16 sierpnia 2009

Rozdział 170

Długa chwila minęła, zanim w końcu się ocknęłam. Powieki miałam ciężkie, skóra na policzkach mnie piekła. Poczułam, że ktoś zdjął mi z głowy czapkę. Chyba rzeczywiście za wcześnie wróciłam do Hogwartu…
Uchyliłam powieki na centymetr, ale obraz miałam zamazany. Chciałam przetrzeć oczy, ale ręce miałam jak z żelaza. Wzięłam głęboki oddech. Obraz powoli zaczął się wyostrzać. Zauważyłam jakąś wielką, włochatą twarz nade mną. Do głowy mi przyszło, że to Hagrid. Ktoś podtrzymywał mi głowę. Poznałam, że to Vipi.
- Potrzeba jej światła – usłyszałam. Nie miałam nawet siły zaprotestować. Hagrid odsunął się. Z chwilą, kiedy promienie słońca padły na moją odsłoniętą twarz, poczułam pieczenie. Zakryłam oczy rękami i krzyknęłam:
- Zabierzcie to słońce!
Wrzeszczałam tak, dopóki Vipi podniósł mnie z ziemi i przytulił. Ukryłam dłonie w kieszeniach jego szaty, a głowę wtuliłam w długie, brązowe włosy brata. Czułam, że moja skóra jest obolała, ale nie spaliła się na słońcu. Musiałam być jeszcze wrażliwa na jego promienie, jednak zaklęcia Mariusa i Armanda działały jak zwykle niezawodnie.

- Napiszę do mamy, żeby cię zabrała do domu – rzekł Victor.  
- Nie – zaprotestowałam natychmiast. – Po prostu dziś nie będę wychodzić na zewnątrz.
- Masz co najmniej zostać przez cały dzień w dormitorium – powiedział Vipi. – Chodź, zaprowadzę cię.
Pomógł mi wstać i poprowadził mnie przez błonia w stroną zamku. Przez chwilę milczał, aż w końcu się odezwał:
- Wystawiłaś się na słońce. Wtedy, kiedy tak nagle zniknęłaś.
- Tak.
Wiedziałam, że to pytanie padnie w końcu z jego ust. Nie było to pytanie, lecz raczej stwierdzenie.
- Co chciałaś tym osiągnąć? – zapytał. – Wątpię, byś chciała się zabić.
- Miałam nadzieję, że dzięki temu moje problemy nagle znikną – odparłam.
- Kłopoty nie znikają ot tak sobie.
Zszedł po schodach do lochów i zaprowadził mnie pod samą ścianę, za którą było ukryte przejście do dormitorium Ślizgonów.
- Teraz już wiem – mruknęłam. – Nie mów nic mamie.
- Dobrze – zgodził się Victor i odszedł. Gdy zostałam sama, wypowiedziałam hasło, brzmiące szczur na wakacjach i weszłam przez dziurę w ścianie. W środku znalazłam zaledwie garstkę uczniów. Poznałam Pansy, malującą paznokcie w fotelu przed kominkiem, grupkę trzecioklasistów, Crabbe’a i Goyle’a, rozmawiających w kącie półgłosem i Dracona, siedzącego przy jednym stoliku z Ashley. Oni spędzają razem stanowczo  za dużo czasu. Będę musiała to zakończyć raz na zawsze.

Podeszłam do nich i stanęłam nad Draconem, krzyżując ręce na piersiach.
- Yhm yhm – zakaszlałam, doskonale naśladując Umbridge. Draco podniósł głowę znad książki.
- Musimy porozmawiać – oświadczyłam.
- Koniecznie teraz? – spytał obojętnie. – Tłumaczę Ash eliksiry.
W moich oczach zapłonął gniew. Draco zauważył to, ale zanim coś dodał, ja wycedziłam przez zaciśnięte zęby:
- Oczywiście, że możemy później. I jak to możliwe, że trzeba coś tłumaczyć osobie, która z SUMA ma Powyżej Oczekiwań.
Odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w stronę sypialni dziewczyn. Usłyszałam za sobą przyspieszone kroki Malfoya.
- Kochanie, głupio to zabrzmiało, przepraszam – powiedział. Zatrzymałam się gwałtownie. Spojrzałam na niego nie tyle co ze złością, ale z prośbą.
- Powiedz mi, co się stało między tobą a Pail za mojej nieobecności – rzekłam.
Draco zmieszał się nieco.
- Nic, a co miałoby się stać? – spytał. – Po prostu tęskniłem za tobą…
- Ukrywasz coś – przerwałam mu. – Ale szanuję cię i nie będę ci grzebać w mózgu. Skoro mówisz, że nic nie było, ja ci wierzę. Jeśli jednak jest inaczej, a ja się o tym dowiem, moje serce pęknie i już nigdy się nie zobaczymy.
Chciałam odejść, ale palce Dracona oplotły się dookoła mojego prawego przedramienia. Malfoy przysunął się do mnie i pocałował mnie w policzek. Bał się posunąć się dalej, usłyszałam to w jego szeleszczącej w żyłach krwi. I słusznie. Nie miałam ochoty na większe czułości w jego wykonaniu. Odsunęłam się więc od niego i ruszyłam w stronę swojego celu. Miałam nadzieję, że w sypialni spotkam Sapphire. Ona nie miała opieki nad magicznymi stworzeniami. No, chyba że poszła do biblioteki.
W sypialni nikogo jednak nie zastałam. Poczułam przemożną chęć położenia się. Ledwo opadłam na swoje łóżko, zasnęłam. 

Obudziłam się kilka godzin później, akurat w sam raz na obiad. Wstałam, poprawiłam szatę i pobiegłam do Wielkiej Sali w o wiele lepszym humorze. Zajęłam swoje miejsce, do którego Ashley nawet nie ośmielała się już podchodzić. Ledwo sięgnęłam po ziemniaki, coś zadzwoniło w kieszeni mojej szaty. Wielu Ślizgonów, którzy to usłyszeli, zaczęli mi się przyglądać z zainteresowaniem i zdziwieniem. Wyciągnęłam z kieszeni mój telefon i odebrałam.
- Halo? To pan, Nelson?
- Dzwonię w poważnej sprawie, jak się umówiliśmy – rzekł.
- No to słucham, nie mam teraz czasu – odparłam.
W słuchawce przez chwilę nic nie słyszałam, aż Nelson odezwał się:
- Widzisz, Sophie, ostatnio, jak mniemam, wiele się działo, ale nie możesz zaniedbywać swoich obowiązków. Nic nie nagrałaś w najbliższym czasie…
- Ależ Nelson, jest pan w błędzie – przerwałam mu z wesołą nutą w głosie, jakbym się nie przejęła spadkiem popularności moich płyt. – Nagrałam i to całe mnóstwo piosenek. Wyślę ci je za chwilę, Flagro powinien znaleźć się u ciebie za kilka minut.
- Doskonale – w głosie pana Nelsona usłyszałam wyraźną ulgę, mimo niewielkich zakłóceń, spowodowanych zapewne tymi wszystkimi zaklęciami, chroniącymi Hogwart. – Przebywam obecnie w Nowym Orleanie, jakby coś, to pozostanę tam do końca tygodnia.
- No to nara – pożegnałam go i schowałam telefon z powrotem do kieszeni szaty. Widząc zdumione spojrzenia Ślizgonów, parsknęłam śmiechem i spytałam: - No co?
Uczniowie powrócili do swoich talerzy, ale nie Draco. Szturchnął mnie mocno w bok.
- Używasz mugolskich przedmiotów? – wyszeptał.
- Ktoś taki jak ja powinien nagiąć trochę nasze czarodziejskie zasady – odparłam, całkowicie się nie przejmując oburzeniem Malfoya. – Z resztą, Ashley też ich używa. Pytała na przykład, gdzie tutaj jest kontakt, żeby podłączyć suszarkę.
Draco zdawał się nie rozumieć ani jednego mojego słowa. Wstałam z krzesła.
- A ty gdzie? – spytał.
- Muszę wysłać Nelsonowi kilka utworów – odpowiedziałam i pobiegłam do dormitorium. Pod łóżkiem, gdzie zwykle trzymałam kufer, wygrzebałam kilka czystych kaset i różdżką wprowadziłam do środka muzykę. Bardzo prosta operacja. Po prostu z mojego umysłu wyciągam piosenkę i umieszczam ją na kasecie.
Przywołałam Flagro, który aportował się na moim ramieniu i wsadziłam do woreczka podpisane już kasety.
- Zanieś to Nelsonowi do Nowego Orleanu – powiedziałam. – Och, i dołącz też to.
Wyciągnęłam z kufra kawałek pergaminu, pióro i atrament i napisałam na kartce kilka słów.

Mam nadzieję, że się będzie podobało. W razie problemów – dzwoń.

Podałam to wszystko feniksowi, który natychmiast spłonął. Ja, nie mając już nic lepszego do roboty, wzięłam pierwszą lepszą książkę i usiadłam w jednym z foteli w salonie Ślizgonów. Mojej klasie zostały tego dnia jeszcze zielarstwo i zaklęcia, ale ja, jak obiecałam Victorowi, musiałam zostać tutaj i nawet nie wyściubiać nosa na zewnątrz.

Po zajęciach, cała szósta klasa wsypała się do dormitorium. Miny mieli skiśnięte, jakby Umbridge torturowała ich swoim śpiewem.
- Ominął cię test z zielarstwa – wyjaśniła Sapphire, gdy spytałam, co im się wszystkim stało. – Będziesz pisać za tydzień. Radzę ci się przygotować, bo był tragiczny. Nawet Hermiona wyszła z cieplarni z niepewną miną.
- Srać test – oznajmiłam jej. – Mam na głowie ważniejsze sprawy.
Sapphire nie zdążyła odpowiedzieć, bo właśnie podszedł do mnie Draco i zapytał cicho:
- Czy mogłabyś na chwilę ze mną wyjść?
Zaskoczona, wstałam i poszłam za nim. Zaprowadził mnie na siódme piętro przed gobelin z tańczącymi balet trollami. Malfoy przeszedł trzykrotnie wzdłuż ściany, na której pojawiły się drzwi. Rozejrzał się, otworzył je i wciągnął mnie do środka.
- Co tu robimy? – spytałam.
- Pamiętasz to zadanie, które otrzymałem od twojego wujka?
- No tak – przytaknęłam. – Ale jakoś nie bardzo rozumiem, na czym ma polegać.
Draco poprowadził mnie wzdłuż półek z jakimiś śmieciami, startymi księgami i innymi dziwactwami, aż dotarliśmy do celu. Wskazał mi na dziwną, szarą szafę.
- Ooch, to szafa zniknięć – zauważyłam. – Drugą ma Borgin i Burkes.
- Tak – odparł Draco. Wyglądał na śmiertelnie poważnego. – Muszę przeszmuglować przez te szafki Śmierciożerców do Hogwartu. I zabić Dumbledore’a, ale to swoją drogą. Wiem, że to okropnie zły pomysł, ale czy pomożesz mi?
Parsknęłam śmiechem.
- A Ashley nie może tego zrobić? – spytałam. Uwielbiałam sobie z niego kpić, ale to często kończyło się kłótnią. Teraz jednak Malfoy miał wiele do stracenia, nie mógł nagle wybuchnąć.
- Proszę cię, jeśli nie wykonam tego zadania, on mnie zabije.
Nie odpowiedziałam od razu. Przez chwilę przyglądałam się Draconowi z politowaniem. Jakie to żałosne, małe stworzenie… Westchnęłam ciężko.
- I co ja mam ci odpowiedzieć na to? – zapytałam. – Najlepiej się zgodzić… niech ci będzie. Ale niedługo mamy pierwszy mecz quidditcha. Nie zawiedź mnie lepiej. Dziś po kolacji trening.
Jeszcze raz rzuciłam okiem na szafę i opuściłam Pokój Życzeń. No to czeka mnie ciekawy rok szkolny. Najpierw mrożąca krew w żyłach naprawa magicznej szafy, później walka w Hogwarcie… tak, przyda mi się trochę rozrywki. Prawdę mówiąc, dawno już nikogo nie zlałam, więc nadarzy się całkiem niezła okazja.

Po treningu poszłam z Draconem do Pokoju Życzeń. Nie znałam się za bardzo na technice, ale może kilka moich sprytnych zaklęć coś zdziała…
- Powiedzieli mi – rzekł Draco, kiedy ja dokładnie oglądałam każdy kawałek szafki – że szafa ma problem z przenoszeniem złożonych organizmów. Mógłbym na przykład przesłać im… szklankę z wodą, ale kota już nie. Chyba że pożyczyłabyś mi…
Moje oczy rozszerzyły się gwałtownie.
- Nawet o tym nie myśl – przerwałam mu natychmiast. – Gloria to żywe stworzenie. Jak chcesz, to sobie wykorzystuj do tych celów Ashley albo sowę Harry’ego. Ich mózgi są na tym samym poziomie. Powiem nawet, że Hedwiga ma nawet więcej rozumu niż ten plastik… Teraz ci nie pomogę. Trzeba będzie poszperać w jakichś książkach. Radziłabym ci zacząć od dziś. A ja zapytam zaufanego człowieka.
Draco zachmurzył się.
- Croucha? – spytał.
Zaśmiałam się.
- Nie. Mojego ojca – odpowiedziałam. – Życzę powodzenia w szukaniu.
Opuściłam Pokój Życzeń i udałam się do sowiarni.

~*~


Nie wyszło tak dobrze, jak się spodziewałam, ale musiałam jeszcze coś napisać na Czwórkę Hogwartu. Mój brat chciałby już siadać przy komputerze, więc nie truję już. Dedykacja dla Olki :* 

39 komentarzy:

  1. ~kim
    16 sierpnia 2009 o 13:04

    http://www.sonda.pl/sonda_strona.php3?id=584127&uid=459804mozna glosowac na dowolona ilosc piosenek serdecznie zapraszam

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Claudia
    16 sierpnia 2009 o 13:28

    Pewnie Sophie pomoże Draconowi jeśli chodzi o tą szafkę. W końcu zając życie ten tleniony arystokrata nie da sam rady. Swoją drogą to Sophie powinna jechać na kilka dni do domu odpocząć. Ostatnie wydarzenia były lekko mówiąc trudne xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 16 sierpnia 2009 o 14:02
      Powinna jechać z Bartym na wakacje, ale to byłoby zbyt proste xD Niech się dziewczyna jeszcze trochę potrudzi xD

      Usuń
  3. kasia_kb@buziaczek.pl
    16 sierpnia 2009 o 13:55

    Jestem pod wrażeniem. Dobrze, że Soph nic się nie stało. A co do szafki- zgadzam się z poprzednią czytelniczką, że główna bohaterka pomoże Dracusiowi:) Z tej Ashley to niezła kretynka- pozwala by Sophie w końcu wybuchła dzięki je intrygom. A ten moment może być niezły:)Cathy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 16 sierpnia 2009 o 14:03
      Gdyby Sophie wybuchła, to by całą szkołę rozniosło xD

      Usuń
  4. ineskryszen@autograf.pl
    16 sierpnia 2009 o 14:32

    Fajnie, fajnie. xD Mnie tam się podobało. No cóż, z takim czarodziejem jak Malfoy i jego tak samo tlenionym mózgiem jak te platynowe włosy, to potrzebna by była mu pomoc tuzina aurorów, jak nie większej ilości. xD Biedna Soph, współczuję jej. Nie mogła polecieć z Bartym na, na przykład, Bahamy? xD Albo na Bora-Bora? Nie, bo tam za dużo słońca. ;pEj, a tak nawiasem mówiąc… Skillmaga, czy jak to tam się pisze, to Ty wymyśliłaś? Jak tak, to moje uszanowanie *kłania się nisko*Ech, lecę, bo muszę też coś u siebie nabazgrać. ^^ Jutro wybywam do Szczyrku na cztery dni i znowu bd miała zaległości w opowiadaniach. ^^Czekam na next ;**Nadine

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 17 sierpnia 2009 o 08:23
      Tak, to moje słowo. Zlepek dwóch słów, typu animag, czy coś… ale to słowo wymyśliłam, gdy chodziłam do 4 klasy pdst. xD Wiesz, do książki xD Och, i mogę Cię prosić o adres Twojego bloga? Zdaje mi się, że go zgubiłam xD

      Usuń
  5. ~kicyslawa
    16 sierpnia 2009 o 18:41

    Glorie?! Ten tleniony debil chcial „pozyczyc” od Soph Glorie?!!! Dajcie mi go, to ogole ten jego tleniony leb!!! Grrrrrr…. Ok, juz mi przeszlo XD Taaa…. Jak ja kocham sytuacje kiedy cel uswieca srodki i ktos nie moze komus podskakiwac, bo potrzebuje pomocy tej drugiej osoby ;DKurde, nie no nie mam jak sie wygadac bo obiad… czego ten swiat ode mnie chce?!Niezbyt wyszlo mowisz? Mi sie akurat bardzo podobalo, bo tak niby nic wielkiego, ale bylo duzo spania, czyli tego co tygryski ubia najbardziej ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 17 sierpnia 2009 o 08:24
      Może gdyby tak odtelnić Malfoya, myślałby trzeźwiej? xD

      Usuń
  6. ~Gonia
    16 sierpnia 2009 o 19:13

    Noo, całkiem sensownie ;) Na nic nie narzekam, oprócz paru literówek i tych ‚stup’, które całkowicie mnie rozwaliły xD są gdzieś na początku rozdziału ;P no to… chyba tyle :) Podoba się :) dramione-draco-i-hermione

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 17 sierpnia 2009 o 08:25
      Najwyraźniej źle napisałam w wordzie, a musi istnieć też takie słowo pisane przez „u”, a znaczące coś innego. Ale word zaczyna sobie ze mnie jaja robić xD

      Usuń
  7. ~Olka
    16 sierpnia 2009 o 19:44

    Fajny rozdział.Dziękuję za dedykację……Sophie na pewno pomoże Draconowi,widać że sam nie da rady.Czekam na next.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 17 sierpnia 2009 o 08:26
      Ma za bardzo ultenioną głowę xD

      Usuń
  8. ~Eles.
    16 sierpnia 2009 o 19:53

    A mi brakuje Ashley. Mam potrzebę pośmiać się z niej, bo jest tak żałosna, że nawet kot już nie płacze, bo nie ma czym xD.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 17 sierpnia 2009 o 08:27
      Hehe, zgadnij, jakie ma zwierze. Sophie ma Glorię, Harry Hedwigę, Hermiona Krzywołapa… a ona pewnie małego pieska z różowymi ubrankami a’la Paris Hilton xD

      Usuń
    2. andziaa131@buziaczek.pl
      17 sierpnia 2009 o 08:29

      Nie zdziwiłabym się xD. / Eles.

      Usuń
    3. 17 sierpnia 2009 o 08:48
      Pomalowałąby mu ogon na różowo… pazury też… tak, żeby do niej pasował xD

      Usuń
    4. andziaa131@buziaczek.pl
      17 sierpnia 2009 o 11:49

      Nie, najlepiej, żeby go całego na różowo utaplała xD. / Eles.

      Usuń
    5. 17 sierpnia 2009 o 11:51
      Ja bym jeszcze temu psu założyła różowe szkła kontaktowe xD

      Usuń
    6. ~Eles.
      17 sierpnia 2009 o 12:36

      I wielgachną kokardę na głowę. Ashley też by się w taką wcisnęło xD.

      Usuń
    7. 17 sierpnia 2009 o 12:47
      Ashley za chwilę spuchnie gęba od nadmiaru botoxu xDDD

      Usuń
    8. ~Eles.
      17 sierpnia 2009 o 14:39

      Za chwilę? Pewnie już ma spuchniętą xDD.

      Usuń
    9. 17 sierpnia 2009 o 18:48
      Hehe, fajnie by wyglądała, jakny to wszystko wyjęła xD Sflaczała jak stara babcia xD

      Usuń
    10. andziaa131@buziaczek.pl
      18 sierpnia 2009 o 09:46

      Ta, sflaczała xD. Wątpię, by mogła tak łatwo w ogóle swoją tapetę zmyć. Chyba za pomocą szpachelki to robi xD.

      Usuń
    11. 18 sierpnia 2009 o 10:01
      Hehe, ona właśnie szpachelką nakłada xD

      Usuń
    12. ~Eles.
      18 sierpnia 2009 o 12:35

      A utwardza Unigruntem xDD.

      Usuń
    13. 18 sierpnia 2009 o 13:09
      Za to włosy farbuje farbą olejną xD

      Usuń
  9. Atanvarno
    16 sierpnia 2009 o 21:03

    Ehhh … Szkoda że masz tak dużo rozdziału, bo chciałbym sobie je poczytać ;] Jutro z rana zacznę, i chyba z tydzień będę przerabiał … A na razie, zapraszam na mojego bloga ;]www.atanvarno.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 17 sierpnia 2009 o 08:28
      Właśnie trwają ich poprawki, więc nieco szczegółów zmienię, ale na obecną sytuację to nie wpłynie xD

      Usuń
  10. ~carmen37
    16 sierpnia 2009 o 22:14

    Cóż ja mogę na to tylko powiedzieć? Jedynie to, ze rozdział mógłby być dłuższy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 17 sierpnia 2009 o 08:28
      Tak, też się zgodzę. Ale ostatnio jakoś tak… dwa rozdziały dziennie piszę, więc trudno się wyrobić. Muszę wstawać o 7:00 xD

      Usuń
  11. andziaa131@buziaczek.pl
    17 sierpnia 2009 o 12:05

    Nowy rozdział na http://www.dark-lady-s.blog.onet.pl . Serdecznie zapraszam ./ Eles

    OdpowiedzUsuń
  12. gabika138@onet.eu
    17 sierpnia 2009 o 18:07

    Na http://www.siostrzenicavoldemorta.blog.onet.pl właśnie pojawił się rozdział pierwszy pt.:”Plotki”. Zapraszam do przeczytania i wyrażenia swojego zdania :).Fajny nagłówek masz! ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. ~Claudia
    17 sierpnia 2009 o 20:53

    7777?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 17 sierpnia 2009 o 20:57
      Tak. Bardzo szczęśliwy komentarz xD Cztery siódemki xD

      Usuń
  14. ~Lady Morte
    17 sierpnia 2009 o 21:46

    Wiesz ze nie było mnie tu już od półtora miesiąca? No, ale trudno się dziwić – najpierw obóz harcerski, a potem wyjazd do Londynu.No ale wróciłam. I (o dziwo) udało mi sie juz nadrobić zaległości. A co ja mam powiedzieć o samym rozdziale? Taki jak zwyle – Bardzo dobry. Tak sobię myślę, że hedwiga jest mądrzejsza nie tylko od Ashley, ale od swojego właściciela również… No nic, późno się robi, muszę lecieć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 18 sierpnia 2009 o 10:03
      Tak, zgodzę się z tym. Wszyscy go uważają za wielkiego mądrale, a na prawdę jej właściciel to jest nieźle głupi xD

      Usuń
  15. ~Gonia
    18 sierpnia 2009 o 20:34

    Szablon bardzo ładny :) xD

    OdpowiedzUsuń
  16. ~Nadia
    4 sierpnia 2010 o 23:46

    Przeczytałam ;)

    OdpowiedzUsuń