Barty siedział w fotelu niedaleko łóżka i przyglądał mi się w milczeniu. Nie mogłam długo spać, czułam, że słońce jeszcze nie zaszło, i mimo że nie wdzierał się do pokoju ani jeden jego promyk, czułam, jakby nadal paliło moją skórę.
- Jak długo spałam? – spytałam. Barty usiadł na brzegu mojego łóżka. W gardle mnie drapało, ale straszniejsze było od tego pragnienie krwi.
- Niedługo – odpowiedział Crouch, patrząc na zegarek. – Kilka godzin.
- Proszę, podaj mi lusterko – poprosiłam i z trudem usiadłam na łóżku. Barty sięgnął po prostokątne, srebrne lusterko, z rzeźbionymi wężami po jego tylniej stronie i podał mi je. Żadne oko śmiertelnika nie mogłoby znieść mojego widoku. Moja skóra była spalona, całkiem wysuszona, jednak bardzo naciągnięta i napięta. Włosy miałam splątane, w niektórych miejscach w ogóle ich nie było. Oczy miałam nadal czarne, ale białka były przekrwione. Spojrzałam na swoje dłonie. Wyglądały jak u starej kobiety, pomarszczone i wysuszone, paznokcie odrosły na dawną długość, lecz nadal były brązowe. Ponownie zerknęłam w lustro i uchyliłam spierzchnięte usta. Moje zęby były pożółkłe od ognia, ale kły pozostały białe i nienaruszone, jak zwykle. Odrzuciłam lusterko i opadłam z powrotem na plecy, co wzmogło tylko rwący ból skóry.
- Wolałabym spłonąć, niż teraz tak wyglądać – westchnęłam. – Ale w sumie, sama się o to prosiłam.
- Dlaczego to zrobiłaś? – zapytał Barty.
Wzruszyłam ramionami.
- To wszystko mnie przytłaczało – odpowiedziałam. – Ogień wypalił ze mnie udrękę, przynajmniej na pewien czas, w którym będę męczyła się ze swoim tragicznym wyglądem. Nie chciałam się zabić, promienie słońca nie są w stanie tego zrobić, chociaż gdybym posiedziała tam kilka dni… kto wie.
- Ciebie naprawdę martwi ta nowa – mruknął Barty i sięgnął po moją rękę, spoczywającą bezwładnie na materacu. Zatrzymał się jednak na chwilę i spytał: - Mogę?
Zaśmiałam się słabo.
- Ja i tak już nie odróżniam jednego bólu od drugiego – odparłam. Barty ujął moją rękę, delikatnie, by mnie nie urazić. Dziwiłam się mu. Jak on mógł patrzeć na mnie, a co dopiero dotykać mojego ciała. W jego śmiertelnych oczach musiałam wyglądać o wiele gorzej. Nie mogłam tego tak zostawić. Potrzebowałam krwi, by zregenerować swój organizm, by przywrócić mojemu ciału normalny wygląd.
- Potrzebuję krwi – odezwałam się. – Zawołaj proszę Czarnego Pana, on coś na to poradzi… Może przyprowadzi Glizdogona, czy coś…
- Nie trzeba – przerwał mi Barty i wyciągnął z kieszeni krótki, ostry nóż. Ledwo dotknął nim swojego prawego nadgarstka, a po jego skórze popłynęła stróżka krwi. Nie zdążyłam nawet zaprotestować, ale on podetknął mi ranę pod nos.
- Nie mogę, nie zrobię ci tego – powiedziałam cicho.
- Przestań, robiłaś to wiele razy – oburzył się Crouch. Objęłam jego przedramię lewą ręką i wbiłam kły w pionową ranę. Starałam się pić spokojnie, tak, jak uczył mnie tego Armand. Serce ma samo pompować ku mnie krew. Ale byłam zbyt spragniona, by stosować się do jego rad. Choć z drugiej strony, nie chciałam zabić Barty’ego… Czarny Pan by mnie zabił. Albo gorzej. Kazałby mnie zamknąć w różowej wieży z różowymi meblami i sukienkami śpiącej królewny. To byłoby gorsze. I do tego towarzystwo Ashley… Aż strach myśleć.
Kiedy krew przestała zagłuszać moje zmysły, zaczęłam wsłuchiwać się w cudowny rytm serca Barty’ego. Gdy uznałam, że już wystarczy tej sielanki, oderwałam się od jego nadgarstka. Czułam się jak kilka lat temu, kiedy to Armand dawał mi tak swoją krew, by przywrócić mnie do życia.
Spojrzałam w upiornie bladą twarz Barty’ego. Chyba zabrałam mu trochę za dużo krwi, której będzie jeszcze bardziej ubywać, jeśli nie zatamuje się krwotoku. Ale to można łatwo zmienić. Wystarczy kropla mojej krwi, aby zamaskować ślady zbrodni. Kłem przedziurawiłam sobie język, jeszcze raz przywarłam do rany, po czym z uśmiechem odsunęłam się od Croucha.
- Teraz idź odpocząć, za bardzo już się dla mnie poświęciłeś – powiedziałam. – Poza tym, nie chcę się na ciebie rzucić, Czarny Pan za bardzo mnie głodził.
- Cudowne zjawisko… - mruknął Barty i podetknął mi pod nos lusterko. Rzeczywiście, warto było ofiarować mi krew, by zobaczyć, jak zmieniam się pod jej wpływem. Skóra powoli wygładzała się powoli, jakbym znajdowała się pod wpływem metamorfozy, niczym gąsienica, mieniająca się w motyla.
- Zanim odrosną mi włosy, minie jeszcze sporo czasu – powiedziałam.
- Nadal masz piękne włosy, jak zawsze.
Parsknęłam śmiechem.
- Ty kpisz? – spytałam. – Spójrz, tu mam ubytki… i tutaj też… Mam szczęście, że nie straciłam zębów. Mogłyby wyparować, niczym wosk.
Wzdrygnęłam się na samą myśl o tym. Samo wyobrażenie, jak wyglądałabym, gdybym spłonęła, a potem powróciła, gdyby ktoś nie rozrzucił moich popiołów było przerażające. A może nie mam jeszcze takiej mocy? Choć w sumie, skoro przetrwałam Próbę Ognia… Interesowało mnie, co powiedziałby Armand, gdyby się dowiedział. Albo Marius. On z pewnością już dawno wiedział, był wściekły, że zrobiłam to samo, co jego syn. Ale pewnie bał się jeszcze wyruszyć w podróż, bo słońce nadal było na niebie.
Prawdę mówiąc, to zrobiłam to też dla tego, żeby zwrócić na siebie uwagę jakiegoś nieśmiertelnego. Mógł tu nawet przybyć, aby dokończyć dzieło, które zaczęło słońce, ale żeby przyszedł. Miałam dość tej samotności, niewiedzy, co dzieje się z innymi. Nie mogłam odczytać myśli Mariusa – te zawsze miał umysł zamknięty nie tylko dla mnie, ale i dla Starszych. Był tajemnicą, podobnie jak Armand. Tyle że ten drugi był nieco beztroski, czasami wpadał w kłopoty… Ale zawsze z nich wychodził cało, lub bez oka… Traktowano go jednak z szacunkiem, był bardzo lubianym wampirem. Mądrym i poważnym, lecz czasem rozrywkowym. Takiego ojca właśnie potrzebują takie osoby, jak ja.
Barty nie chciał opuszczać mojej komnaty. Położył się obok mnie i patrzył, jak mój organizm regeneruje się tak powoli, jak chmury poruszają się po niebie. Za to Voldemorta nie widziałam aż do zmierzchu. Nie bał się mojego widoku, to było pewne. Raczej był zbyt zajęty, żeby zainteresować się moim zdrowiem. Był pewien, że nie odsączę Barty’ego do cna, więc nie musiał też go pilnować.
- Wiesz, tak mi przyszło do głowy… - odezwał się Nagel Barty. – Ostatnio często mówisz o Armandzie… Może chciałaś go wezwać w ten sposób?
Zaśmiałam się cicho.
- Tak, tak mi się zdaje – mruknęłam. – Chociaż nie pomyślałam o tym wcześniej. W głębi serca wiedziałam, dlaczego to robię. Mimo to on nie przyjdzie. Już się z tym pogodziłam. Armand jest zajęty swoim życiem, ma gdzieś dom, swój sarkofag… On nauczył mnie tylko korzystać ze swoich mocy, wyjaśnił konkrety, bez których nie przeżyję w jego świecie… i zniknął. Płakałam, ale tylko przez chwilę. Później zajął się mną Marius, który z kolei oddał mnie pod opiekę Sanguini’ego. Był surowym nauczycielem. Ale on też wkrótce zniknął. Musiałam sobie radzić sama.
Barty milczał. Chyba już raz mu opowiadałam swoją historię, ale nigdy nie tak dokładnie. Nie chciałam rozpamiętywać tych okropnych czasów, podczas gdy najpierw zostawił mnie Armand, później odszedł Marius, a następnie umarł Evan. To było pasmo udręk w moim krótkim życiu. Zastanowiła mnie myśl, dlaczego Claudia pojawia się zawsze jako mała dziewczynka z rozumem kobiety. Może jest odzwierciedleniem mnie samej? Gdy ze mnie zrobiono małego wampirka, byłam niewiele od niej starsza. Również nie byłam małym, głupiutkim dzieckiem. Claudia była taka jak ja, może nawet tak samo nieznośna. Denerwowała mnie, jak ja denerwuję Czarnego Pana i członków Zakonu, nie mówiąc już o nauczycielach. Jesteśmy z Claudią dwiema dziwnymi dziewczynami, na których barki los nałożył zbyt dużo zmartwień, a za mało osłody życia. I obie jesteśmy tak samo irytujące, tyle że ja nie potrafiłam dotąd tego zauważyć.
~*~
Wybaczcie, że rozdział krótki i nieco nudny, ale musiałam dać coś na Czwórkę Hogwartu, a usiadłam dziś przy komputerze wyjątkowo późno, bo przed dwudziestą pierwszą. Komputer mi się popsuł, znów, ale tata naprawił. Jeśli rozdział któregoś dnia się nie pojawi, to mówię z góry, że to zepsuty komputer. Obiecuję więcej akcji w następnym odcinku. A tego rozdziału to aż wstyd dedykować xD
ineskryszen@autograf.pl
OdpowiedzUsuń2 sierpnia 2009 o 22:59
Pierwszaaaa!!!!Nadine
2 sierpnia 2009 o 23:00
UsuńBrawo xD
ineskryszen@autograf.pl
Usuń2 sierpnia 2009 o 23:04
Wchodziłam tu co minutę xD I nie zawiodłam się. Mnie się taki spokojny rozdział podobał. Zmieniam zdanie. Nie potrafię sobie wyobrazić Sophie. I to poświęcenie Barty’ego… On coś za bardzo jej ustępuje. Ale w sumie, jeśli ją na prawdę kocha…No i kurde, czekam na 165 rozdział. xDNadine
2 sierpnia 2009 o 23:10
UsuńW końcu ona góruje nad nim fizycznie [magia] i ma znajomości xD Wiesz, chodzi o wujka Voldzia i tatusia wampirka xD
ineskryszen@autograf.pl
Usuń2 sierpnia 2009 o 23:13
Tak, bo gdyby nie miała tak wpływowej rodzinki, Barty uciekłby dawno gdzie pieprz rośnie… xD
2 sierpnia 2009 o 23:20
UsuńAlbo po prostu zawołałby Glizdogona, żeby sam dał jej krew, on sam by sobie rąk nie brudził. Nieno, jego charakter i tak byłby taki sam, bez względu na rodzinę Sophie. Poza tym, nigdy by się nie poznali, jakby Sophie nie była siostrzenicą Voldemorta, nie byłaby tak blisko z wujem… ba, Barty nieżyłby, bo wszystko potoczyłoby się tak, jak w HP xD Dementor by miał na kolację jego duszę, a Sophie mogłaby być teraz w Gryffindorze i przyjaźnć się z Harrym Potterem. Ciekawa koncepcja, warta przemyślenia. Ja teraz będę akurat przemyślać, co napiszę jutro na Selene, więc pozostawiam to Tobie, jeśli nie masz co robić xD
~Nadine
Usuń2 sierpnia 2009 o 23:56
Powymyślam, a jakże, ale dopiero jutro *ziewa* Przed chwilą dodałam rozdział u siebie i padam.Branoc xD ;*
3 sierpnia 2009 o 08:14
UsuńChętnie przeczytam, poproszę o adres. No, ja już przemyślałąm rozdział na Selene, ale jeszcze go nie napisałam! Trudno, jutro to zrobię, dziś ocenię bloga xD
ineskryszen@autograf.pl
Usuń3 sierpnia 2009 o 12:44
Eee… ale nie wiem, czy… No bo wiesz, mój to się do Twojego nie umywa *rozgląda się po blogu* No dobra… W każdym razie to będzie tematyka nauczyciel&uczennica, jednak do tej pory (4 rozdziału) nic się nie wydarzyło. xDwww.hogwarts-banned-love.blog.onet.plTylko ostrzegam! Tam występują niecenzuralne słowa. xD Nadine
3 sierpnia 2009 o 14:36
UsuńMasz nowy blog? To fajnie, jutro dodam do linków, ale mi przypomnij, bo nie mam teraz czasu, właśnie idę na obiad, potem jadę na budowę xD
~Nadine
Usuń3 sierpnia 2009 o 17:00
Twa słynna budowa, hę? xD Znam ją ze zdjęć na fbl. ;pSpoko, chętnie przypomnę. xDD
4 sierpnia 2009 o 07:56
UsuńTeż mam Fbl i tam też nic nie chce wejść. Ale Ty możesz to znać po prostu z awarii strony, a ja znam z awarii komputera xD Po prostu dysk nie wytrzymuje psychicznie ładowania zdjęć, tak kiedyś też mi się stało xD
~Nadine
Usuń4 sierpnia 2009 o 10:15
Mnie się serwer fbl zawiesza. Jak chcę dodać zdjęcie, to wczytuje się z pół godziny, a potem wyskakuje, że jest jakiś błąd i mnie wylogowywuje. xDTaa… No cóż, ode mnie też kiedyś odgapiano. Więc założyłam nowego bloga, bo miałam dosyć zżynania moich tekstów na innego bloga. ^.- Obiecałam sobie, że nigdy niczego nie zapożyczę i… hm, wyszło, że nie jestem lepsza od tamtych.A dodasz dzisiaj kolejny rozdział? xD
4 sierpnia 2009 o 10:17
UsuńJuż dodałam xD
ineskryszen@autograf.pl
Usuń3 sierpnia 2009 o 17:14
Ech, dobra, to było chamskie. Po prostu nie wiedziałam, że Ty to nazwisko wymyśliłaś. Spodobało mi się. Sama nie wiem dlaczego. Było takie niespotykane, inne, oryginalne… No cóż, jeżeli to Ty je znalazłaś i kosztowało Cię to sporo wysiłku, to przepraszam. Zmieniłam już na inne, żeby nie było żadnych innych problemów. O Spirytusa się pytałam i otrzymałam pozwolenie.Głupio mi, że przeze mnie masz podły humor… Nadine
4 sierpnia 2009 o 07:50
UsuńNie tylko przez ciebie, po prostu ja jako artystka nie mogę żyć, kiedy widzę, jak wszyscy naokoło ode mnie kopiują. Ale nie tylko ode mnie! Wszyscy naokoło od siebie plagiatują, jeden drugiego oskarża… to takie żenujące, ja nigdy bym nie odgapiła od kogoś czegokolwiek. Lubuje się w czarnych charakterach, ale swój honor mam xD
~carmen37
OdpowiedzUsuń2 sierpnia 2009 o 23:01
2 narazie
2 sierpnia 2009 o 23:13
UsuńGratuluję xD
~carmen37
OdpowiedzUsuń2 sierpnia 2009 o 23:13
szkoda tylko, ze tak krotko, ale ujdzie.
2 sierpnia 2009 o 23:16
UsuńPrzydają się czasem krótkie rozdziały… Jak ktoś nie ma czasu, to akurat mu się wpasuję w grafik. Jak mi xD
~Olka
OdpowiedzUsuń2 sierpnia 2009 o 23:37
Fajny rozdział.Nie był taki krótki……Wyobrażam sobie jak wygląda Sophie.Czekam na next.Pozdrawiam.
3 sierpnia 2009 o 08:16
UsuńNiedługo dam jej rysunek na Deviantarta, tylko tata naprawi komputer xD
~Lilly
OdpowiedzUsuń3 sierpnia 2009 o 00:03
no przepiękny rozdział i już wiem po co dziewucha się spaliła hmmm a pozatym to naprawdę musiało być cudowne zjawisko :) pozdrawiam ;)
3 sierpnia 2009 o 08:18
UsuńJeszcze cudowniejsze powinno być spalenie xD Oczy się palą, ogień fajczy włosy… nie ma to jak mała rozrywka przed obiadem xD
~Lady Sensitive
OdpowiedzUsuń3 sierpnia 2009 o 07:36
Wstyd dedykować? Też coś! :PMnie się podobało. Musi być jakiś spokojniejszy po Próbie Ognia :P Regeneracyjny rozdział ;)Pozdrawiam :*
3 sierpnia 2009 o 08:19
UsuńNo tak, masz rację… Ale rozdział się już zregenerował, jutro dam coś fajniejszego xD
izuniaa22@op.pl
OdpowiedzUsuń3 sierpnia 2009 o 09:37
Hej hej, na http://www.ludicrous-love.blog.onet.pl pojawiła sięnowa notka :)zapraszam!:*********Lady Sensitive
~Eles.
OdpowiedzUsuń3 sierpnia 2009 o 12:41
A ja mam jakieś zaburzenia. Bo odkąd tylko czytam tego bloga, nie wyobrażam sobie Sophie z długimi włosami, a z taką fryzurą, jak ma Parkinson xD. Nie wiem czemu, ale jakoś takoś. I nie umiem się jeszcze przestawić xD. No a rozdział nawet nawet. No, to czekam na następny.P.S. Mam pomysł! Kupię ci komputer na urodziny, jak wygram w lotka xD.
3 sierpnia 2009 o 14:35
UsuńTo Selene ma takie krótkie włosy, wiesz, takie jak ma Pansy… albo raczej jak Snape xD No, ja już niedługo sobie kupię własny komputer, do pracy się muszę gdzieś zatrudnić, bo mi starzy nie chcą dawać kieszonkowego, tylko sama się muszę dopominać xD
~Lottie
OdpowiedzUsuń3 sierpnia 2009 o 15:25
Średnio mi się podobało. Zbyt lubię akcję. Wgl nie mam siły komentować. Czeeekam na next . xD
4 sierpnia 2009 o 07:52
UsuńHehe, witaj w klubie. Ja jakoś ostatnio nie mogę czytać i mi się narobiło zaległości xD Mam za mało czasu… ale kończę niedługo Selene, więc będę mieć go więcej xD
~kicyslawa
OdpowiedzUsuń3 sierpnia 2009 o 15:34
Rzeczywiscie jest duze podobienstwo miedzy Claudia a Soph ;DJednak mimo mojej zwykle az nazbyt wybujalej wyobrazni nie moge sobie wyobrazic Sophie wiec czekam na rysunek ;]Nom, rzeczywiscie malo akcji, ale ujdzie ^^P.S. Swoja droga, czy Armand przyjdzie do P. Serpens, czy ktorys z niesmiertlenych ruszt ten swoj na wpol martwy tylek i zerknie co z nia?A woldek pewnie po barach sie rozwala. (jak sobie wyobraze go w barze siedzacego obok zula i prostytutki gawedzacych jakie zycie jest trudne to…. brak mi slow XD)
4 sierpnia 2009 o 07:54
UsuńWłaśnie jem śniadanie ! I z takim tekstem mi wyjeżdżasz, że włodek się rozwala po barach… chcesz, żebym się na śmierć zakrztusiła płatkami? Chiriosy^^ Te z tą pszczołą xD Tak, a Barty poleci pomóc swojemu panu się wyczołgać z tego baru, tak będzie zalany xD
~carmen37
OdpowiedzUsuń3 sierpnia 2009 o 21:54
na http://www.owiana-mrokiem.blog.onet.pl pojawił się bardzo ważny komunikat. zachęcam do przeczytania go.
~Claudia
OdpowiedzUsuń4 sierpnia 2009 o 10:04
Taak, Claudia się pojawiła, ale jak zawykle było mi jej za mało. Szkoda, że Sophie wystarczy trochę krwi i już wygląda jak po miesiącu w SPA. Czasem przydałoby się, żeby poniosła konsekwencje swojego czynu.
4 sierpnia 2009 o 10:08
UsuńNie bój się, nie wyglądała jak po SPA. Ale teraz wkurzę Cię jeszcze bardziej, bo jej wygląd się jeszcze poprawił xD