23 sierpnia 2009

Rozdział 173

Barty zaśmiał się i powrócił do rozpakowywania kufra.
- Czuję się zaszczycony – odpowiedział. – Co do Glizdogona… - skrzywił się lekko – wolałbym raczej zostać tutaj, niż wstydzić się za niego tam. Jemu wakacje są potrzebne o wiele bardziej, niż mnie. Nie potrafi się zachować, czasami myślę, że coś nie tak jest z jego…
Nie dałam mu tego dokończyć. Nie chciałam słuchać o Glizdogonie. Jak będę chciała spawiać śniadanie, to po prostu popatrzę na Ashley bez makijażu. Podeszłam do Croucha i zakryłam mu usta dłonią.
- Jak będę chciała się dowiedzieć, czy naprawdę jest takim idiotą, to po prostu pójdę do niego i zapytam. A jestem u ciebie, więc chcę posłuchać czegoś, przy czym nie będzie mi się chciało wyrzygać.
Uśmiechnęłam się i sięgnęłam do zapinki jego koszuli.
- Chociaż z drugiej strony… wcale nie musimy rozmawiać.
Wspięłam się na palce i pocałowałam go w usta. Barty uniósł mnie nad podłogę. Byłam lekka jak Gloria albo podobne zwierze. Czułam jednak, że mogłabym go zabić jakimś nieostrożnym uściskiem.
- To już nie jest nieprzyzwoite? – spytałam. Crouch upuścił mnie na łóżko i sam położył się obok mnie.
- Mogę na to przymknąć oko – odparł.

*

Czarny Pan długo się przyglądał swojemu siostrzeńcowi.
- Jesteś bardzo podobny do mnie, kiedy byłem w twoim wieku – powiedział w końcu. Wyciągnął rękę i dotknął prawego policzka Spirydiona. – Tak, masz takie same oczy jak ja.
- Sophie mi już to mówiła – rzekł cicho. – Jaka ona jest? Ale tak naprawdę. Wiem, że tutaj zachowuje się całkiem naturalnie.
Voldemort zamyślił się.
- To dla mnie dość trudny temat, bo kiedy już mi się wydaje, że wiem o niej wszystko, on wyskakuje z nową rewelacją – odpowiedział.  Na pewno jest ambitna, jeśli coś nie dzieje się po jej myśli, to może być groźna…
- Ale nie ostatnio – przerwał mu Spirydion. – Nie wiem, czy wiesz, panie, ale Draco Malfoy ostatnio… Sophie odpuściła. Pozwala dalej bajerować go tej całej Ashley.
Voldemort machnął lekceważąco ręką.
- Ona już go nie kocha – oświadczył. – To znaczy, może jakieś tam uczucie do niego ma, ale to jest pewne, że to nie miłość. Teraz całkiem straciła głowę do Bartemiusza. Znasz go, prawda? Nie sądzę, żeby to się udało, oboje są z dwóch różnych światów. Zresztą, Sophie zawsze kierowała się uczuciami, czego ja akurat nie popieram.
- Ale to nic złego – zauważył Spirydion. – Byłeś, panie, kiedyś zakochany? Nie wiesz, jakie to uczucie, kiedy najbliższa ci osoba jest całkowicie przeciwna twojemu związkowi.
- Ja bym tego związkiem nie nazwał – Czarny Pan zdawał się być co raz bardziej wściekły, ale i bezsilny. Wystarczyła ta krótka rozmowa z siostrzeńcem by dostrzec, że ma w sobie coś z niego ale i ze swojej siostry. Ma wygląd i charakter Riddle’a, ale rozumowanie Sophie. – Wychodzę ze skóry, żeby jakoś zapobiec katastrofie, która by się wydarzyła, jakby zaczęli ze sobą sypiać. Moja Sophie i sługa – wzdrygnął się mimowolnie – Nie czułbym się bardziej poniżony, niż w chwili, gdybym się o tym dowiedział. Dość już tego tematu. Mam dosyć tej całej miłości. Jak sprawuje się Snape? Nie wpada tu zbyt często. Sądzę, że mój plan nie bardzo się wiedzie.
Voldemort popełnił tu jeden zasadniczy błąd. Rozmawiał ze Spirydionem, jak rozmawiał z Dark Lady. Ale nie zauważył, że Spirytus to nie Sophie. Był przecież jeszcze dzieckiem, mimo że rozumiał bardzo dużo i nie krępował się rozmawiać o wszystkim z samym Czarnym Panem.

*

Odwróciłam głowę w stronę drzwi. Były jednak zamknięte, jak zwykle. Zaśmiałam się.
- Chyba zwariowałam – powiedziałam. – Gdyby wszedł tu teraz Czarny Pan, żeby ci przekazać pod opiekę Spirydiona, umarłabym ze strachu.
- A ja umarłbym zaraz po tobie, ale raczej z ręki Czarnego Pana – dodał Barty. Oparłam policzek o jego ramię i utkwiłam wzrok w jego legendarnym kolczyku.
- Ja dodałabym do tego jeszcze jakiś tatuaż – mruknęłam. – Na przykład z wizerunkiem Voldemorta na znak poddania.
Barty podniósł nieco lewe przedramię, na którym widniał Mroczny Znak.
- Wystarczy mi ten – odparł.
Nie odpowiedziałam, tylko sięgnęłam po różdżkę, którą położyłam wcześniej na szafce obok łóżka. Machnęłam nią, a ubrania posłusznie przyleciały do mnie. Zaczęłam ubierać się w pośpiechu. W każdej sekundzie mógł się tu pojawić Voldemort, albo co gorsza, Spirydion. Co prawda, Czarny Pan by nas pozabijał, ale Spirytus z kolei powiedziałby rodzicom, co zobaczył i byłoby jeszcze gorzej.

Gotowa do wyjścia byłam już po kilku sekundach.
- Tobie też bym się radziła ubrać – poradziłam Crouchowi. – Bo wyglądasz raczej jednoznacznie… Może jeszcze się zobaczymy przed Bożym Narodzeniem. I nie daj się tak mu pomiatać.
Pochyliłam się jeszcze i pocałowałam go w usta. W następnej chwili byłam już za drzwiami. Chyba nie skorzystamy z całego zwolnienia, ale nie chciałam już tu był. Wolałam wrócić do Hogwartu. No, chyba że Spirydion będzie chciał zostać… a przecież może tu przychodzić o każdej porze dnia i nocy.
Do komnaty Voldemorta weszłam bez pukania. Nie zauważyłam dziur w ścianie, czyli mogę sądzić, że rodzinna pogawędka się udała i nie było żadnych ofiar śmiertelnych. Spirydion siedział na moim tronie, a Voldemort zajmował miejsce w swoim. No, będzie już niedługo trzeba dorobić trzeci taki fotel.

- Jeśli chcesz, to możemy już wracać – zwróciłam się do brata. Ten wstał.
- Tak, idźcie już – wtrącił się Lord. – Nie możecie zaniedbywać nauki.
- Dzięki za pozwolenie – mruknęłam pod nosem, po czym dodałam już o wiele głośniej. – To chodź, Spirytus.
Brat zerknął na Voldemorta, po czym szybkim krokiem ruszył w moim kierunku. Gdy opuściliśmy już pokój Czarnego Pana, on oddalił się lekko od drzwi i powiedział bardzo cicho:
- Półtorej godziny w towarzystwie samego Lorda Voldemorta. To bardzo dziwne uczucie.
Zaśmiałam się.
- Ja spędziłam w jego towarzystwie więcej czasu, niż ty żyjesz na świecie – powiedziałam. – I co o nim sądzisz?
Spirytus wzruszył ramionami.
- Jest w porządku, jak się mu lepiej przyjrzeć – odparł. – A ty co, byłaś u Barty’ego?
Moje policzki lekko poczerwieniały.
- A skąd wiesz? – spytałam.
- Koszule masz ubraną na lewą stronę.
Spojrzałam na rękawy. Rzeczywiście, w tym pośpiechu nie zauważyłam, że wyglądam jak głupia w bluzce, z której wystają wszędzie szwy i sznurki. Machnęłam w jej stronę różdżką, a koszula sama przewróciła się na odpowiednią stronę.
- To żaden dowód – powiedziałam. Po jego spojrzeniu poznałam jednak, że dobrze wie, co robiłam. – No dobra, tak, byłam u Croucha. Ale nie mów o tym Czarnemu Panu, obdarłby mnie ze skóry.
Spirydion milczał przez chwilę. No, chyba nie rozważał nad tym, czy powiedzieć, czy nie. To żaden wybór, ja nigdy nie wydałabym brata w tak ważnej sprawie.
- Dobrze, ale wiedz, że igrasz z ogniem – odrzekł w końcu. – Byłaś jednym z naszych tematów w rozmowie. Nie byłby szczęśliwy, gdyby się dowiedział. Przynajmniej teraz.
- Chyba raczej przynajmniej w ogóle – poprawiłam go. – Nigdy nie przyjmie do wiadomości, że nie jestem już dzieckiem. Chodź.
Chwyciłam go za ramię i teleportowałam się. Trochę mnie zniosło, bo wylądowaliśmy niedaleko chatki Hagrida. Na domiar złego, podczas naszej nieobecności, rozpadał się deszcz, więc wylądowaliśmy w ogromnej kałuży błota.

Jakoś dotarliśmy do zamku, przeklinając i mamrocząc pod nosem. Cali ociekaliśmy wodą i błotem. Filch nie będzie zachwycony, kiedy znajdzie w holu i w lochach ogromne ślady błota. Bo ja nie miałam zamiaru po sobie sprzątać. Jestem tu uczennicą i moim obowiązkiem jest nauka, czego ostatnio praktycznie nie robię, ale Filchowi nic do tego.
W dormitorium Slytherinu znajdowała się niewielka grupka ludzi. Praktycznie była to trójka siódmoklasistów i mała garstka szóstoklasistów. Zauważyłam wśród nich Dracona. Na mój widok uśmiechnął się. Za to ja spojrzałam na niego z nieukrywaną pogardą i ruszyłam w stronę sypialni dziewczyn. Malfoy wstał z fotela i dogonił mnie.
- Gdzie byłaś? – zapytał.
- Byłam w domu ze Spirydionem – odpowiedziałam sucho.
- Myślałem, że się nie lubicie z waszymi rodzicami – mruknął Draco.
Nie odpowiedziałam. Skoro Malfoy był tak głupi, żeby uwierzyć, że chodzi mi o dom Serpensów, to nie miałam z nim o czym rozmawiać. Położyłam dłoń na klamce, ale Draco ucałował mnie w tył karku i objął mnie ramieniem. Zareagowałam tak nagle, że aż sama się wystraszyłam.
- Nie dotykaj mnie – syknęłam. Nie byłam przyzwyczajona i też nie lubiłam, aby dotykali mnie dwaj inni mężczyźni jednego dnia. Chociaż w sumie, to Draconowi brakowało do męskości tyle, co Armandowi do przybycia tutaj, czyli bardzo dużo.
Malfoy uniósł brwi ze zdziwienia.
- Jestem mokra, chcę się przebrać – dodałam, by go trochę uspokoić, ale wątpię, żebym osiągnęła pożądany skutek. – Mam dużo do nadrobienia, zobaczymy się później.
I zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem. W korytarzu poczułam się już bezpiecznie, ale serce nadal waliło mi w piersi jak oszalałe. Ciekawe, co się stało, że Draco stał się nagle taki miły. Czyżby pokłócił się z Ashley?

~*~


Ten rozdział nie wyszedł jakoś najlepiej, ale pogodę mam podłą, więc Wenę też. Żeby nie zanudzać, dedykacja dla Kady113 :* 

28 komentarzy:

  1. ~Kada113
    23 sierpnia 2009 o 13:18

    dziękuję za dedykację:) Jak miło… Najbardziej podobała mi się rozmowa z Voldziem, końcówka z Malfoy’em i to z koszulą… Trzeba przyznać, że Sophie ma spostrzegawczego brata…

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 23 sierpnia 2009 o 13:33
      No tak… umieściłam w Spirydionie te cechy, które ja chciałabym mieć w moim bracie. Spirytus jest zupełnym przeciwieństwem mojego. Chociaż z drugiej strony to może i lepiej, bo kto by chciał, żeby młodszy brat aż tak interesował się życiem swojej siostry? xD

      Usuń
  2. ~oceniające
    23 sierpnia 2009 o 14:14

    Masz ciekawego blogaInteresująco piszeszJeśli pragniesz bliżej poznać naszą ocenę, zgłoś sięestimates-stories.blog.onet.plPrzepraszamy za spam

    OdpowiedzUsuń
  3. ~kicysława
    23 sierpnia 2009 o 16:19

    Spirytus na drugiego Riddla się, nie nadaje, ponieważ jest bardziej spostrzegawczy xDBardzo mi sie spodobało to z koszulą wywróconą na drugą stronę „To żaden dowód” :DDraco chyba ma jakiś atak miłości, chociaż nie zdziwiłabym się gdyby chciał w nocy coś podrzucić Sophie do łóżka… Chociaż nie, nie śmiałby… Albo może? Nie należy do inteligentnych więc…. ;]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 24 sierpnia 2009 o 08:18
      Mógłby jej podrzucić np… głowę ryby xD Albo swoją. Albo Ashley. To by się dziewczyna ucieszyła xD Wiesz, że Draco to facet. Nie kieruje się rozumem. xD Tylko czymś innym xD

      Usuń
  4. andziaa131@buziaczek.pl
    23 sierpnia 2009 o 18:14

    Nowy rozdział na corka-ciemnego-zla.blog.onet.pl .Serdecznie zapraszam ;]. / Eles.

    OdpowiedzUsuń
  5. ~Olka
    23 sierpnia 2009 o 18:17

    Świetny rozdział.Spirydion jest bardzo spostrzegawczy…….raczej dochowa tajemnicy i nie wygada Voldemortowi co Sophie robiła u Barty’ego.Czekam na next.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 24 sierpnia 2009 o 08:19
      No tak, jest mądry. Ale czy nie wygada… xD Gdybym mu kazała wygadać, to by wygadał. I nie wiem, czy by wtedy ciekawiej nie było xD

      Usuń
  6. ~destruo.
    23 sierpnia 2009 o 18:33

    Ohh, mój Barty był <33 Mi się rozdział podobał, ciekawa jestem kiedy Voldek się dowie o ich romansie. xD Pozdrawiam, ; ***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 24 sierpnia 2009 o 08:21
      Hmm, ja myślę, że dopiero po Bożym Narodzeniu. Tzn, w opoiwadaniu po Gwiazdce xD Ale mam co do nich plany, więc Sophie nie będzie mu musiała mówić. Sam się Voldek skapnie, chyba że spał na lekcjach biologii xD

      Usuń
  7. kasia_kb@buziaczek.pl
    23 sierpnia 2009 o 19:26

    Jak dla mnie super;*Cathy

    OdpowiedzUsuń
  8. ~Gonia
    23 sierpnia 2009 o 19:51

    No jak zwykle wyszło Ci sensownie… ;) Żal mi trochę Malfoy’a, chociaż to jego wina, że zadaje się z Ash, ale Sophie mogłaby być dla niego bardziej… cieplejsza (i to nie jest aluzja do tego, że jest wampirem :P). Poza tym zauważyłam, że wszystkie Twoje główne postacie (Soph, Selene, Riddle) są mroczne, złe, itp. :P napisz coś wreszcie o jakiejś dobrej, grzecznej dziewczynce… xD albo chociaż niech Siostrzenica będzie milsza i niech ma wreszcie dobre dni, a nie tylko rozpacza albo się wkurza (jak słusznie zauważył Spirydion). Bo skoro jej by serce pękło, gdyby Draco ją zostawił, to niech się trochę postara, żeby jej nie zostawił.. xD Ale to chyba tylko moje marzenia, żeby tak było :P Pozdrawiam – dramione-draco-i-hermione

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 24 sierpnia 2009 o 08:24
      I prawidłowo zauważyłaś xD Nobo ja się w takich lubuje właśnie. Ale piszę na czworka-hogwartu i tam mam aż dwie dziewczyny dobre. Helgę i Rowenę. O, włąśnie, muszę dziś dodać notkę, bo wczoraj nie zdążyłam jej skończyć przez ojca, bo kazał kompa wyłączyć. Ale dziś go nie ma w domu < jupi> xD

      Usuń
  9. ~Nadine
    23 sierpnia 2009 o 20:38

    No no, mnie się podobało. Mam nadzieję, że Spirytus nie wygada. xD No i… Kurde, mnie za bardzo przypomina Riddle’a, sama nie wiem czemu. ^^ A jak znowu przeczytałam o tym kolczyku Barty’ego, to zaczęłam mieć niekontrolowany atak śmiechu. xD I znowu ten Malfoy! Ach, jak ja go nie cierpię! ;/ Czekam na 174 ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 24 sierpnia 2009 o 08:25
      Tak, tamten rozdział był śmieszny, sama nie wiem, po co go dałam. Nie chcę z tego opowiadania zrobić parodii xD

      Usuń
  10. ~Claudia
    23 sierpnia 2009 o 21:22

    Nie, no proszę. Nie rób z Voldzia idioty. To chyba wiadome co się działo, skoro bluzkę miała na lewą stronę. Dla upewnienia mógłby przeczesać umysł Barty’ego. Spirytusik fajniutki. W przyszłości może być wielki, musi tylko wiedzieć, że musi trzymać z wujkiem. Zabij już Dracona jakoś, bo ten człek coraz bardziej mnie irytuje. Czekam aż zmienisz szablon, bo chociaż ten jest bardzo ładny to ciągle patrzę na Mroczny Znak na prawej ręce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 24 sierpnia 2009 o 08:26
      Nie robię z Voldia idioty, gdzieżbym śmiała. Ale mógł tego nie zauważył, bo Sophie tylko wetknęła głowę przez drzwi. Nie napisałam tego? No to już wiecie xD

      Usuń
  11. ~carmen37
    23 sierpnia 2009 o 21:31

    Juz piszę trzeci raz, zebys dała mi ten szablon, a nadal nie widzę odpowiedzi xD Najlpesza rozmowa z Voldemortem, aczkolwiek to z kaszulą też było niezłe xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 24 sierpnia 2009 o 08:27
      No bo ja cały czas myślę i waham się. Co wybrać. Moralność i ogdność, czy Tobie uledz. To słowo pisze się przez „dz” czy „c”? Nie mam worda pod ręką więc nie wiem xD

      Usuń
    2. ~carmen37
      24 sierpnia 2009 o 15:31

      przez „c” xD Ulegnij mi, błagam!!!!!!! I w tym momencie nie żartuję xD

      Usuń
    3. ~carmen37
      24 sierpnia 2009 o 15:31

      przez „c” xD Ulegnij mi, błagam!!!!!!! I w tym momencie nie żartuję xD

      Usuń
    4. 24 sierpnia 2009 o 19:24
      Nie wiem, czy to zgodne z moją zasadą. A czytelnicy się zgodzą? To przecież od nich też zależy, co ja tu zrobię na blogu xD

      Usuń
    5. ~carmen37
      25 sierpnia 2009 o 22:12

      A pomyśl sobie o tym, że zrobisz sobie ładniejszy szablon. HA! A teraz nawet Claudia ma ładny, a ja to co??? Buuuu

      Usuń
    6. 22 października 2009 o 13:55
      Ładny masz, co się czepiasz xD Mnie się podoba xD

      Usuń
  12. ~Lottie
    24 sierpnia 2009 o 20:08

    Wróciłam już z nad morza. Przez cały czas myślałam o blogach, bo to je zawsze odwiedzam. Poza blogami internetu nie widzę xD Ten rozdział był… hm… pomyślmy… doskonały czy idealny? Lubię brata Sophie. Ale to jednocześnie smutne, bo nie mam rodzeństwa. ; (

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 25 sierpnia 2009 o 08:35
      W takich chwilach, jak tak, kiedy muszę nastawiać budzik na wczesne pory, żeby sobie pograć na komputerze, to chciałabym być jedynaczką.

      Usuń
  13. ~Nadia
    7 sierpnia 2010 o 16:34

    Przeczytałam.

    OdpowiedzUsuń