7 lutego 2012

Rozdział 310

         Artykuł ukazał się zaraz na drugi dzień. Nie miałam dostępu do amerykańskiej gazety, ale Pansy jakimś cudem zakupiła jeden egzemplarz „Magic Time” i przeczytała na głos wypowiedzi każdego uczestnika.
- Ta Patricia wygląda na niezłą cwaniaczkę – mruknęła Sapphire, przyglądając się blond włosej reprezentantce Wizard’s College, której zdjęcie widniało zaraz pod moim.
- Wygląda – przyznałam. – Ale to ona zbłaźni się przed wszystkimi, nie ja. Potencjalni fani nie lubią osób, które kłują ich w oczy zbytnią pewnością siebie, wiem to z doświadczenia. A jeśli już wszędzie ich pełno… lepiej pozostawić pewien niedosyt, tajemniczą aurę… Oni muszą chcieć więcej. No, ale to już nie moja sprawa.
Wzruszyłam tylko ramionami i zajęłam się swoimi płatkami z mlekiem.

         Nadeszła ta chwila. Chwila pierwszego zadania w Siedmioboju Magicznym. Powiem szczerze, że czułam swego rodzaju stres, ale głównie dlatego, że istniała możliwość uszkodzenia smoka, a nie mogłam tego zrobić. Miałam przecież wystąpić na nim w potyczce numer dwa. Bo jak tu zapanować nad taką bestią legalnie, szybko i przede wszystkim nie robiąc mu krzywdy? W sumie był pewien sposób, ale… ale mogli mieć do tego jakieś zastrzeżenia.
- Jesteś gotowa? – zapytał Barty, kiedy jakaś kobieta po angielsku zaczęła przedstawiać dyrektorów będących w jury.
- Tak, wszystko będzie dobrze. Tylko nie wychodź z namiotu, dopóki nie skończę. Smok może się miotać – odparłam i wspięłam się na palce, by pocałować go w policzek. Jako pierwszy występował reprezentant albańskiej szkoły. Ze swoim wielkim, walijskim smokiem zielonym poradził sobie doskonale za pomocą silnych, starych, regionalnych zaklęć. Był to sposób mało kreatywny, acz skuteczny. Następnie wyszła Diane z Beauxbatons, która dzięki lewitowaniu razem ze swoją nauczycielką pokonała bestię. Jako trzecią w kolejce wywołano mnie:
- Teraz wystąpi Sophie Serpens z Hogwartu oraz jej nauczyciel, profesor Bartemiusz Crouch – ogłosiła kobieta, a ja wybiegłam z namiotu dla reprezentantów. Było podobnie jak w Turnieju Trójmagicznym, tyle że tym razem znajdowałam się w wielkim, płytkim, kamiennym dole. Mój smok, ognik kolczasty, czekał przykuty łańcuchem. Dookoła karku ciągnęła mu się żelazna, gruba obroża. Trybuny biegnące półkolem tuż przy kamiennym murze wypełnione były aż po brzegi. Niebo i słońce przysłaniały burzowe chmury. Miałam nadzieję, że deszcz nie lunie podczas mojego występu. Planowałam coś naprawdę świetnego, a opady atmosferyczne zepsułyby efekt postanowiłam zacząć natychmiast, aby nie przeciągać. Liczyła się każda sekunda.

- Ladies and gentlemen*
 I know what you want
 She's hot as a stove
 Her name is Nicole.

- Ha, Hu, Ha, Hu, Ha, Hu, Ha, Hu
 I’ll do whatever you like
 I’ll do whatever you like
 I can do, I can do
 I'll do, I'll do whatever you like.
 What you want? 2x

 Boy, you want my body,
 Wanna ride it like a Harley,
 Once or twice around the block,
 I bet I’ll have you saying ‘woh woh’
 First stop, let me pop
 Drop it like a helicop
 Pay attention on me
 While I show you the scenario
 You charming me boy
 Yeah boy, you’re charming me
 Just like this beat is gonna do
 on the radio.
Damn I thought you knew me
by the way you’re talking to me
You get any closer to me
Then I might just have to let it go
Something bout that cocky thing,
You got me wanna see what’s really going on

I 'll do the thing, I'll do the thing you wanna
I’m gonna do, do anything you wanna
I'll do the thing, I'll do the thing you wanna
I’m gonna do, do anything you wanna
I’ll do whatever you like
I’ll do whatever you like
I can do, I can do
I'll do, I'll do whatever you like 2x

Yeah Yeah Yeah
Work it out girl
Make a bet
You put the cat in the nap
I’ll tell you what daddy get
All night lovers
See the cheek
Wanna see me make it speak
Watch it while mommy teach ya
I won’t stutter

I can tell you ain't never had a touch
Order a bottle, I'll show this much, I’ll do that for ya
Baby said
Promise I can make it rain
Lemme see that sugar cane
You like that, don’t cha

Something bout that cocky thing
You got me wanna see what’s really going on

I'll do the thing, I'll do the thing you wanna
I’m gonna do, do anything you wanna
I'll do the thing, I'll do the thing you wanna
I’m gonna do, do anything you wanna
I’ll do whatever you like
I’ll do whatever you like
I can do, I can do
I'll do, I'll do whatever you like

- See me in the back
Chick like that
Get you to run around
But I can hit it like that

Ask anyone around
I’m the shit like that
Eat it, beat it, till it’s swollen
You gonna need an icepack

I’ll tell her big thang poppin’
Let me hear you say that
Lay back, play that,
Purp Kush blowing in the Maybach
With my company
Three and them be wantin me
Imagine what they done to me
On top of me, up under me
 Accept no imitation baby
 Other cat be hatin’
 They be all in ya face
 I mean all in the wussy
 See, I can take you on vacation
 Or we can ball in the A
 You hit me up four in the mornin’
 What you callin’ to stay shawty

 - Something bout that cocky thing
 You got me wanna see what’s really going on

I'll do the thing, I'll do the thing you wanna
I’m gonna do, do anything you wanna
I'll do the thing, I'll do the thing you wanna
I’m gonna do, do anything you wanna
I’ll do whatever you like
I’ll do whatever you like
I can do, I can do
I do, I do whatever you like

Wait a minute, motherf**ker

Zniknęłam. Fizycznie mnie nie było, czułam, że znajduję się wewnątrz swojego smoka, widziałam przez jego żółte ślepia, ale nie mogłam zapanować całkowicie nad jego ciałem, przez co gad miotał się po całym wybiegu.

- I’ve been looking all night,
Wanna kiss it one time
Mommy do what you like
Go head pull it pull it pull it pull it

- First you gotta get right
I can love you long time
I become a big crime
Then I'll pull it pull it pull it pull it

- Once she wind it uptight
I promise a goodnight
Girl, you’re gonna sleep tight
When I pull it pull it pull it pull it

- Wanna look at your eyes
When you get the big prize
Gonna give it up kind
When I pull it pull it pull it pull it

Smok upadł z hukiem na nierówne, kamieniste podłoże, aż zatrzęsła się ziemia, z której wzbiły się tumany pyłu. Szybko opuściłam jego ciało. Pojawiłam się w miejscu, w którym stałam wcześniej. Tak jest. Opętanie. Nigdy tego nie robiłam, wiedziałam, jak to wykonać tylko z książek i opowiadań wuja. Nie było to przyjemnie uczucie, z pewnością nie należało do moich ulubionych czarno magicznych rytuałów.
Mój występ zakończył się gromkimi brawami. Wspięłam się na kamienne wzniesienie, a kobieta, która wyczytała moje nazwisko, podeszła do mnie i powiedziała:
- Bardzo ciekawa metoda, czyżby czuć było czarną magię? Ale oddajmy głos jury. Zacznijmy od madame Maxime.
- Uważam, że sposób był kreatywny, ale czy opętanie lub poddanie smoka swojej woli jest dozwolone? Mogę dać dziewięć punktów na dziesięć – odezwała się, a jej samonotujące, wielkie, pawie pióro zapisało coś na drewnianej podkładce. Siedząca obok niej dyrektorka szkoły Magia Escola wyglądała na nieco rozdrażnioną.
- Ta piosenka była zupełnie niepotrzebna, nawet ja potrafię wyjść na środek i zaśpiewać, aby odwrócić uwagę od słabego pomysłu – rzekła mocno przesyconym sarkazmem głosem. Na trybunach rozległo się buczenie, ale mnie to nie zraziło. Przytknęłam różdżkę do swojego gardła, by słowa, które wypowiedziałam z uśmiechem na ustach poniosły się echem po całych błoniach:
- Może mi pani wierzyć, moje jęki podczas seksu są bardziej melodyjne niż pani śpiew.
Śmiechy i brawa zgromadzonych były dla mnie prawdziwym miodem dla uszu, dla oczu zaś – zszokowana mina pani Davili. Z zaciętą twarzą wystrzeliła ze swojej różdżki w powietrze świetlistą trójkę. Snape był oczywiście zachwycony, nie mogło być inaczej.
- Za czasów profesora Dumbledore’a nie praktykowało się w Hogwarcie czarnej magii, lecz ja nie widzę niczego złego w tym, że dziewczyna jest oryginalna. Może i jestem stronniczy, ale zasługuje na pełną dziesiątkę.
Pozostali oceniający byli do mnie dość przyjaźnie nastawieni, acz na każdym kroku podkreślali, że nie są przekonani, czy użycie przeze mnie czarnej magii było rozsądne. Uwzględnili jednak, że nie skorzystałam z pomocy nauczyciela, więc tak czy siak wyszłam z pięćdziesięcioma dziewięcioma punktami. Zostałam zaprowadzona do namiotu medycznego, gdzie najlepszy uzdrowiciel ze Stanów, pan Gregory Jackson dokładnie obejrzał mnie w poszukiwaniu najdrobniejszej choćby ranki lub zadrapania.
- Nic mi nie jest, naprawdę – mówiłam chyba po raz dziesiąty, kiedy uzdrowiciel przesuwał różdżką po moich plecach. – Ja tylko opętałam tego smoka, to jego powinien pan badać.
- Czarna magia pozostawia silne ślady na ciele, postąpiłaś nieostrożnie, stosując ją w miejscu publicznych na oczach tylu osób. Jestem pod wrażeniem twojego występu, ale nie watro narażać dla efektywności zdrowia – rzekł tonem znawcy i nareszcie schował różdżkę. Zsunęłam się ze stołu i ruszyłam szybkim krokiem w stronę wyjścia. Natknęłam się tam na Bartemiusza, który natychmiast  poderwał mnie z ziemi i ucałował w usta.
- Idealnie poradziłaś sobie z tym smokiem – powiedział.
- Dziękuję, dziękuję, wiem o tym. Ta dyrektorka z Portugalii jest dziwna, ciekawe, dlaczego mnie nie lubi.
- Może dlatego, że jesteś od niej ładniejsza. Chodź, zobaczymy, jak sobie radzą pozostali – odparł, a ja wybuchnęłam śmiechem, słysząc jego uwagę.
- Mam lepszy pomysł. Chcę bliżej obejrzeć mojego smoka. Za trybunami mają wielkie, żelazne klatki. Muszę zobaczyć, jak wielką obrożę mam wykonać – powiedziałam, wysunęłam się z jego ramion, chwyciłam go za rękę i pobiegłam w stronę majaczących w oddali skrzyń.
Mój smok został już umiejscowiony w jednej z nich. Wyglądał na osłabionego. Położył wielki, zrogowaciały, bury łeb na żelaznej, nagiej podłodze, skórzaste skrzydła stulone miał przy obu bokach. Na ten widok zrobiło mi się go szkoda. Podeszłam bliżej, aby położyć dłoń na jego nozdrzu. Nawet nie poruszył się, choć wiedziałam, że jest przytomny.
- Nienajlepiej wygląda – zauważyłam. – Myślisz, że da radę ścigać się z innymi smokami?
- Mamy miesiąc, wyzdrowieje.
- Czarny Pan powiedział kiedyś, że zwierzęta, które kiedyś opętał, szybko zdychały – mruknęłam. – Nie mogę ścigać się bez smoka.
Za pomocą różdżki otworzyłam jego ogromną paszczę, po czym nacięłam sobie nadgarstek. Kilka kropel krwi skapnęło na jego szary, gadzi język. Cofnęłam rękę, a paszcza zamknęła się powoli.
- Chyba nie zmieniłaś go w wampira, co? – zapytał z udawanym strachem Crouch, chichocząc cicho.
- Nie przesadzaj, to mu na pewno pomoże.
Rozległy się czyjeś szybkie kroki, a na horyzoncie pojawiła się jasnowłosa Patricia. Wyglądała na wściekłą, ale i usatysfakcjonowaną tym, co zobaczyła.
- Jesteś wampirem. Tylko prawdziwi ludzie mogą brać udział w Siedmioboju. Zostaniesz zdyskwalifikowana – w jej głosie słyszałam triumf, którego nawet nie próbowała zamaskować. Jej groźba nie zrobiła na mnie żadnego wrażenia. Uśmiechnęłam się tylko.
- Twoje słowo przeciwko mojemu. Udowodnij, że nie jestem człowiekiem. Wszyscy widzieli, że mogę jeść, słońce nie robi mi krzywdy – odparłam. – Mogę się nawet założyć, że uwierzą mnie.
Chwyciłam Barty’ego za rękę, odwróciłam się i ruszyłam w stronę trybun. Nie przejęłam się tym, co powiedziała mi Amerykanka. Jej słowa przeciwko moim. Nie miała nawet cienia dowodu na to, że jestem wampirzycą. Słońce nie działało na mnie, spożywałam normalną żywność, no i zmieniałam się. Poza tym, nikomu nie chciałoby się sprawdzać tego wszystkiego.
- Myślisz, że pójdzie do swojego dyrektora? – zapytał, kiedy usiedliśmy na drewnianej ławce pomiędzy jakimiś uczennicami z Wizard’s College.
- Nawet jeśli, to mało mnie to interesuje. Nic nie zrobią – oświadczyłam.

*

         Do Hogwartu powróciliśmy zaraz po pożegnalnej uczcie, około godziny dwudziestej. Czyli do Polski przybyliśmy w południe. Pogoda była podła, niebo skrywało się za ciemnymi, burzowymi chmurami, agresywny wiatr targał prawie łysymi już koronami drzew. Przez dwa dni bardzo tęskniłam za szkołą i rodzeństwem, bałam się, że bez kontroli mojej lub Snape’a Carrowowie poczują się bezkarni i zaczną masowo torturować uczniów, ale okazało się, że liczba karanych uczniów nie odbiegła od normy.
         Bardzo tęskniłam za wujem, nie dostałam od niego żadnej wiadomości, a musiał przecież czytać albo słyszeć o moim występie. „Prorok” co najmniej dwa razy si8ę o nim rozpisywał. Dopiero po tygodniu odważyłam się na dotknięcie Mrocznego Znaku. Ten natychmiast zmienił kolor na czarny, ale nie poza tym nie poczułam. Żadnego pieczenia czy bólu. Rozumiałam w pełni i akceptowałam obecną sytuację, ale było mi bardzo ciężko. Słuchałam „Potterowarty”, z której dowiedziałam się, że Lord Voldemort obecnie znajduje się za granicą. Była to stacja radiowa popierająca Harry’ego Pottera, tylko tam podawano prawdziwe informacje. Oczywiście, czułam się dziwnie ze świadomością, że członkowie Zakonu Feniksa wiedzą o Czarnym Panu więcej, niż jego osobista siostrzenica, ale jak na razie nie mogłam nic zrobić.
         Kontakt z Riddle’em zdołałam nawiązać dopiero około dwudziestego października. Była już godzina dwudziesta trzecia, kiedy poczułam pieczenie na lewym przedramieniu. Czekałam właśnie na łazienkę, która zajęta była już od pół godziny przez Ashley. Na zewnątrz było zimno, więc czym prędzej ubrałam długi, czarny płaszcz i wybiegłam z sypialni. Teleportowałam się dopiero w lochu. Wolałam się przygotować, bo nigdy nic nie wiadomo – mógł być wszędzie. Przeniosło mnie na… błonia Hogwartu. Rozejrzałam się dookoła. Byliśmy tuż przy bramie, niebo pokrywały ciemne chmury, ani księżyc, ani gwiazdy nie przebijały się przez nie. Voldemort przyglądał mi się, jego głowa lśniła w mroku. Rzuciłam mu się w objęcia i pocałowałam go w usta. Odpowiedział mi z takim samym entuzjazmem. Teraz poczułam, jak mi go bardzo brakowało.
- Gdzie byłeś tyle czasu? – zapytałam. – I czemu przybyłeś do Hogwartu?
- Nie chciałem cię odrywać od nauki… Słyszałem o twoim występie – rzekł i postawił mnie na ziemi. Ruszyliśmy powoli przez błonia. Objęłam go ręką w pasie i przytuliłam policzek do jego boku. Nie chciałam się z nim rozstawać. – Opętanie tego smoka nie było zbyt rozsądne, ale jesteś młoda i chcesz ciągle testować swoje moce… Rozumiem cię. Podobno miałaś najlepszy czas.
- No tak, powalenie ogromnego smoka za pomocą czarnej magii to nie filozofia – przyznałam. – Na długo wróciłeś? Chciałabym spędzić z tobą trochę czasu, tęskniła.
Voldemort pochylił się i pocałował mnie. W chatce Hagrida paliły się światła, dlatego skierowaliśmy się w stronę jeziora. Kilkanaście metrów przed nami majaczył biały, marmurowy grobowiec Dumbledore’a. Kątem oka zauważyłam, że wargi Czarnego Pana zacisnęły się lekko.
- Przybyłem tu tylko dla ciebie. Gdybyś nie musiała przygotowywać się do Siedmioboju, wziąłbym cię do domu na kilka dni – odparł.

- W takim razie polecę z tobą do domu, a wrócę jutro. Nie martw się, dam sobie radę. Lećmy. 

34 komentarze:

  1. ~Mirabella
    7 lutego 2012 o 13:29

    Pierwsza? Chyba, że ktoś mnie wyprzedzi… Podobało mi się. Nie tak wyobrażałam sobie potyczkę Sophie ze smokiem – zaskoczyłaś mnie. Pozytywnie. ;) Opętanie, dżizas, nawet mi to na myśl nie przyszło xD Ale fajnioskie :D I to: ,,Może mi pani wierzyć, moje jęki podczas seksu są bardziej melodyjne niż pani śpiew.” – umarłam, haha xD Ymm. No to czekam na rozdział 311 xDI świetny szablon.Pozdrawiam, Mirabella. P.S Mogłabyś mnie następnym razem powiadamiać w ,,Powiadamiaczu”? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 7 lutego 2012 o 13:52
      Spoko xD Jestem chora i skupienie się w takim stanie nie jest aż tak łatwe.

      Usuń
    2. m1rabella@onet.pl
      7 lutego 2012 o 14:19

      Oj, biedactwo <3 Zdrowiej ;)

      Usuń
    3. 8 lutego 2012 o 08:50
      Etam, jakoś dam radę. Mam nadzieję, że mi się polepszy do soboty, bo urodziny wtedy robię i nie chcę wtedy milczeć. Kurde, tak chora jeszcze nie byłam, żeby nie móc mówić xD Dla moich znajomych to wielkie szczęście xD

      Usuń
    4. ~Mirabella
      8 lutego 2012 o 09:44

      O, popatrz, urodziny masz? To wszystkiego najlepszego. ^^Nie możesz mówić? Jak ja bym chciała, żeby moja siostra tak miała, ostatnio za dużo papla. Może ją zarazisz? xD Wyślesz wirusy pocztą.. albo kurierem lepiej, szybciej będzie. xD

      Usuń
    5. 8 lutego 2012 o 09:58
      No, tzn mam 28 lutego, ale robię w tą sobotę. Widzisz, ja się zaraziłam od mojego chłopaka, więc mogę zarazić i Twoją siostrę xD Acz lepszym wyjściem jest wysłanie jej na kilka dni do koleżanki, co też uczynił mój brat. I mam komputer TYLKO dla siebie xD

      Usuń
    6. ~Mirabella
      10 lutego 2012 o 11:15

      Moja siostra ma osiem lat, więc nic z tego. Ale w przyszłości na pewno xD

      Usuń
  2. ~nikly
    7 lutego 2012 o 17:11

    mm, nowy odcinek ; ) komentarz Sophie do tej dyrektorki i tak pobił wszystko :D szybkiego powrotu do zdrowia . ; *

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 8 lutego 2012 o 08:54
      W sumie nasunął mi się ten tekst jakoś rok temu, jak jeszcze mieszkałam w bloku i wracałam ze szkoły. I stwierdziłam, że może się tutaj wpasować xD

      Usuń
  3. ~KefirOva. <3
    7 lutego 2012 o 18:57

    Hej. Mój pierwszy komentarz. Hmm. Czytam tego bloga bardzo długo, i przeczytałam wszystko. ;) Extra piszesz ^_^Rozdział świetny jak zwykle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 8 lutego 2012 o 08:58
      O kurde, przeczytałaś całe opowiadanie? Gratuluję cierpliwości xD

      Usuń
    2. ~KefirOva. <3
      8 lutego 2012 o 22:44

      Dzięki ^_^Przeczytałam ten cały, Selene Snape, dark love riddle i jestem w trakcie czwórki hogwartu xDDJak się fajnie czyta, to czytam :3Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału!

      Usuń
    3. 9 lutego 2012 o 17:25
      No, akurat dzisiaj pewnie będzie na Czwórce ostatni rozdział, a za niedługo epilog, więc nie będziesz musiała dużo nadrabiać xD

      Usuń
  4. ~olka
    8 lutego 2012 o 00:03

    No to zadanie ze smokiem się udało.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 8 lutego 2012 o 08:56
      Pierwsza konkurencja już za Sophie. Jeszcze sześć xD

      Usuń
  5. ~Atramentowa
    8 lutego 2012 o 10:39

    Jak Ty to robisz? Jeden dzień i już masz dwanaście komentarzy. Focham się. :DNawet nie zdajesz sobie sprawy jak ja uwielbiam Barty’ego – zawsze był taki troskliwy i kochany dla Sophie. Mam nadzieję, że żadna wredna uczestniczka Siedmioboju go w żaden sposób nie oczaruje. A Patricia nie powie innym nauczycielom, że Sophie jest wampirem – pewnie boi się jej samej. :DWyrazy Ci się posklejały. :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 8 lutego 2012 o 11:37
      Wiem, wiem, już kilka rozkleiłam. Kurde, ciekawe dlaczego Onet skleja wyrazy.

      Usuń
    2. ~Atramentowa
      8 lutego 2012 o 18:11

      A jaką masz przeglądarkę?

      Usuń
    3. 8 lutego 2012 o 18:58
      Szatańską Operę, milordzie xD

      Usuń
  6. ~Aga ;)
    8 lutego 2012 o 12:03

    Świetna notka podejrzewałam że Sophie będzie coś śpiewać. Mam problemy z czytaniem bo w sanatorium jestem ale dawaj nową notkę szybko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 8 lutego 2012 o 12:10
      Rozdział mi się nie zmieścił cały, dlatego musiałam podzielić na dwa, więc druga część jest już przepisana, tylko opublikować. Więc rozdział będzie pewnie jutro xD Albo w sobotę. Zależy, jak się z innymi blogami wyrobię.

      Usuń
  7. ~fear
    8 lutego 2012 o 15:13

    No nie powiem! To jak Sophie załatwiła smoka, było boskie! Cóż jedynym błędem tego rozdziału jest to, że był króciutki. No ale to jest pierwsza część, więc mam nadzieje, że druga będzie dłuższa! Pozdrawiam:PS. Byłabym wdzięczna gdybyś teraz informowała mnie na blogu [lovely-thing]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 8 lutego 2012 o 16:10
      Właśnie rozdział był bardzo długi, dlatego musiałam go podzielić na dwie części xD

      Usuń
  8. unnamed20@onet.pl
    9 lutego 2012 o 12:29

    Szablon jest cudowny, zachwycałam się nim przez 5 minut. Rozdział też bardzo mi się podobał. Udało jej się pokonać smoka, dzięki czarnej magii. Ona jest świetna. Uśmiechnęłam się szeroko, gdy przeczytałam w jaki sposób Sophie odszczekała się tej kobiecie:D hahah :D ona jest genialna! Spotkanie z Voldemortem? co to zwiastuje ^^ ciekawość mnie żżera. Pozdrawiam. Mam pytanko, zrobiłabyś mi jakiś ładny szablon? na bloga: smiertelne-milczenie.blog.onet.pl Zdjęcie: http://fc08.deviantart.net/fs71/f/2012/001/0/b/in_sidia_ii_by_silent_order-d4kx6om.jpglub http://fc06.deviantart.net/fs70/f/2009/346/9/7/970292a890fe53262946e46e161d7c2d.jpgAlbo:D http://fc08.deviantart.net/fs50/f/2009/315/0/4/04b88444777a3dc7f213254c227149d5.jpgDzięki :**** pozdrawiam. Z tej strony Kira :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 9 lutego 2012 o 17:33
      No kurde, taki masz genialny szablon, a ja mam Ci zrobić nowy? Ok, ale spoko, napiszę rozdział na Czwórkę i zrobię xD

      Usuń
    2. ~unnamed20@onet.pl
      9 lutego 2012 o 19:00

      On jest stary i mi się nie podoba ;[ nie lubię takiego typu szablony. Wolę twoje ^^ są śliczne :) i mają w sobie „to coś” – Jak zdjęcia nie będą pasować, to dam inne :) dzięki ;***

      Usuń
    3. 9 lutego 2012 o 19:16
      Nie, co Ty, zdjęcia genialne, coś z nich zrobię bezproblemowo xD

      Usuń
    4. unnamed20@onet.pl
      10 lutego 2012 o 15:59

      O, Super :D dzięki :)

      Usuń
  9. ~Zaczarowana
    9 lutego 2012 o 19:16

    Kobieto kocham twojego bloga i z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg…;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 9 lutego 2012 o 19:18
      O kurde, miło mi to słyszeć xD

      Usuń
  10. ~Rosie
    9 lutego 2012 o 19:47

    Dla Ciebie zawsze warto czekać, jak i czytać wszystko od początku!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 9 lutego 2012 o 20:06
      Schlebiacie mi, Frozenka się rumieni :D

      Usuń
  11. ~_Wika_
    11 lutego 2012 o 13:06

    Wreszcie nowa notka. A ja czytam ja z opóźnieniem, bo byłam w sanatorium i nie miałam dostępu do internetu. Teraz jestem na „przepustce”, więc chcę nawiązać trochę kontaktu ze światem. Notka bardzo ciekawa. Jak zwykle podziwiam Cie z „lekki” styl pisania. Opowiadanie jest interesujące, a użyłaś do tego najzwyklejszych słów. Bardzo podoba mi się nowy szablon- szczególnie to granatowe tło. Mam nadzieję, że wkrótce ukaże się kolejny odcinek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 11 lutego 2012 o 13:33
      Kolejny odcinek dziś, za chwilę publikuję xD

      Usuń