Za drzwiami usłyszałam stukanie butów, a po chwili ktoś wszedł do pokoju. Odwróciłam głowę i zauważyłam Barty’ego. Och, przyniósł mi śniadanie, jakie to słodkie. Szkoda tylko, że przy tak marnym moim wyglądzie.
- Wybacz, że cię obudziłem – powiedział i położył srebrną tacę u mojego łokcia.
- Nie obudziłeś – mruknęłam. – Wstałam wcześniej.
Nie miałam ochoty na jedzenie, wręcz mnie od niego odrzucało. Ale zjadłam wszystko ze względu na Barty’ego. Napracował się, albo też zrobił to Stworek, który postanowił może tu wpaść na kilka dni…
- Przyszło wczoraj wieczorem – rzekł Crouch, wyciągając z wewnętrznej kieszeni szaty jakąś kopertę. – Nie mówiłem Czarnemu Panu, że to dostałaś, bo by się wściekł.
Zrozumiałam, dlaczego Barty tak zaryzykował. Ostatnio nie poszła Voldemortowi jakaś misja, więc chodził przez dwa dni wściekły jak osa. A na kopercie było wypisane zielonym atramentem: Albus Dumbledore. Tak, Czarny Pan bardzo by się ucieszył, gdyby zobaczył, z kim pisuję. A humor poprawiłaby informacja, że Barty ukrywa przed nim listy do mnie.
- Ciekawe, skąd Dumbledore wiedział, gdzie do mnie wysłać sowę – powiedziałam, biorąc od Croucha kopertę. Ten wzruszył tylko ramionami.
Dumbledore nie mógł wiedzieć, gdzie mieszka Voldemort. Na pewno nie wiedział, bo od razu by tu wparował ze wszystkimi aurorami, stworzeniami magicznymi i nawet mugolami, nie mówiąc już o Zakonie Feniksa. Zrobiłby tu rzeź, godną zburzenia Bastylii.
Otworzyłam kopertę i wyciągnęłam z niej list. Napisany był charakterystycznym dla dyrektora Hogwartu pismem. Czasami, kiedy patrzyłam na jego podpis, do głowy przychodziło mi, że charakter pisma ma raczej dziewczęcy.
Sophie
Wiem, że obecnie przebywasz u wuja. Życzę ci powrotu do zdrowia, mam nadzieję, że szybko wrócisz do Hogwartu.
Piszę do Ciebie jednak z innych powodów. Mimo że tak otwarcie jesteś przeciwko nam, chciałbym zaprosić Cię na uroczystość pożegnalną Syriusza. Nie miał pogrzebu, więc przydałoby się zorganizować taką imprezę. Przybądź proszę za dwa dni o godzinie szesnastej trzydzieści do Kwatery Głównej.
Z poważaniem,
Albus Dumbledore
Patrzyłam ogłupiała na list. A może to jakiś podstęp? I skąd Dumbledore wie, że jestem u Voldemorta? Nie no, to można się domyśleć, nawet Potter byłby w stanie wymyśleć, że pomieszkuję u wuja. Ale skąd myśl, że jestem chora? Przecież to jakaś pomyłka. Chociaż w sumie, to mogę zaliczyć słońce do śmiertelnych chorób dla wampirów. Ale skąd Dumbledore o tym wie? Nie jest aż tak mądry, a przecież sam Voldemort mu o tym nie doniósł.
- I co, pójdziesz? – zapytał Barty, który odczytał do góry nogami list.
- Oczywiście, to przecież uroczystość poświęcona Syriuszowi – odparłam oburzona. – Jak możesz o to pytać.
- Pytam – powiedział Crouch. – Bo może to być jakaś pułapka. I nawet mi nie mów, że tak nie pomyślałaś, bo wiem, że tak.
- No dobra, myślałam nad tym – mruknęłam. – Ale mimo wszystko i tak pójdę. To za dwa dni, a ja czuję się już całkiem dobrze. Podaj mi lusterko.
Barty zrobił, co kazałam. Spojrzałam na swoje dłonie. Nie wyglądały już tak okropnie, jak wczoraj. Gdy spałam, krew Barty’ego zrobiła, co trzeba. Miałam rację. Całkowicie przestałam się martwić o Dracona, z głowy całkowicie wyleciała mi Ashley Pail i jej wymalowana morda.
Moja twarz też wyglądała o niebo lepiej. Oczy nie były już przekrwione, zęby wróciły do dawnego odcienia bieli, a włosy odrosły na dawną długość. Nadal miałam takie same cienie pod oczami, skóra nadal była w kiepskim stanie, ale to od niedoboru krwi. To się załatwi.
- No, to mogę iść na tą imprezę – powiedziałam i wyciągnęłam rękę, a różdżka, leżąca na toaletce po drugiej stronie pokoju, przyleciała ku swej właścicielce, jak przyciągnięta magnesem. – Muszę znaleźć tylko dawcę krwi… Nawet o tym nie myśl, ty już się dla mnie poświęciłeś.
Barty, który wyciągnął z kieszeni ten sam krótki, srebrny nożyk, popatrzył na mnie ze zdziwieniem.
- Ale czemu nie? – spytał. – Potrzebujesz krwi. Jestem jedyną osobą w tym domu, która byłaby w stanie oddać ci trochę krwi.
Uśmiechnęłam się i zaczęłam się przebierać ze szmat, które pozostały z mojej szkolnej szaty, w zwykłą szatę Śmierciożerców. Parsknęłam śmiechem.
- Tak, ale mogę sprawić, że nawet Czarny Pan da mi trochę krwi – powiedziałam. W tym samym momencie na korytarzu rozległy się przyspieszone kroki. Od razu poznałam, że należą one do Voldemorta. Rzuciłam się w stronę łóżka, aby schować pod poduszkę kopertę i list. Kiedy tylko to zrobiłam, drzwi się otworzyły i wkroczył Czarny Pan. Na twarzy malował mu się niepokój, ale kiedy zobaczył mnie na nogach, uspokoił się.
- Wybacz, że nie odwiedzałem cię – powiedział i przycisnął mnie do piersi. – Tak mi przykro.
- Będzie ci przykro, jak mnie udusisz – wymamrotałam. Wuj puścił mnie i przyjrzał mi się wzrokiem godnym Bes.
- Marnie wyglądasz, jadłaś śniadanie? – zapytał.
- Ano właśnie – gładko podjęłam temat i objęłam go ręką w pasie. – Dobrze by było, gdybyś mnie wsparł…
Spojrzałam znacząco na Barty’ego i wyprowadziłam Riddle’a z pokoju. Poprowadziłam go do jego komnaty, znajdującej się niedaleko mojej.
- Przydałoby się, żebyś mnie wsparł paroma kroplami swojej krwi – mówiłam spokojnie.
- Zapomnij – Voldemort zatrzymał się gwałtownie w progu Sali Tronowej.
- Chcesz, żebym wyglądała tak przez cały czas? – spytałam. – Chcesz, żebym poszła tak do szkoły? Ano właśnie, mam ci coś do powiedzenia, ale to później.
Usiadłam na swoim tronie, Czarny Pan zajął miejsce w swoim.
- Przemyśl to, od Barty’ego nigdy nie przyjmę krwi, przecież to tylko śmiertelnik – dodałam.
Voldemort podparł brodę pięścią.
- I co ja mam na to odpowiedzieć? – spytał.
- Najlepiej się zgódź – podpowiedziałam mu.
- Co z tego będę miał?
Uśmiechnęłam się tajemniczo.
- Powiem ci o czymś, co na pewno chciałbyś wiedzieć – odparłam.
Po kilku sekundach oczekiwania, Voldemort westchnął ciężko i podsunął mi pod nos swój nadgarstek.
- Nie mam gwarancji, że powiesz mi to, co masz powiedzieć, ale niech już stracę – mruknął.
Nic nie odpowiedziałam. Wbiłam kły w żyłę. Nie byłam już tak wygłodniała. Słuchałam, jak serce pompuje krew ku mnie. Czułam, jak wypełnia moje poparzone komórki, prawie słyszałam, jak włosy regenerują się. Po długiej chwili, sama oderwałam się od przegubu wuja. Oblizałam wargi i uśmiechnęłam się.
- To wiele dla mnie znaczy – odezwałam się. Voldemort wzruszył ramionami. Nie widziałam różnicy pomiędzy Czarnym Panem sprzed ofiarowania mi krwi, a tym, który teraz siedział ze znudzoną miną i przyciskał wyczarowaną przez siebie chusteczkę do rany.
Wstałam z kamiennego fotela i podeszłam do ściany. Mogła wybornie zastąpić lustro. Moje włosy nie przypominały już sfilcowanych kłaków, takich, jak u lalek Barbie. Były jak zwykle, gładkie, jednak nie wyglądały lepiej od tych, które miałam jeszcze przed śmiercią Syriusza. Moje obecne włosy ścinałam na krótko, tak że kilka pierwszoroczniaków pomyliło mnie kiedyś ze Snape’em. Skóra wygładziła się, miała jednak ten sam, szarobrązowy kolor. Tu wystarczy parę kropel eliksiru przywracającego i po problemie. Spojrzałam na dłonie i odetchnęłam z ulgą. Nie przypominały już rąk starszej pani.
- Mów, o co chodziło – usłyszałam zza pleców zniecierpliwiony głos Czarnego Pana.
- Spokojnie, dotrzymam słowa – zaśmiałam się, siadając z powrotem na swoim tronie. – Za kogo mnie masz?
- Za moją siostrzenicę – warknął. – Która kłamie i oszukuje…
- Jak jej wuj – dokończyłam za niego. – Dobrze. Dziś dostałam list od Dumbledore’a.
Na samo nazwisko dyrektora Hogwartu, Voldemort wzdrygnął się. Nie ze strachu jednak. Drgnął z obrzydzeniem, a okropny grymas wykrzywił mu twarz.
- I co ci napisał? – spytał.
- Zaprosił mnie na uroczystość pożegnania Syriusza – powiedziałam. – Za dwa dni, o szesnastej trzydzieści, w Kwaterze Głównej.
Voldemort wstał z tronu i zaczął krążyć po komnacie. Jego kroki odbijały się echem od ścian. Myślał gorączkowo, widziałam to po jego twarzy.
- Musisz jakoś spartaczyć to głupie przedstawienie – rzekł.
- Zapomnij! – oburzyłam się. – To tak jak pogrzeb Syriusza, nigdy bym mu tego nie zrobiła!
- Obiecałaś, że…
- Że powiem ci, co zaplanował Dumbledore – przerwałam mu, patrząc na niego ostrzegawczym wzrokiem. – Nie mówiłam, że jakoś zakłócę tą imprezę. I nie zapominajmy, że gdyby nie twoja zwariowana trupa aktorów, Syriusz nadal by żył. I nie byłoby całej sprawy z moją dietą, ze samospaleniem i krwią. Może odnalazłabym nieśmiertelnych… a, właśnie, miałam nadzieję, że ktoś przybędzie, żeby zobaczyć, co ze mną. Najwyraźniej ich pocałunki były wtedy nieszczere… cóż, trudno. Ale to wszystko jest tylko twoją winą.
Voldemort przekrzywił głowę i patrzył na mnie z mieszaniną złości i zdziwienia.
- Moja wina – powtórzył. – Miło to słyszeć po tym, co dla ciebie zrobiłem.
Uśmiechnęłam się złośliwie. Było mi obojętnie, czy Voldemort się na mnie wkurza, czy też nie. Już mnie nudziło jego irytujące zachowanie.
- Przestań się już denerwować, nie możesz odpuścić? – spytałam. – Wyluzuj. Zrób sobie wolne od tej heroicznej pracy.
Voldemort opadł na swój tron z cieniem zmęczenia na twarzy.
- Masz rację, ale dopiero, kiedy wszyscy zrozumieją, że mają słuchać się mnie, a nie podporządkowywać się tym ohydnym mugolom.
Nie odpowiedziałam mu. Bo co miałam powiedzieć? Było mi obojętne, co myśli o nie magicznych. Ja byłam aż przesycona magią, nie mógł mnie odtrącić. Choć już kiedyś to zrobił, to przeprosił ładnie, jak grzeczny chłopiec.
- Był ktoś do ciebie – dodał.
Podniosłam głowę.
- Tak? – spytałam. – A kto?
Prawdę mówiąc, nie spodziewałam się nieśmiertelnego. Było raczej oczywiste, że to Bes, dowiedziawszy się od Dumbledore’a o mojej „chorobie”, natychmiast przybyła.
- Draco Malfoy.
Parsknęłam śmiechem.
- Myślałam, że to Bes – mruknęłam. – Już prędzej spodziewałabym się Armanda, niż Malfoya.
- Czemu?
Znów się roześmiałam. Nie chciałam zawracać mu głowy moimi kłopotami z Malfoyem. Znów by się wkurzył i Draco dostałby naprawdę wyrok śmierci. Malfoy irytował mnie, ale nie chciałam jego śmierci. A gdyby Voldemort dowiedział się o krzywdzie, którą mi wyrządzał swoją ignorancją, nie mogłabym już powstrzymać egzekucji.
- Nieważne – odparłam. – Kiedy był?
- Wczoraj w nocy – powiedział Czarny Pan. – Powiedziałem, żeby przyszedł dziś wieczorem.
Pokiwałam w milczeniu głową.
- Świetnie, mam z nim kilka tematów do omówienia – ucieszyłam się. – Nie zostaje mi nic, tylko odpowiedzieć Dumbledore’owi i zamknąć się w bibliotece.
Zaraz po opuszczeniu komnaty wuja, poszłam do swojej sypialni, żeby podrwić sobie z Barty’ego.
- Mówiłam, że go przekonam? – rzuciłam z progu i zajęłam się do pisania odpowiedzi.
- Ciekawe, jak to zrobiłaś – ten podejrzliwy uśmiech na ustach Croucha bardzo mi się nie spodobał.
- Co sugerujesz? – spytałam. – Powiedziałam mu o tej imprezie, którą organizuje Zakon. Nie martw się, w rozmowie nie padło nawet twoje imię. I Czarny Pan pozwolił mi na kilka łyków…
Zaadresowałam kopertę, przywołałam Flagro i wysłałam go do Dumbledore’a.
- Był tu Malfoy – odezwałam się. – Nie powiedziałeś mi.
- Nie chciałem cię martwić, z resztą, nie widziałem się z nim osobiście – odparł. – Zabiłby mnie.
- Przesadzasz – mruknęłam. – Idę do biblioteki, nie będę cię więcej razić moją obecnością.
W bibliotece zajęłam się czytaniem książek Anzelma. Stał się on moim ulubionym pisarzem. Znalazłam kilka dzieł, bardzo mało znanych. Wśród czarodziejów niewielu było magów, piszących powieści. Anzelm był jednym z nich. Jego książki przepełnione były akcją, w każdym słowie czuć było jakąś emocję. Chciałabym tak samo śpiewać, jak on umiał pisać. Był wielkim talentem, czułam się zaszczycona, że mam takiego dziadka. No, miałam, bo już niestety nie żyje. Ale może Glace kiedyś powie mu, jak jego wnuczka za nim tęskni…
~*~
Postanowiłam coś zmienić w moich rozdziałach. Otóż, zauważyłam, że są ona bardzo krótkie. Obiecałam też akcję. Może nie było jej tyle, ile chciałam, ale w następnym odcinku, wraz z przybyciem Dracona Malfoya do domu Voldemorta, będzie się działo. Dedykacja dla Nadine :*
~Claudia
OdpowiedzUsuń4 sierpnia 2009 o 10:39
Było duużo Barty’ego i bardzo się z tego cieszę. Fajnie, że Sophie ma krótsze włosy, ale szkoda, że tak szybko się może doprowadzać do lepszego stanu. Oczywiście czekam a tą imprezę pożegnalną. Ale znając życie to będzie tam Potter, więc wszystko popsuje.
4 sierpnia 2009 o 10:43
UsuńNo pewnie, wniosą go na złotym fotelu i będzie szefem imprezy. Jak powie – płaczcie – to ludzie już musza ryczeć, nie ma szans xD
~Lottie
OdpowiedzUsuń4 sierpnia 2009 o 11:38
No, imprezka pożegnalna. Ciekawe, co tam będą robić. Potter znów będzie chciał jej swoją krew dać? xD Czekam na Draco w zamku.
4 sierpnia 2009 o 15:16
UsuńNa imprezce się wszyscy upiją i ich będą taczkami wywozić xD
~Eles.
OdpowiedzUsuń4 sierpnia 2009 o 12:08
Ja nawet wolę nie myśleć, co się stanie, gdy ulizołek przyjdzie do Sophie. Pewnie jakieś kurde starcie lepsze niż Wojna o Hogwart xD.
4 sierpnia 2009 o 15:17
UsuńNajpierw Draco krzyknie: Jezu, ale się z ciebie paskudna matrona zrobiła!” A potem:” Przepraszam, wybacz mi”. A Sophie mu powie, żeby poszedł się dotlenić xD
~Eles.
Usuń4 sierpnia 2009 o 15:50
Taa, dotlenić. Niech powie, że jak chce ją naprawdę przeprosić, to niech wskoczy do Hogwarckiego jeziora i szuka jej jednego włosa xD.
5 sierpnia 2009 o 08:25
UsuńPowinien wskoczyć do jeziora i tam już zostać xD
~Lady Sensitive
OdpowiedzUsuń4 sierpnia 2009 o 13:17
No, Malfoy jak przyjdzie to rzeczywiście będzie się działo! Muszę to zobaczyć :) a raczej przeczytać.Cieszę się, że Sophie powraca do zdrowia :DPozdrawiam ;*
4 sierpnia 2009 o 15:17
UsuńAle by się przydało, żeby chociaż Malfoy ją zobaczył w takim stanie, co? Żeby nie było, że Sophie zawsze piękna xD
~Nadine
OdpowiedzUsuń4 sierpnia 2009 o 13:18
Widzę, widzę, że dodałaś. ;pNie zasługuję na dedykację. Ani trochę. ^^ Malfoy zaczyna mnie irytować. Co on od niej, do cholery jasnej i ciasnej, może chcieć? I to w domu RIDDLE’A?! Haha, nie mogę tego przegapić! xDCieszę się, że było dużo Croucha. Stęskniłam się, mówiąc szczerze, za nim. Mam do niego słabość, ech. I to wszystko przez Ciebie! Takiego z niego zrobiłaś… eee… wspaniałego mężczyznę. ;p Zaczynam się w nim skrycie podkochiwać, kurka mać…No i chamstwo, totalne chamstwo, że od dziesiątego mnie nie będzie! Wiesz, ile będę miała do nadrobienia u Ciebie i u siebie?! Aż się boję o tym myśleć… A teraz zaczyna się rozkręcaaać! ;(( No trudno, jakoś wytrwam. ;pDzięki i… hm, i przepraszam jeszcze raz. ;] ;*
4 sierpnia 2009 o 15:20
UsuńA ile Cię nie będzie? Mnie nie będzie od poniedziałku [to bodajrze 9] do 13, bo idę na pielgrzymkę. Tak jak rok temu xD No, z Barty’ego miły gościu. Właśnie obejrzałam film pt. „Nizwykły dzień panny Pettigrew”. To nazwisko rzeczywiście się mi miło skojarzyło, nie chciałąm tego filmu oglądać, ale nic nie było w tv, nawet H2O wystarczy kropla się skończyło, a Moda na sukces dopiero po 18:00 xD
~Nadine
Usuń4 sierpnia 2009 o 15:34
Ja wracam 15, ale 17 jadę na cztery dni do Szczyrku ;/ Hah, no nie ma to jak Moda na Sukces. xD Ja oglądałam dzisiaj rano Gwiazdę od Zaraz, czwarty sezon puszczają jna Zig Zapie xD
5 sierpnia 2009 o 08:33
UsuńA, to Cię nie będzie dość długo xD Wczoraj było, w modzie oczywiście, że Stephanie chciała się wyprowadzić, ku uciesze Brook xD
~Nadine
Usuń5 sierpnia 2009 o 09:34
Ja tego nie oglądam. Wgl nie oglądam nic poza kanałami Zig Zap i MiniMini. xDD Na zmianę: jak ja mam pilota, to leci ZZ, a jak moja siostra to MM. xD
5 sierpnia 2009 o 10:01
UsuńJa też oglądam H2O, wiesz, na Jetix xD Myślałam, że to taki żal, ten film, ale jest spoko xD
ineskryszen@autograf.pl
Usuń5 sierpnia 2009 o 11:19
Też to oglądałam przez pewien czas. Dokładniej w czerwcu, jak miałam wszystkie programy włączone. xD Bo tak normalnie do nie mam ani DC, ani Jetixa. ;pKurde, na jakie my tematy zbaczamy… xD
6 sierpnia 2009 o 08:28
UsuńNo co, są bardzo pouczające, mi na przykład mają niedługo zamknąć HBO, Filmbox, wiesz, z tego rodzaju programów. I co ja będę oglądać?! Nie będę przecież żyła tylko Sądem Rodzinnym, Anną Marią Wesołowską, Modą na sukces i Rozmowami w toku!!! To wszystko to takie nudy… no, Moda jest fajna, ale reszta…lol xD
~Lilly
OdpowiedzUsuń4 sierpnia 2009 o 14:35
rozdział był ciekawy, mam nadzieję że taka sama będzie rozmowa z malfoyem i impreza… czy też stypa… z okazji śmierci syriusza, jak to bosko brzmi… nie będę się rozpiswać bo obiecałam mamie że zrobię obiad i Lenie że do niej pójdę… no i Sylwi… heh ma się te zajęcia na lato :) ślicznie pozdrawiam papacie ;*
4 sierpnia 2009 o 15:23
UsuńMój najlepszy obiad, jaki kiedykolwiek zrobiłam, to zamówiłam pizzę xD I podgrzałam ją, jak była zimna xD Specjalizuję się w robieniu śniadań xD Draco od razu pożałuje, gdy zobaczy Sophie, będzie krzyczał jak małe dziecko xD
~Gorgie
OdpowiedzUsuń4 sierpnia 2009 o 16:48
No to się nazywa dyplomacja na przykładzie Sophie i Voldzia. A dodatkowej krwi moze się napić od panny sharpay, która mogłaby przyjść z Draco. Ale wtedy wzkazana (nie) kontrola SophiexD
5 sierpnia 2009 o 08:34
UsuńAshley zaibłoby samo spojrzenie na Voldzia xD Tak by się zlękła xD Zupełnie jak bazyliszek xD
~Gonia
OdpowiedzUsuń4 sierpnia 2009 o 16:54
No, ładnie, zgrabnie i ciekawie, czyli jak zwykle nie mam do czego się przyczepić. No może poza szablonem, który Ci najwyraźniej wariuje. Proszę, spal włosy Aszszsz w następnym odcinku… xD dramione-draco-i-hermione
5 sierpnia 2009 o 08:35
UsuńWystawiłabym ją na słońce, ale w jej wypadku, to może ją tylko opalić, niestety… xD
margot14@onet.eu
OdpowiedzUsuń4 sierpnia 2009 o 18:51
U mnie nowa notka :) dramione-draco-i-hermione – Gonia :)
~Destruo.
OdpowiedzUsuń4 sierpnia 2009 o 19:36
hahah cóż mam ci pisać Frozen? że kolejny b.dobry rozdział? przecież każdy taki jest, po co się powtarzać? ^ ^ ;*
5 sierpnia 2009 o 08:35
UsuńNie mów, że nie było literówek xD To byłby przełom w mojej karierze xD
~Olka
OdpowiedzUsuń4 sierpnia 2009 o 22:54
Świetny rozdział.Jak przyjdzie Draco to porozmawia z Sophie,ciekawe o czym?……i jak będzie na tej „imprezie”? Czekam na next.Pozdrawiam.
5 sierpnia 2009 o 08:36
UsuńOchleją się wódką i żubrówką, a po Sophie wpadnie Voldek, żeby ją wywlec na wpół przytomną xD Przy okazji on też sobie strzeli kieliszeczek albo dwa xD
~Cam.
OdpowiedzUsuń6 sierpnia 2009 o 00:25
Niezły rozdział. „Impreza” na cześć Syriusza mnie rozbroiła. xdd Ale ja mam od razu dziwne skojarzenia, więc może to dlatego. Czekam na relacje ze spotkania z Draco. ;)
6 sierpnia 2009 o 08:30
UsuńHehe, mi też się źle kojarzy, bo to w sumie Syriusz zmarł, a mowa jest o imprezie. Musiałam jednak unikać powtórzeń, więc może być… Hehe, może napiszę, że zrobią Syriuszowi nagrobek i się wszyscy na nim upiją, to będzie już prawdziwa impreza xD
~kicyslawa
OdpowiedzUsuń6 sierpnia 2009 o 09:33
Prawy sierpowy-jeb. Lewy prostu- jeb. Cios podbródkowy-jeb. Cruciatus-jeb. Kop kastracyjny-jeb. – oto jak wyobrazam sobie akcje ze spotkania Soph z Draco.Voldek… Party pozegnalne, podejzane, ale niewazne XD przkonam sie ;]Pwnie potter znow wyskoczy z tymi swoimi heroizmami, sierota jedna…A Barty, to jest chyba sado-maso, tak chetnie sie okalecza, znaczy oddaje krew Soph, nie idzie w wolnych chilach do czerwoego krzyza :D Ale nie, wszyscy wiemy ze to z oddania (i sklonnosci masochistycznych, ja swoje wiem ^^).Nie mogem sie doczekac kolejnego. ;D
6 sierpnia 2009 o 09:39
UsuńZapomniałaś dodać: przygniecienie Dracona przez słonia, wyczarowanego przez Sophie xD Voldemort przyłączy się do małego pogrzebiku, potem będzie stypa, Voldzia będą wywozić taczkami, Dumbledore wygra konkurs, kto wychleje najwięcej wódki… xD