lutego 2012 o 17:25
UsuńNo, akurat dzisiaj pewnie będzie na Czwórce ostatni rozdział, a za niedługo epilog, więc nie będziesz musiała dużo nadrabiać xD
~olka
OdpowiedzUsuń8 lutego 2012 o 00:03
No to zadanie ze smokiem się udało.Pozdrawiam.
8 lutego 2012 o 08:56
UsuńPierwsza konkurencja już za Sophie. Jeszcze sześć xD
~Atramentowa
OdpowiedzUsuń8 lutego 2012 o 10:39
Jak Ty to robisz? Jeden dzień i już masz dwanaście komentarzy. Focham się. :DNawet nie zdajesz sobie sprawy jak ja uwielbiam Barty’ego – zawsze był taki troskliwy i kochany dla Sophie. Mam nadzieję, że żadna wredna uczestniczka Siedmioboju go w żaden sposób nie oczaruje. A Patricia nie powie innym nauczycielom, że Sophie jest wampirem – pewnie boi się jej samej. :DWyrazy Ci się posklejały. :P
8 lutego 2012 o 11:37
UsuńWiem, wiem, już kilka rozkleiłam. Kurde, ciekawe dlaczego Onet skleja wyrazy.
~Atramentowa
Usuń8 lutego 2012 o 18:11
A jaką masz przeglądarkę?
8 lutego 2012 o 18:58
UsuńSzatańską Operę, milordzie xD
~Aga ;)
OdpowiedzUsuń8 lutego 2012 o 12:03
Świetna notka podejrzewałam że Sophie będzie coś śpiewać. Mam problemy z czytaniem bo w sanatorium jestem ale dawaj nową notkę szybko :)
8 lutego 2012 o 12:10
UsuńRozdział mi się nie zmieścił cały, dlatego musiałam podzielić na dwa, więc druga część jest już przepisana, tylko opublikować. Więc rozdział będzie pewnie jutro xD Albo w sobotę. Zależy, jak się z innymi blogami wyrobię.
~fear
OdpowiedzUsuń8 lutego 2012 o 15:13
No nie powiem! To jak Sophie załatwiła smoka, było boskie! Cóż jedynym błędem tego rozdziału jest to, że był króciutki. No ale to jest pierwsza część, więc mam nadzieje, że druga będzie dłuższa! Pozdrawiam:PS. Byłabym wdzięczna gdybyś teraz informowała mnie na blogu [lovely-thing]
8 lutego 2012 o 16:10
UsuńWłaśnie rozdział był bardzo długi, dlatego musiałam go podzielić na dwie części xD
unnamed20@onet.pl
OdpowiedzUsuń9 lutego 2012 o 12:29
Szablon jest cudowny, zachwycałam się nim przez 5 minut. Rozdział też bardzo mi się podobał. Udało jej się pokonać smoka, dzięki czarnej magii. Ona jest świetna. Uśmiechnęłam się szeroko, gdy przeczytałam w jaki sposób Sophie odszczekała się tej kobiecie:D hahah :D ona jest genialna! Spotkanie z Voldemortem? co to zwiastuje ^^ ciekawość mnie żżera. Pozdrawiam. Mam pytanko, zrobiłabyś mi jakiś ładny szablon? na bloga: smiertelne-milczenie.blog.onet.pl Zdjęcie: http://fc08.deviantart.net/fs71/f/2012/001/0/b/in_sidia_ii_by_silent_order-d4kx6om.jpglub http://fc06.deviantart.net/fs70/f/2009/346/9/7/970292a890fe53262946e46e161d7c2d.jpgAlbo:D http://fc08.deviantart.net/fs50/f/2009/315/0/4/04b88444777a3dc7f213254c227149d5.jpgDzięki :**** pozdrawiam. Z tej strony Kira :)
9 lutego 2012 o 17:33
UsuńNo kurde, taki masz genialny szablon, a ja mam Ci zrobić nowy? Ok, ale spoko, napiszę rozdział na Czwórkę i zrobię xD
~unnamed20@onet.pl
Usuń9 lutego 2012 o 19:00
On jest stary i mi się nie podoba ;[ nie lubię takiego typu szablony. Wolę twoje ^^ są śliczne :) i mają w sobie „to coś” – Jak zdjęcia nie będą pasować, to dam inne :) dzięki ;***
9 lutego 2012 o 19:16
UsuńNie, co Ty, zdjęcia genialne, coś z nich zrobię bezproblemowo xD
unnamed20@onet.pl
Usuń10 lutego 2012 o 15:59
O, Super :D dzięki :)
~Zaczarowana
OdpowiedzUsuń9 lutego 2012 o 19:16
Kobieto kocham twojego bloga i z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg…;P
9 lutego 2012 o 19:18
UsuńO kurde, miło mi to słyszeć xD
~Rosie
OdpowiedzUsuń9 lutego 2012 o 19:47
Dla Ciebie zawsze warto czekać, jak i czytać wszystko od początku!
9 lutego 2012 o 20:06
UsuńSchlebiacie mi, Frozenka się rumieni :D
~_Wika_
OdpowiedzUsuń11 lutego 2012 o 13:06
Wreszcie nowa notka. A ja czytam ja z opóźnieniem, bo byłam w sanatorium i nie miałam dostępu do internetu. Teraz jestem na „przepustce”, więc chcę nawiązać trochę kontaktu ze światem. Notka bardzo ciekawa. Jak zwykle podziwiam Cie z „lekki” styl pisania. Opowiadanie jest interesujące, a użyłaś do tego najzwyklejszych słów. Bardzo podoba mi się nowy szablon- szczególnie to granatowe tło. Mam nadzieję, że wkrótce ukaże się kolejny odcinek.
11 lutego 2012 o 13:33
UsuńKolejny odcinek dziś, za chwilę publikuję xD