A jeśli już o nim mowa, to nie mogłam myśleć o nikim innym. Nie chciałam siedzieć sama w sypialni, więc zajmowałam miejsce przed kominkiem w salonie Ślizgonów i wpatrywałam się w ogień. Teraz jakoś nie lgnęłam do samotności. Nie chciałam, aby Claudia znów się pojawiła i zaczęła te swoje drwiny i żarty ze mnie. Jednak to, że byłam w pomieszczeniu, gdzie dookoła mnie znajdowały się jakieś dwa tuziny osób nie powstrzymały jej.
Był wieczór, a ja siedziałam w fotelu przed kominkiem i czytałam jedną z książek Anzelma. Od czasu do czasu zerkałam w płomienie, jakbym miała nadzieję, że pojawi się w nich głowa Syriusza.
- To musi być straszne tak bardzo chcieć umrzeć – usłyszałam. Zauważyłam ją, siedzącą na pobliskim fotelu, z noga założoną na nogę. Ubrana była w piękną, złotą sukienkę, bardzo kobiecą jak dla dziecka i wyjątkowo odświętną.
- Bo jest straszne – mruknęłam. Nikt raczej nie interesował się mną, więc wątpię, czy by zauważył, że gadam sama do siebie. – Czego chcesz? Znów ci się zebrało na żarty ze mnie?
Claudia zacmokała.
- Nie widzisz, że zawsze zjawiam się wtedy, kiedy najbardziej jesteś zdołowana? – spytała.
- No właśnie, zjawiasz się po to, żeby się ze mnie ponabijać – odpowiedziałam.
Spojrzałam na Claudię. Wyglądała na trochę zmieszaną.
- Mam już taki charakter – odezwała się. – Wybacz, jeśli cię uraziłam.
Położyłam głowę na oparciu fotela i zamknęłam oczy. Dlaczego wcześniej jej o to nie zapytałam? Mogłyśmy uniknąć wielu kłótni.
Po kilku minutach otworzyłam oczy. A ona nadal tam siedziała i przyglądała mi się spokojnie. Była pięknym dzieckiem, naprawdę uroczym. Osobiście nie przepadałam za dziećmi. Ale ją bym polubiła.
Chciałam tylko, żeby była ze mną. Żeby siedziała i przyglądała mi się. Zawsze się zastanawiałam, dlaczego mi się pokazuje w ciele dziecka. A z pewnością nim nie jest. Otworzyłam usta, aby zadać pytanie, ale nagle padł na mnie głęboki cień. Zauważyłam, że stoi przede mną Ashley. Wyglądała na bardzo pewną siebie. Będę musiała ją jakoś przygasić.
- Czego chcesz? – zapytałam wyzywającym tonem.
- Chcę ci powiedzieć – wycedziła. – Żebyś odwaliła się od Dracona.
Uniosłam brwi. Chyba się przesłyszałam. Ona śmie mi mówić, abym odwaliła się od mojego własnego chłopaka? A co jej do tego? Nawet Voldemort nie ma prawa mówić mi, co mam robić, choć by mógł, a co dopiero ona.
- Co proszę?
- Draco mówi, żebyś dała mu spokój. Chce skończyć tą znajomość – rzekła Pail.
- On tak twierdzi? – zapytałam, wstając. Skrzyżowałam ręce na piersiach. Miałam ochotę jej przywalić.
- Kazał mi to przekazać – odparła Ashley.- Mówił, że byłaś porażką. Dodaje też, że nie chce być z taką niezrównoważoną, załamaną nerwowo dziwaczką. Współczuję, bo porównał cię do Trelawney i jakiejś Umbridge… - zrobiła głupią minę – Mówił też coś o twojej brzydocie, ale zapomniałam, jakiego porównania użył. Ogólnie rzecz biorąc, to nie chce cię znać.
Byłam w szoku, kiedy to usłyszałam. Tym razem Ashley na pewno nie kłamała. Nie znała Umbridge. Poza tym, była za głupia, żeby to wszystko zmyślić.
- A weź go sobie! – krzyknęłam. – Dajcie mi już wszyscy spokój!
Odwróciłam się i wybiegłam z pokoju wspólnego. Opuściłam lochy i zamek. Uderzyło mnie świeże, lodowate powietrze. Nie wiem, czym się tak przejęłam. Mój związek z Draconem był chyba wieczny, nic nie zdołało go zburzyć, bo za każdym razem schodziliśmy się na nowo. A tu nagle przychodzi taka Ashley Pail i mówi mi, że on, Draco Malfoy nie chce już znać siostrzenicy jego pana.
Szybkim krokiem oddaliłam się w stronę Zakazanego Lasu. Chłód powietrza trochę uspokoił gorączkę, która ogarnęła mój umysł. Weszłam w głąb puszczy i szłam. Miałam nadzieję, że kolczaste krzaki rozerwą mnie na tysiące małych kawałeczków. Teraz chciałam umrzeć jeszcze bardziej, niż zwykle. To się stało moją obsesją.
Dotarłam chyba do centrum Zakazanego Lasu. Wykończona, opadłam na wilgotne liście. Siedziałam tak samotnie przez kilka minut. Mój umysł nie chciał i nie mógł przyjąć tego, co dopiero usłyszałam. Słowa Ashley mną wstrząsnęły.
Jak on mógł tak powiedzieć…
To pytanie zadawała każda moja cząstka. Nie bolał mnie sam fakt rozstania, ale to, co Draco powiedział Ashley na mój temat. Dopiero teraz dostrzegłam, że jakieś uczucia zostały we mnie. Nie mogłam się teraz pokazać w szkole. Wszyscy będą wytykać mnie palcami, a Ashley będzie triumfować. Nie zniosłabym takiego upokorzenia. Umarłabym na oczach wszystkich, idąc na lekcję z McGonagall. Ich spojrzenia spaliłyby mnie, niczym śmiertelne promienie słońca.
Dopiero po chwili, kiedy już mój umysł oswoił się z nową sytuacją, ukryłam twarz w dłoniach i rozpłakałam się.
Poczułam, że nie jestem sama. Podniosłam głowę i przez łzy zobaczyłam białą postać. To Darla… coś w moim wnętrzu powiedziało te słowa…
- Co się stało? – zapytała.
Miała taki uspokajający głos… Patrzyłam na nią przez chwilę, a później opowiedziałam jej, co się stało. A ona tylko stała i patrzyła mi w oczy. Gdy skończyłam, uklękła przy mnie i otarła mi łzy z twarzy. A może mi się tak tylko zdawało?
- Moja kochana – powiedziała. – Niesłusznie cię wszyscy oszukują.
- Nie prawda – zaprzeczyłam natychmiast. – Zasłużyłam na to. Zasługuję na wszystko, co najgorsze. Jestem potworem.
Darla zaśmiała się.
- Nie prawda. Problem jest w nich, nie w tobie.
- Barty powiedziałby to samo – mruknęłam.
- No widzisz – powiedziała. – Ale masz jeden kłopot…
Nie dokończyła, tylko wpatrywała się we mnie. Urwała właśnie wtedy, kiedy ja chciałam jej słuchać. Chciałam umrzeć, żeby już być z nią zawsze.
- Nigdy nie kochaj umarłych – powiedziała w końcu. Zauważyłam, że zaczęła blednąć.
- Co to… - zaczęłam, ale ona wstała. Teraz była zaledwie cieniem.
- Ja jestem martwa – dodała.
- Ale co to znaczy! – już prawie krzyczałam. Była już bardzo daleko. Głos miała odległy, jakby stała jakieś trzydzieści metrów ode mnie.
Nie odpowiedziała. Rozpłynęła się w powietrzu. Czy to miało znaczyć, że już mnie nie odwiedzi? Już nigdy jej nie zobaczę?
Ze złości uderzyłam pięściami w ziemię. Nie pozostało mi nic innego, jak okazać słabość i rozpłakać się ponownie.
Nie wiem, ile dokładnie czasu spędziłam w tym lesie. Leżałam z głowę ukrytą w ramionach. Łzy nie mogły przestać płynąć mi po twarzy. To był początek końca. Niewiele mi jeszcze pozostało życia, czułam to. My, wampiry mamy bardzo wyczulony zmysł przeczuć, jeśli istnieje taki. Jedno jednak było pewne. Żyłam samotnie i samotnie też umrę. Mimo że mam wielu znajomych, zawsze byłam samotna. Miałam Darlę i Sapphire, miałam Syriusza… ale zawsze byłam sama. Niezrozumiała przez ludzką część społeczeństwa. Czy Armand był moją bratnią duszą? A Marius? Oni nigdy nie szukali mojego towarzystwa. Lubili ze mną przebywać. Ale nie zależało im na tym. Czy im w ogóle na czymś zależało? Na mnie na przykład…
Kiedy już się podniosłam, niebo było już całkiem czarne. Spojrzałam w gwiazdy, ale żadnej nie zauważyłam. Niebo było ciemne i puste. Jak moje serce. Wszystkie gwiazdy przestały świecić. Może to na znak żałoby. A może na znak drwiny?
Opuściłam las. Od twarzy odpłynęła mi cała krew. Nawet lodowaty wiatr, który rozhulał się po błoniach, nie robił na mnie żadnego wrażenia. Dotarłam do zamku. Było już bardzo późno, bo nikogo nie spotkałam na korytarzu, nawet żadnego nauczyciela. Ale jestem pewna, że w pokoju wspólnym Ślizgonów jeszcze jest wiele osób, które bawią się w najlepsze.
Zegar w sali wejściowej wskazywał 23:40. W sumie to nie było jeszcze tak późno. Wypowiedziałam hasło i weszłam od dormitorium. Gdy tylko padło na mnie światło świec, ludzie, którzy akurat patrzyli w moją stronę, wybuchnęli śmiechem. Spojrzałam na swoje dłonie i szatę. Dopiero zdałam sobie sprawę, jak okropnie wyglądam. Kątem oka zauważyłam Ashley Pail. Ona śmiała się najgłośniej. Szybkim krokiem ruszyłam w stronę sypialni dziewczyn. Zauważyłam, że ona też wstała z fotela. Nigdzie jednak nie spostrzegłam Dracona. Pewnie napawa się wolnością, zarywając do wszystkich dziewczyn w szkole, które jeszcze nie poszły spać.
Teraz już wiedziałam, że Ashley poszła za mną. Ale nie zawsze musi wygrywać. Przyspieszyłam tak, że obraz za mną rozmazał się. Wpadłam do pokoju, później do łazienki i zatrzasnęłam za sobą drzwi. Usłyszałam, że ktoś wchodzi do sypialni. Stanęłam przed lustrem i spojrzałam na swoją twarz. Nic dziwnego, że Ślizgoni się śmiali z mojego wyglądu. Całą moją twarz pokrywała zaschnięta krew. We włosach miałam brązowe, mokre liście, szatę w strzępach i całą pokrytą kurzem i brudną od błota. Usiadłam na podłodze i oparłam się plecami o sedes. Usłyszałam drwiący głos Ashley, dobiegający zza drzwi:
- Żałosna jesteś. Dobrze, że Draco przejrzał na oczy. Nie musi się już za ciebie wstydzić.
Zignorowałam ją. Ashley była jak mucha. Jak się znudzi, przestanie koło mnie latać. Jednak ona nie przestawała. Była wyjątkowo natrętnym insektem.
- Myślałam, że bardziej już upaść nie możesz – ciągnęła. – Ale myliłam się. Bo teraz jesteś nie tylko brzydka, ale i głupia. Myślałaś, że utrzymasz przy sobie Dracusia, jeśli w pobliżu jest ktoś taki jak ja? Spójrzmy prawdzie w oczy. Jestem od ciebie ładniejsza, milsza, a przede wszystkim seksowniejsza. Ze mną nie będzie się nudził.
Tą aluzją dopiekła mnie do żywego. Zerwałam się z podłogi i wyważyłam drzwi kopniakiem. Ashley przewróciła się. Jej twarz zmieniła się w oka mgnieniu. Wyglądała jak żałosny, przerażony pies.
- Pansy też tak nazywała Dracona i teraz znaczy dla niego mniej niż zeszłoroczne gówno – warknęłam. – I to, że jesteś zwykłą dziwką nie znaczy, że Malfoy się w tobie zakocha.
Chwyciłam ją za włosy i wyrzuciłam z sypialni, po czym wyciągnęłam różdżkę i naprawiłam drzwi, które potrzaskały się o ścianę. Jedyne, o czym marzyłam, to zasnąć pod prysznicem i już się nie obudzić.
~*~
Mamy dziś ósmą rocznicę śmierci Aaliyah. Starałam się, aby ten rozdział wypadł jak najlepiej i sądzę, że mi się udało. Dziś nie będzie dedykacji. No, chyba że dla Niej. Aaliyah była inną gwiazdą, niż te wszystkie sławy. Była spadającą gwiazdą, najbardziej zachwycającą podczas tych kilku chwil, gdy leciała. A wszystkie inne zatrzymały się, by podziwiać jej lot. Mam nadzieję, że pozostanie w naszej pamięci na zawsze.
~Eles.
OdpowiedzUsuń25 sierpnia 2009 o 12:04
„Ashley była jak mucha. Jak się znudzi, przestanie koło mnie latać. Jednak ona nie przestawała. Była wyjątkowo natrętnym insektem. ” Nie no, leżę xD. Ja bym jej do insektów nie porównywała. Biedronki są przynajmniej pożyteczne, a też są insektami xD.
25 sierpnia 2009 o 12:07
UsuńTak, Ashley jest jak mucha. Irytująca, niezdrowa, okropna i śmierdząca xD
kasia_kb@buziaczek.pl
OdpowiedzUsuń25 sierpnia 2009 o 14:05
Wiesz rozdział naprawdę dobry. Nie ma co- też mnie rozwaliłaś tym porównaniem do insektów. Nie wiedziałam, że Soph ma taki cudowny charakter ;) To zupełnie jak jak keidy ktoś mnie wkurzy…Cathy
25 sierpnia 2009 o 14:47
UsuńPrawda? Ma to po mnie xD Tylko że czasem ja jestem nieco gorsza xD
~LilyRevenge
OdpowiedzUsuń25 sierpnia 2009 o 18:10
Za Aaliyah [*].Ja bym zabiła Pail.
26 sierpnia 2009 o 08:09
UsuńMi nie jest tylko żal. Nie mogę słuchać jej piosenek, żeby się nie poruczeć… :(
~carmen37
OdpowiedzUsuń25 sierpnia 2009 o 18:13
Ukatrupić Pail – tylko to, co pozostało Sophie. Dziwię się, że nie zrobiła tego, gdy ją pierwszy raz na oczy zobaczyła.
26 sierpnia 2009 o 08:10
UsuńTeraz mówicie „ukatrupoić Pail”, tak? A zobaczysz, co napiszę za jakieś 5 odcinków xD
~carmen37
Usuń26 sierpnia 2009 o 21:36
Nie ukatrupoić, tylko ukatrupić. Muszę się zapytać – dasz mi ten szablon??? xD
27 sierpnia 2009 o 08:56
UsuńLiterówka. Nie dasz Ty mi żyć, prawda? xD
~Olka
OdpowiedzUsuń25 sierpnia 2009 o 18:41
Świetny rozdział.Wydawało mi się że Sophie zabije Ashley za to co ona powiedziała.Mogła to zrobić.Czekam na next.Pozdrawiam.
26 sierpnia 2009 o 08:11
UsuńMogła. Ale w sumie, to powinna zabić Dracona, bo on tak powiedział. Tak przynajmniej wynika z tego rozdziału. xD
~żelka.
OdpowiedzUsuń25 sierpnia 2009 o 18:53
Zabiłam bym na miejscu tą Ashley! ;PProzdział rozbrajający! Bosski normalnie. xD i przez niego chyba się nie doczekam do czwartku. ;dd
26 sierpnia 2009 o 08:12
Usuń!!! Czwartek !!! Idę do dentysty na przegląd. Właśnie ta myśl sprawiła, że mi się całe śniadanie w żołądku przewróciło.
~Claudia
OdpowiedzUsuń25 sierpnia 2009 o 19:47
Nowa notka na http://jedna-krew-dwa-oblicza.blog.onet.pl/ serdecznie zapraszam xD
ineskryszen@autograf.pl
OdpowiedzUsuń26 sierpnia 2009 o 10:39
Gdybym była na miejscu Sophie, Ashley już dawno byłaby trupem, zakopanym sześć stóp pod ziemią. xD Co za wstrętne babsko z niej! Ugh, jak tylko o niej czytam, to mnie się coś w środku skręca… I Draco! A daj mi z nim spokój! Na niego też nie mogę patrzeć!Rozdział jak zawsze wspaniały. xDNadine
26 sierpnia 2009 o 12:06
UsuńA widziałaś ją w bohaterach ? Ma nową fotkę xD
~Lottie
OdpowiedzUsuń26 sierpnia 2009 o 10:45
Ostatnia scena rewelacyjna. Mogła w tą Pail rzucić Cruciatusem. Jeszcze lepiej – niech ją później zabije. xD Chociaż niech ten Malfoy w końcu wejdzie na plan. I tak Soph nie powinna go wybrać. xD
26 sierpnia 2009 o 12:07
UsuńTak w ogóle, to ona nie powinna się na początku 4 klasy z nim bliżej zapoznawać xD
kasia_kb@buziaczek.pl
OdpowiedzUsuń26 sierpnia 2009 o 11:50
Zapraszam na Rozdział 2 na blogu http://www.moonlight-serenade.blog.onet.pl . Zapraszam do zostawienia opinii. :*
andziaa131@buziaczek.pl
OdpowiedzUsuń26 sierpnia 2009 o 13:16
Nowy rozdział na corka-ciemnego-zla.blog.onet.pl Serdecznie zapraszam xD. ~ Eles.
~VampireLouise
OdpowiedzUsuń26 sierpnia 2009 o 20:14
dopiero odkryłam ten blog i powiem-masz talent xD. oraz napisałas na początku o pientastoletniej Livii xD ja mam 15 lat oraz imię Liwia tylko że przez W nie V xD pozdrawiam:)
27 sierpnia 2009 o 09:01
UsuńTak? xD Hehe, teraz Livia ma już… hmmm. 17 lat, skończyła Hogwart… xD Ale i tak trafiłam xD
~Ness
OdpowiedzUsuń26 sierpnia 2009 o 22:56
uch.. za mało dobre, super czy fantastyczne.. to jest fenomenalne!!cuudo!! ;*[lome.xx.pl]
27 sierpnia 2009 o 09:03
UsuńDziękuję xD Ale przesadzasz xD
~Gonia
OdpowiedzUsuń27 sierpnia 2009 o 00:21
Głupia, głupia Ash! Urgh! Niech teraz pokaże tej małpie, że jest górą i niech odzyska Dracona (ale tylko dlatego, żeby Ashley wiedziała, że nie jest wcale taka najpiękniejsza i najseksowniejsza) xD Proszę, niech Soph pokaże, że jest od niej dużo lepsza choćby po to, żeby jej w pięty poszło… Odcinek bardzo dobry. Baaardzo mi się podoba. No i Aliyah. Też ją lubię… tworzyła dobrą muzykę (*). Dlaczego dobrzy artyści umierają, a po świecie chodzą sobie inni, dużo gorsi piosenkarze i jest dobrze… (nie żebym komuś śmierci życzyła). dramione-draco-i-hermione
27 sierpnia 2009 o 09:13
UsuńGdyby Sophie była na siłach, to już by dawno to zrobiła xD Ale może ma teraz mniej na głowie. Niech mu Ashley pomoże w tym zadaniu dla Voldemorta. Też się zgodzę. Prawdziwa muzyka umarła już dawno. A teraz zostali prawie sami tacy, którzy tylko skandale wywołują, nagie fotki sobie pstrykają i upijają się do nieprzytomności. Owszem, są jeszcze jakieś wielkie gwaizdy, jak Ewa Demarczyn np, ale to zaledwie 10%, albo i mnie… xD
~Claudia
OdpowiedzUsuń27 sierpnia 2009 o 09:22
Ashley jest po prostu urocza. Taki miły dodatek. Ale powoli wszystkich denerwuje i możnaby ją w bardzo bolesny sposób uśmiercić. Co się Sophie przejmuje Draconem. Niech jego też zabije. Nawet nie wiesz jaka będę wtedy szczęśliwa. I zrób coś z tym szalonem xD Bo ten Mroczny Znak ma dwa błedy. NIe mogłam się skupić bo myślałam o nim. Znaczy o nagówku.
27 sierpnia 2009 o 10:07
UsuńNom, jest na prawej ręce i do góry nogami. Zmienię go po niedzieli, może w poniedziałek, ostatni dzień wakacji. Jak to smutno brzmi… chyba się popłaczę… xD