Koncerty w Afryce były bardziej męczące
niż te w Europie, ale pewnie dlatego, że klimat był o wiele cięższy i gorący. Nie
lubiłam tego, wolałam chłód i mrok, nastrój grozy, noc… Cudowną rzeczą było tu
niebo. Ciemne, gwieździste, zupełnie nietłumione przez światła miast, jak to
było w Londynie czy Krakowie. Prosper, zamiast do Malfoyów, zabrał mnie
najpierw do dworu Czarnego Pana. Koncerty przyniosły nam całkiem sporo złota,
ale mniemam, że chciał z nim porozmawiać na zupełnie inny temat. Voldemorta
zastaliśmy w jego komnacie. Siedział na tronie i gładził wolno palcem łeb
Nagini. Odłożył ją jednak na kamienny podest, kiedy mnie zobaczył.
-
I co, jak udały ci się koncerty? – zapytał, gdy poderwał mnie z podłogi do
góry. Przytuliłam się do niego mocno, brakowało mi go przez te kilka dni. W
ogóle nie miałam z nim kontaktu, był bardzo zajęty. Ja zresztą też.
-
Było świetnie, tłumy nie tylko mugoli, ale i czarodziejów. Wychodzi na to, że
jednak wszyscy nie odwrócili się ode mnie – odpowiedziałam z promiennym
uśmiechem i szybko musnęłam ustami jego zapadnięty, zimny niczym lód policzek.
Uwielbiałam to uczucie chłodu bijące z jego ciała.
-
Bardzo się opłacało, Sophie zarobiła dla nas mnóstwo złota – dodał Prosper, a w
jego głosie usłyszałam lekką nutkę zniecierpliwienia. – Ma cherie, zostaw nas na chwilę samych, dobrze?
Czarny
Pan postawił mnie z powrotem na lśniącej podłodze ze wzrokiem utkwionym we
Francuzie. Wyraz jego twarzy trochę mnie zaniepokoił, ale oddaliłam się. Drzwi
zamknęły się za mną automatycznie. Nie bałam się o życie Prospera, Voldemort
chciał, żeby moja kariera rozwijała się jeszcze przez co najmniej kilka lat, a
bez niego nie poradziłabym sobie już tak dobrze. Nie uśmiechało mi się jednak
znosić ciągłych nieporozumień pomiędzy nimi. Kłótnie Armanda i Barty’ego wystarczyły
mi w zupełności.
Udałam
się do swojej sypialni, otworzyłam okno na całą jego szerokość i usiadłam na
parapecie, przełożywszy nogi na zewnętrzną stronę parapetu. Słońce grzało
mocno, ale pogoda była burzowa. Duszności praktycznie nie mogłam znieść, ale
pomagało mi myślenie, że pod wieczór się ochłodzi i lunie deszcz. Kątem oka
zobaczyłam lśniące w słońcu złote loki Claudii, opadające jej jedwabistą
kaskadą na lekko zgarbione plecy. Ubrana była w zieloną, jaskrawą sukienkę z
błyszczącej satyny. Nie miała jednak ani centymetra koronki – ulubionej ozdoby
Claudii. Loki przewiązane miała wstążką, a na szczycie głowy ogromną, jedwabną
kokardę. Całkowicie nie zwracała na mnie uwagi, wzrok utkwiony miała gdzieś w
oddali, w jednym z naprzeciwległych okien.
-
O co chodzi? Jesteś ciekawa, jak mija mi życie podczas rządów Czarnego Pana? –
zapytałam beztrosko. Ta uśmiechnęła się z jawną kpiną.
-
Wiesz, że pewna organizacja wampirów
wznowiła swoje spotkania? – jej szept był ledwo dosłyszalny, ale bez
wątpienia usłyszałam w nim podłość. Nie powinnam była się o tym dowiedzieć,
tak. A ona, grając na nosie wampirom z Francji, wszystko mi powiedziała. I nie
zrobiła tego, aby mi sprawić przyjemność. Powodem było zrobienie na złość
Nieśmiertelnym. Niemniej jednak, ta wiadomość podniosła mi ciśnienie.
-
Société Vampires? Co? Dlaczego? – zdziwiłam się, tracąc swój arkadyjski ton. Wampiry
zwykle traciły zapał do jakichkolwiek spotkań, jeśli było zbyt spokojnie, co
też musiało oznaczać, że coś się zbliżało. Na twarzy Claudii widziałam czystą
obłudę. To jej przekonanie, że zawsze wie wszystko najlepiej sprawiło, że
miałam ochotę machnąć jej ręką przez głowę i sprawdzić, czy jest tak samo
bezcielesna, jak duchy.
-
Bo niedługo coś się stanie. Coś
strasznego. Ale to nie był główny temat ich rozmów – zaśmiała się podle,
jej oczy zalśniły, ale nie był to wpływ słońca, tylko radości, jaką sprawiały
jej kłopoty wampirów. – Rozumiesz już?
Sprawiasz Nieśmiertelnym wiele, wiele utrapień. Armand chce cię chronić, ale
niestety… Nie ma aż takich wpływów. Nie, nie chcą cię zlikwidować, skłaniają
się raczej ku pomocy tobie. No wiesz, nie jesteś jeszcze w pełni dojrzałą
wampirzycą.
To
stwierdzenie dotknęło mnie do żywego. Już mniejsza o to, że tę wiadomość
przekazała mi Claudia. Być może chciała mi też zrobić tym na złość, ale mimo to
powiedziała mi. Wiedział Armand, wiedział Marius, ale jakoś ani jeden, ani
drugi nie pofatygował się tutaj, aby mnie o tym powiadomić. Zacisnęłam ze
złości palce na krawędzi parapetu, a szorstki kamień, z którego był wykonany,
wbił się nieprzyjemnie w skórę.
-
Nie potrzebuję niczyjej pomocy! Z Radą uzgodniliśmy wszystko. Był tam Marius i
był Armand, i wszyscy, którzy coś znaczą. Dlaczego ci dekadenci ze starego
teatru są w to zamieszani? – warknęłam. – Claudia, zrób coś! Ty możesz
wszystko, nie umrzesz… Nikt nad tobą nie stoi!
-
To nic nie da. Tą walkę musisz ty sama
stoczyć. Ja nic na to nie poradzę. Tylko ty mnie widzisz – odparła
beznamiętnie, ale w jej oczach zobaczyłam słabość. – Nie możesz im o mnie powiedzieć, bo… bo oni będą chcieli mnie
zniszczyć. Śmierć jest dla nich niczym. Wierz mi, nie powstrzyma ich.
Spuściła
wzrok, jakby poczuła wyrzuty sumienia. Postanowiłam nie naciskać, ale fakt, że
Claudię coś ogranicza był dla mnie niczym mały szok. Miała rację i, de facto,
nikt nie mógł mi tu pomóc. A ona była tylko wytworem mojej wyobraźni. Albo
przynajmniej ja sobie tak wmawiałam. Poza tym… nawet, gdyby kiedyś żyła, teraz
była tylko duchem. Co mogła zrobić? Nikt z szanujących się Nieśmiertelnych nie
posłuchałby zjawy. To był głupi pomysł.
-
No to nie wiem – westchnęłam, już naprawdę załamana. – Tęsknię za Darlą. To
wszystko nie jest tak, jak chciałam. Myślałam, że wampiry zajmują się sobą,
jeśli inni im nie zagrażają, nie wtrącają się w ich życie. Chcę żyć normalnie,
skończyć ostatnią klasę, kontynuować karierę… Nie lubię, kiedy mi ktoś coś
narzuca.
Claudia
zacmokała cicho. Cynizm wrócił na jej twarz w tempie błyskawicznym.
-
To jest życie. Większy świat, świat
tyranów. Może pośród czarodziejów jesteś autorytetem, wzbudzasz strach, ale
skoro żyjesz z Nieśmiertelnymi, musisz się przyzwyczaić do tego, że masz nad
sobą Starszych – oświadczyła, wzruszając lekko małymi ramionkami. Zerknęła
na mnie ostatni raz i zniknęła. Znów zostałam sama, w jeszcze gorszym humorze,
z żelaznym uściskiem w żołądku i niepokojem. Wolałabym chyba tego nie usłyszeć.
Zsunęłam
się z parapetu i obeszłam dookoła swój pokój. Nie miałam pojęcia, co ze sobą
zrobić. Opadłam na łóżko. Chciałam spędzić trochę czasu z Czarnym Panem,
tęskniłam za jego obecnością, ale musiałam zaakceptować fakt, że był teraz
bardzo zajęty i nie miał dla mnie czasu. Miał na głowie całą społeczność
buntujących się czarodziejów.
Leżałam długi, przewracając strony w
książkach, które tylko wpadły mi w ręce. Nudziło mi się niemiłosiernie. Czułam
lekkie ssanie z głodu, ale byłam zbyt leniwa, żeby zejść do jadalni i zjeść
obiad. Po prostu nie chciało mi się wstawać. Słońce za oknem wciąż świeciło
mocno, ale niebo spowijały ciemne chmury. Burza była blisko, na deszcz jednak
mogłam liczyć dopiero w nocy. Prosper musiał już wyjść, i to dawno temu.
Przestałam czuć jego zapach kilka godzin temu. Co musiał omówić z Czarnym Panem
na osobności? I dlaczego uznał, że nie powinnam tego słyszeć? To była jego
sprawa, ale z tych nudów każdy temat był dobry do rozmyślań.
Wieczorem
zeszłam na dół do kuchni, żeby coś sobie przygotować. Głód był jednym z
bardziej nieprzyjemnych odczuć, ale nijak się miał do palącego uczucia
pragnienia, które towarzyszyło brakowi krwi. Tylko wampir jest w stanie coś
takiego zrozumieć.
Oparłam
się biodrem o framugę drzwi, żując powoli bułkę z miodem. Nie myślałam o tym.
Serce wypełniała mi paląca tęsknota za Lordem Voldemortem i starymi czasami.
Może i byłam sentymentalna. Raczej na pewno. Ale to była właśnie największa
choroba wampirów. To właśnie przez sentymenty i niemożność pogodzenia się ze
zmianami była problemem. Nieśmiertelność męczyła i to bardziej, niż może się
wydawać.
-
Szukałem cię.
Wzdrygnęłam
się lekko i odwróciłam głowę. Czarny Pan stał tuż przy wejściu. Ręce miał
skrzyżowane na piersiach, twarz zaś przyobleczoną w swój zwykły, podły, nieco
prowokacyjny uśmiech.
-
Bardzo chciałabym, żeby wszystko było tak, jak dawniej – powiedziałam mu i
podeszłam, żeby się do niego przytulić. Voldemort objął mnie, jego koścista
ręka pogładziła kilkakrotnie moje włosy.
-
Tak, wiem, że trudno jest ci się przyzwyczaić do nowej wolności, ale teraz może
być już tylko lepiej – odparł. – Chodź, przejdziemy się.
Dokładnie
wiedział, czego mi było trzeba. Ubraliśmy na głowy kaptury czarnych szat i
opuściliśmy dom. Deszcz kropił, wiatr zrywał się co chwilę, szarpiąc wściekle
korony drzew. Nie czułam jednak chłodu, trzymałam wuja mocno pod rękę i oparłam
głowę o jego ramię. Ściemniało się coraz mocniej, w końcu dotarliśmy do Wisły. Usiedliśmy
na szczycie wałów, trawa była wilgotna, ale nie przeszkadzało mi to. Czarny Pan
wyczarował dwie butelki wina. Nie był to
dobry moment i położenie na spożywanie białego, wytrawnego wina, ale nie
byliśmy osobami, które upijają się tanim piwem. Odkorkowałam swoją butelkę i
wypiłam z niej mały łyk lekkiego, nieco metalicznego trunku, po czym położyłam
głowę na ramieniu wuja.
-
Wiesz, że w tym roku w Hogwarcie nastąpią całkiem duże zmiany – odezwał się
nagle Voldemort, jakby przewidywał, że szkoła to temat, na który obecnie bardzo
chciałam porozmawiać. Byłam straszliwie ciekawa, jakie szychty szykował,
dlatego utkwiłam wzrok w jego twarzy. – Trzeba będzie odsunąć McGonagall od
władzy, ale to nie będzie problemem. W końcu panujemy nad całym ministerstwem.
Będziesz w Hogwarcie całkiem bezpieczna, nie musisz się bać, że ktoś zrobi ci
krzywdę. Ja wiem, że ty przeze mnie będziesz miała kłopoty… Dlatego Alecto i
Amycus Carrow’owie będą uczyć. Mugoloznastwa i obrony przed czarną magią.
Musimy utrzymać w szkole dyscyplinę.
-
A Snape? To on uczy obrony – zauważyłam.
-
Severusa mianuje się dyrektorem. Jest jednym z moich najbardziej zaufanych
ludzi – odparł Czarny Pan i wypił resztkę alkoholu z butelki. Cisnął nią z
całej siły, a ta wpadła prosto w czarną, zimną wodę z głośnym pluskiem.
-
No tak, mogłam się tego spodziewać. Snape, twój zaufany człowiek… Oczywiście,
nie mam nic przeciwko niemu, Severus jest bardzo dla mnie dobry, ale… no dobra,
będę szczera. Śledził dla ciebie Dumbledore’a, udawał jego człowieka i szło mu
to idealnie. Skąd pewność, że ciebie nie zdradzi tak, jak jego? – spytałam.
Nie
chciałam wywoływać kłótni. Znów. Ale od śmierci Dumbledore’a moje zaufanie do
Snape’a zostało zachwiane. Nadal był dla mnie kimś ważnym, ale bałam się o
wuja. Nie chciałam, żeby znów cierpiał na wygnaniu. Severus mnie nic by nie
zrobił. Po prostu to wiedziałam. Armand bardzo go lubił, a on znał się na
ludziach.
-
Gdyby coś takiego planował, to bym o tym wiedział. Niech cię o to głowa nie
boli – powiedział Voldemort. Oddałam mu do połowy opróżnioną butelkę i
wyciągnęłam z kieszeni paczkę własnoręcznie robionych papierosów, wydobyłam z
niej jeden skręt i podpaliłam jego koniuszek. Dym o cudownym,
charakterystycznym zapachu wypełnił mi płuca. Dla Barty’ego próbowałam
ograniczyć kocimiętkę, ale nic nie mogłam poradzić na to, że ją uwielbiałam. Nie
była szkodliwa, to nawet nie narkotyk. Podetknęłam Voldemortowi białe
pudełeczko, a on wyciągnął z niego wątki papieros i również zapalił. Powoli
wydychał dym, który tworzył swoją jasną barwą na tle ciemnej rzeki i drzew na
jej drugim brzegu pierzaste kształty. Pierwszy raz palił przy mnie, teraz nie
zachowywał się już tak dostojnie, popijając niedbale wino. Zawsze uważałam go
za niezwykle seksownego mężczyznę, ale teraz był szczególnie pociągający.
-
Nie chcę, żebyś znów poniósł klęskę, zwłaszcza przez Snape’a – mruknęłam. –
Jestem sentymentalna, a grupa Śmierciożerców będzie niepełna bez niego.
Przytuliłam
się do niego. Kiedy przysunął się do mnie, poczułam cierpki zapach alkoholu.
Jego wąskie usta przywarły do moich. Rozumieliśmy się praktycznie bez słów.
Faktycznie powinnam zacząć słuchać i brać pod uwagę jego nauki. Może byliśmy…
jakby to określić… ulepieni z jednej gliny? Usłyszałam brzęk butelki odrzuconej
gdzieś na bok, po czym poczułam jego kościste ręce na talii, ramionach i
piersiach. Dobrze wiedziałam, że ta ludzka reakcja była spowodowana wypitym
alkoholem i kocimiętką, ale po prostu nie mogłam się temu opierać. I on też.
Nie było to jednak dobre miejsce na takie czułości. Odsunęłam się z lekkim
uśmiechem na ustach i położyłam się na trawie. Kłuła mnie w plecy, ale
zignorowałam to.
-
Nie mogę uwierzyć, że to już ostatni rok w Hogwarcie – wyznałam.
-
Szybko zleciało, prawda? Ja też nie chciałem opuszczać szkoły – odparł
Voldemort, kładąc się obok mnie. – Dlatego chciałem tam pozostać jako
nauczyciel obrony przed czarną magią. Byłem jednak za młody, dlatego Dippet
poradził mi zgłosić się za kilka lat. Tak zrobiłem, ale wtedy dyrektorem był
już Dumbledore… I nic z tego. Ale poprzysiągłem sobie, że skoro ja nie mogłem
pozostać w Hogwarcie, to żaden nauczyciel obrony przed czarną magią nie utrzyma
się na stanowisku dłużej niż rok.
-
Tak, wiem o tym – powiedziałam cicho. – A jak ty wytrzymywałeś to, że moja matka
była w tym samym domu i w ogóle…
Czarny
Pan zamyślił się. Wyraz jego twarzy zmienił się diametralnie. Teraz wyglądał
naprawdę poważnie. Ja jednak chciałam znać jego przeszłość, poznać uczucia…
-
Melania ignorowała mnie. Przynajmniej na początku, uważała się za lepszą. No
wiesz, nie dość, że starsza siostra, to jeszcze mój ojciec był mugolem… Ale to
nie trwało długo. Stałem się nagle ulubieńcem prawie wszystkich. To Melania
powiedziała mi, że jest moją siostrą. Ale ja nie chciałem mieć z nią nic wspólnego.
Miała w sobie coś ze zdrajcy. Sama wiesz, jaka jest teraz. Fałszywy Ślizgon czy
Śmierciożerca to coś naturalnego. Ale fałszywy zdrajca krwi… I tak to było,
bardzo chciała należeć do mojej grupy, ale wolała, bym sam jej to zaproponował
– rzekł w końcu. – Nie doczekała się.
Na
jego ustach zaigrał przez moment złośliwy uśmiech. Bardzo chciałam, i to nie
raz, zobaczyć choć jedno jego wspomnienie z czasów szkolnych. Byłam ciekawa,
jak się zachowywał, jak spędzał wolny czas… Powrót do przeszłości musiał być
dla niego czymś ważnym. Jak i dla mnie. Chciałam go poznać jeszcze lepiej.
-
Życie w Hogwarcie za twoich czasów musiało być fascynujące – odparłam,
przyglądając mu się uważnie.
-
To prawda. Niekiedy chciałbym się do nich cofnąć – przyznał.
-
Wracajmy już do domu. Opowiesz mi więcej, dobrze? – zaproponowałam, unosząc się
z wilgotnej trawy. Zerwał się chłodny, porywisty wiatr. Latem był dla mnie
wprost idealny. Voldemort również wstał i otrzepał szatę. Teleportowaliśmy się
prosto do jego sypialni. Po prostu bywały takie dni, że chcieliśmy spędzić
razem całą noc. To był właśnie jeden z takich dni. Usiadłam na wielkim łóżku i
zaczęłam się rozbierać, podczas gdy Voldemort zdjął czarną szatę i ubrał swój
satynowy szlafrok. Zupełnie się nie wstydził występować przede mną nago.
Ułożyłam swoje ubrania na podłodze. Pozostałam tylko w samej bieliźnie.
-
No co, opowiesz mi jeszcze coś? – zapytałam cicho, kiedy położył się obok mnie.
Jego ciało grzało mnie o wiele mocniej niż ogień płonący w kominku. Jego język
powoli przesuwał się powoli po moim obojczyki i szyi, raczej nie spieszno mu
było do udzielenia odpowiedzi.
-
Hmm, a co? Wiesz, kiedyś zabiorę cię do takiej jaskini… tam ukryłem horkruksa.
Medalion Slytherina. Zabrałem go pewnej starej czarownicy, kiedy jeszcze
pracowałem u Borgina i Burkesa. Była we mnie zadurzona, jak wiele kobiet. Tak
mi zaufała, że pokazała mi dwa swoje najcenniejsze skarby. Czarkę Helgi
Hufflepuff i medalion Salazara Slytherina. Zamordowałem ją, zabrałem te dwie
pamiątki i postanowiłem zacząć życie od nowa – wyszeptał mi do ucha i pocałował
mnie. Niespecjalnie zależało mu na rozmowie ze mną. Nie teraz. Ale z drugiej
strony pragnęłam spędzić z nim tę noc, nie martwiąc się o nic. Jego dłonie
przesuwały się powoli po moich ramionach, plecach i talii. Nie przeszkadzało mu
to, że byliśmy rodziną. Mnie w sumie też. Byłam wampirzycą i na dodatek
Śmierciożercą, należałam do Slytherinu… Posiadałam cechę ignorowania i
nieprzejmowania się wieloma rzeczami. W takiej sytuacji mogłam sobie pozwolić
na wiele rzeczy i zachowań, na które nie mogli moi rówieśnicy. I to nie był
wcale po części wpływ faktu, że Lord Voldemort był moim wujem. No… może trochę.
Ale ja przecież się o to nie prosiłam. Odsunęłam się od Czarnego Pana i
nakryłam się kołdrą.
-
Jestem zmęczona – mruknęłam. Wuj zrobił to samo i przytulił mnie.
-
Dobrze. Ale nie powinnaś tutaj nocować. Nadal nie jest bezpiecznie, dopóki nie
zostaną wprowadzone pewne ustawy… Sama wiesz, jaki ten rząd jest powolny. Jutro
rano wrócisz do domu Malfoyów – powiedział mi, gładząc moje włosy.
-
Wiesz… od dawna zastanawiałam się, dlaczego wtedy mi pomogłeś – odezwałam się
jeszcze. – Bo spójrz: byłam tylko małym dzieckiem, nie miałam się gdzie
podziać… a ty przebywałeś na wygnaniu. Skąd wiedziałeś, że połączy nas tak
silna więź?
Voldemort
przyglądał mi się przez moment. W jego oczach widziałam coś odległego, coś, co
jeszcze nigdy nie gościło na jego twarzy. Dopiero po chwili odpowiedział:
-
Kiedyś ci to wszystko wyjaśnię.
*
Szedł szybko. Był zbyt spięty, by latać.
Ale prędkość, z którą się poruszał, była tak duża, że nikt ze śmiertelnych nie
mógł go zobaczyć. Nareszcie ujrzał przed sobą magicznie ukryty stary dwór. Skrzypiąca
przeraźliwie brama otworzyła się przed nim, a czarnowłosy wbiegł po schodkach i
wpadł do holu. Zastał Czarnego Pana w jego komnacie, stojącego przy wygaszonym
kominku. Na jego twarzy pojawił się lekki niepokój, kiedy go zobaczył.
-
Armandzie, czemu zawdzięczam tę wizytę? – zapytał prawie szeptem.
-
Powiem tak… tylko ty możesz nam pomóc. Mi i Sophie. Wiem, że bardzo ci na niej
zależy – zaczął nieco zdyszany. – Ja wiem, że to sprawy wampirów, ale ty też
jesteś raczej… nieśmiertelny.
-
To fakt. Ale o co chodzi?
-
Wiesz, że Sophie nie jest w pełni wampirzycą – rzekł. – Ma dziesięć lat, aby
przemienić jakiegoś śmiertelnika. To w sumie nie problem, obaj dobrze wiemy,
kogo zamierza zmienić – westchnął ciężko i przewrócił ostentacyjnie oczami. –
Cała wieczność z Crouchem… no, nic. Ale nie pozwólmy, aby Starsi wciąż i wciąż
wtrącali się w jej życie. Chcę jej oszczędzić upokorzeń i problemów, przez co
to wszystko skupia się na mnie. Nie mam pojęcia, co robić. Pierwszy raz.
Myślałem, że jeśli będziesz o tym wszystkim wiedział, jakoś wesprzesz Sophie.
Lord
Voldemort odetchnął i zaczął przechadzać się po komnacie, myśląc usilnie.
-
Hmm, a nie lepiej będzie z nimi porozmawiać? – zaproponował.
-
Ze Starszymi nie wygrasz. To nie wchodzi w grę. Zawołaj Sophie, wyjaśnimy jej
wszystko. Ma już tyle lat, że powinna zapoznać się z niektórymi sprawami.
-
Była tu, ale dwa dni temu, rankiem, odesłałem ją do domu Lucjusza. Myślę
jednak, że na razie, dopóki my, czarodzieje, jesteśmy w stanie wojny, nie
powinna skupiać się na problemach Nieśmiertelnych – stwierdził Czarny Pan,
gładząc długim, kościstym palcem swój podbródek. Jego szkarłatne oczy wyrażały
spokój, ale i stanowczość. – To nie potrwa długo. Niedawno przejęliśmy kontrolę
nad Ministerstwem Magii, musimy uporządkować stary bałagan, narzucić
dyscyplinę, zapanować nad buntem… Pomoc ze strony wilkołaków i niektórych
wampirów jest bardzo przydatna.
Machnął
różdżką w stronę okrągłego, małego stolika stojącego na ozdobnych,
wrzecionowatych nóżkach, a na jego ciemnym blacie pojawiła się butelka wina o
głębokim, szkarłatnym kolorze i jeden kieliszek.
-
Zaproponowałbym ci, gdybyś mógł – dodał Voldemort, lejąc do szklaneczki trunek
i siadając na swoim tronie. – To co robimy?
Armand
skrzyżował ręce na piersiach. Po raz pierwszy miał całkowitą pustkę w głowie.
Nie miał pojęcia, co zrobić, żeby ominąć wszystkie zasady Starszych. Oparł się
plecami o zimną ścianę, myśląc usilnie.
-
Gdyby tak Sophie wróciła do tego zgromadzenia, może Starsi byliby zadowoleni,
że mają wszystko na oku – zaproponował po chwili. – Oni denerwują się, bo ona
jest młoda i żyje bez całkowitego kontaktu z nimi. To ich tak stresuje.
-
Nie, Sophie nie pojedzie do Paryża – przerwał mu szybko Lord i upił mały łyk
wina. – A może lepiej będzie ściągnąć Starszych tutaj? Ja nie mam nic
przeciwko, żeby więcej wampirów się tu wałęsało. Oczywiście, w granicach
rozsądku.
-
To dobry pomysł. Ale jak ściągnąć ich tutaj… To nie mam pojęcia. Tak sobie
pomyślałem, że można byłoby założyć nowe zgromadzenie. Nieśmiertelni zaangażują
się w coś, co jest zupełnie świeże – mruknął czarnowłosy, oplatając kosmyk
dookoła długiego, smukłego palca. – My po prostu już tacy jesteśmy. Coś wymyślę
i dam ci znać.
Voldemort
podszedł do niego, oboje uścisnęli sobie dłonie, Armand burknął coś na
pożegnanie i szybko opuścił przepastną komnatę, pozostawiając zamyślonego
Czarnego Pana samego.
~*~
Trochę
długo musieliście czekać na kolejny rozdział, ale założyłam kolejny blog z
opowiadaniem potterowskim i musiałam mu poświęcić trochę czasu. Tutaj jest jego
adres. Za ewentualne literówki przepraszam, ale wczoraj całkowicie obcięłam
paznokcie i źle mi się pisało. Jestem przyzwyczajona do długaśnych szponów
(oczywiście moich naturalnych) i teraz trudno mi się przestawić. Zostałam też
nominowana do One Lovely Blog Award, zapraszam na podstronę xD Do zobaczenia
wkrótce, rozdział dedykuję Nymph z
bloga Underwater Secrets :*
PS:
W poniedziałek (8.08.2011) będzie pierwsza rocznica mojego bloga Douce-Fleur,
serdecznie zapraszam owego dnia do przeczytania jubileuszowego rozdziału xD
PS2:
Byłam niedawno na drugiej części filmu „Harry Potter i Insygnia Śmierci” i
pragnę obwieścić światu, że ja – osoba, która na filmach nigdy nie płacze –
poryczałam się pięć razy. Co najmniej. Niedługo wybywam do Krakowa, jeszcze raz
pójdę z Eles. :* Będę liczyć, ile razy ona się poryczy xD
~mm
OdpowiedzUsuń4 sierpnia 2011 o 20:57
Hej! Polecam ci opowiadanie http://byledopiatku.blog.onet.pl – perypetie sześciu mieszkańców Nowego Jorku. Choć różni, zawsze potrafią znaleźć wspólny język. Co się jednak stanie, gdy życie każdego z nich nabierze szarych barw? Czy i wtedy będą mogli liczyć na to, że ktoś ich wysłucha? Zapraszam gorąco!
Nymph
OdpowiedzUsuń4 sierpnia 2011 o 21:45
Dzięki za dedykację <3
4 sierpnia 2011 o 22:35
UsuńNie ma sprawy xD
~Aga :P
OdpowiedzUsuń4 sierpnia 2011 o 22:32
Heh i notka tradycyjnie świetna:) Ciekawi mnie co wyniknie z tą radą starszych czy jak im tam(wiesz o kogo chodzi :p) Mam nadzieję że nowa notka pojawi się wkrótce. To już 305! Chyba jesteś jedyną osobą która pisze aż tyle. No ale to się chwali :) Czekam na NN, pozdrawiam :***
4 sierpnia 2011 o 22:45
UsuńJa widziałam, co prawda były to blogi grupowe, ale rozdziałów było bardzo dużo. Co do Starszych, to będzie się ich temat ciągnął i ciągnął xD
~Kada113
OdpowiedzUsuń4 sierpnia 2011 o 22:41
Dawno tu nie byłam i mam dużo zaległości. Mam nadzieję, że uda mi się to nadrobić. Poryczałaś się na HP? Chyba warto będzie zobaczyć…A co do Eles. – ona chyba wróciła do pisania, no nie?
4 sierpnia 2011 o 22:56
UsuńCieszę się niezmiernie, że starzy czytelnicy wracają xD Eles. wróciła, to jej adres bloga: inhvman.blog.onet.pl . A Ty piszesz? xD
~Przepowiednia
Usuń5 sierpnia 2011 o 16:45
Staram się xD Na razie coś tam kleję, ale chcę, żeby to było coś własnego :) Mam pomysł, już nawet prolog zaczęłam, ale nie wiem, czy coś z tego wyjdzie, choć pokładam nadzieję, że mi się uda. Do potterowskich raczej nie powrócę – chociaż wena jest, to chcę ją inaczej spożytkować xD
5 sierpnia 2011 o 17:07
UsuńNo, ale jak bloga założysz, to mnie poinformuj, strasznie ciekawa jestem xD
~Kada113
Usuń5 sierpnia 2011 o 18:27
Ok :)
~olka
OdpowiedzUsuń5 sierpnia 2011 o 00:42
Armand na pewno coś wymyśli żeby starsi nie wtrącali w życie Sophie……………Pozdrawiam.
5 sierpnia 2011 o 10:14
UsuńNo pewnie, w końcu to Armand xD
~Anna Riddle
OdpowiedzUsuń6 sierpnia 2011 o 22:14
Fajny blog wpadnij na mój milosc-dla-wszystkich-jednaka.blog.onet.pl
~Semirkowa
OdpowiedzUsuń6 sierpnia 2011 o 23:10
Kazdy nastepny rozdzial jestjeszcze ciekawszy. Mam pytanie.czy dasz mi swoj autograf? Bylabym zadowolona.
7 sierpnia 2011 o 18:27
UsuńAutograf? Hahah, wkręcasz mnie :D Następny rozdział… hmmm, jutro jest rocznica douce-fleur, pierwsza, więc pewnie 10.08 :D
~Semirkowa
OdpowiedzUsuń7 sierpnia 2011 o 18:44
Nie wkrecam. Naprawde bym go chciala. Bym sie bardzo cieszyla :) .
7 sierpnia 2011 o 19:23
UsuńHaha, podpiszę się, zrobię zdjęcię, zalinkuję i linka dodam :D
hogwart.ocenia@onet.pl
OdpowiedzUsuń7 sierpnia 2011 o 23:40
Chcesz się przekonać, co inni sądzą o Twoim blogu? Nie boisz się usłyszeć prawdy? Jest gotów na krytykę ( tylko tę konstruktywną) albo zachwyt? Tylko u nas poznasz PRAWDĘ! Obiektywnie ocenimy Twój blog. Podpowiemy, jeszcze możesz zmienić na lepsze, bo zawsze trzeba dążyć do ideału! Zapraszamy do nowej ocenialni HOGWART-OCENIA.BLOG.ONET.PL Oceniamy wszystkie opowiadania od fanifcków, horrory, kończąc na historiach o miłości. Twój blog zostanie oceniony w iście magicznym i fantastycznym stylu. Gwarantujemy prawdziwą, bezstronną i sprawiedliwą ocenę! Ps. Przepraszamy za SPAM, ale to jedyny sposób na rozsławienie początkującej ocenialni.
~fear
OdpowiedzUsuń8 sierpnia 2011 o 13:55
Jest wreszcie udało mi się przeczytać! W ogóle nie miałam czasu! Zawsze mi przerywało coś, ale dzisiaj wreszcie całość xD Rozdział jak zwykle cudowny i pomysł o założeniu jakiegoś nowego hmm „stowarzyszenia” wampirów w Polsce bardzo mi się spodobał. Chociaż miło by było gdyby Sophie odwiedziła Paryż.Pozdrawiam
~fear
OdpowiedzUsuń8 sierpnia 2011 o 13:55
Jest wreszcie udało mi się przeczytać! W ogóle nie miałam czasu! Zawsze mi przerywało coś, ale dzisiaj wreszcie całość xD Rozdział jak zwykle cudowny i pomysł o założeniu jakiegoś nowego hmm „stowarzyszenia” wampirów w Polsce bardzo mi się spodobał. Chociaż miło by było gdyby Sophie odwiedziła Paryż.Pozdrawiam
8 sierpnia 2011 o 14:58
UsuńAno, dla Sophie też byłoby fajnie, ale niestety, Voldka słowo jest prawem xD
~Semirkowa
OdpowiedzUsuń8 sierpnia 2011 o 14:36
o jak fajnie. Zrobisz z dedykacją dla Semirkowej jak co,ok??? ;D
8 sierpnia 2011 o 14:59
UsuńNo pewnie xD
~Semirkowa
OdpowiedzUsuń8 sierpnia 2011 o 17:53
to fajnie ;D już się doczekać nie mogę. W swoim opo to mam problem z pisaniem scen erotycznych,to chyba najtrudniejsze xD … Także przemyślenia itd… Jednak tworzenie opowiadania nie jest takie łatwe jak myślałam
8 sierpnia 2011 o 18:21
UsuńTaaak, dla mnie to też było problematyczne. Teraz już się przyzwyczaiłam, ale wciąż wolę opisywać morderstwa xD Wiem jednak, że to coś o wiele gorszego niż seks, dlatego nie mogę tu w co drugim odcinku opisywać, jak się mordują xD
~Semirkowa
Usuń8 sierpnia 2011 o 18:29
Ja jeszcze mam z tym problemy,bo dopiero co zaczęłam pisać. Ty już piszesz sporo czasu i masz juz za sobą xD też bym tak chciała ;)
8 sierpnia 2011 o 19:45
UsuńTo tylko kwestia doświadczenia xD
~Semirkowa
Usuń8 sierpnia 2011 o 20:09
A jak będę pisała spory czas to też będe doświadczona jak ty?? z tego co wiem to częste pisanie kształtuje ,ale nadal nie wiem jak rozbudować rozdział.. Bo np cięzko jest opisać pomieszczenie skoro nie wiem jak zacząć zdanie .od czego. Tak samo nadawanie cech postaci żeby wszystkie nie miały tego samego charakteru.
8 sierpnia 2011 o 20:13
UsuńZ czasem wyobraźnia się kształtuje, przez co styl pisania także. Na początku, kiedy założyłam scp, nie pisałam dobrze, było dużo dialogów, itp. A teraz mój styl się znacznie poprawił. Wiadomo, ja z niego jestem bardzo niezadowolona, ale jestem takim typem człowieka xD
~Semirkowa
OdpowiedzUsuń8 sierpnia 2011 o 20:36
No wlasnie,u mnie duzo jest dialogow bo z tymi opisami,przemyśleniami itd to mam problem. . . Ale to mnie nie zniechęca
8 sierpnia 2011 o 20:48
UsuńI nie powinno xD To tylko kwestia czasu i dyscypliny, byś zaczęła lepiej pisać xD
~Semirkowa
OdpowiedzUsuń8 sierpnia 2011 o 21:08
O tak,dyscyplina.jedynie udaje mi sie lenia wykurzyć.pisze codziennie posty
~Semirkowa
OdpowiedzUsuń8 sierpnia 2011 o 21:11
O tak,dyscyplina.jedynie udaje mi sie lenia wykurzyć.pisze codziennie posty
~aga :)
OdpowiedzUsuń8 sierpnia 2011 o 22:38
hej. pisze komentarz 2 raz bo mam pytanie. chce zaczac pisac swojego bloga i potrzebuje pilnej pomocy doswiadczone osoby. a ty jestes dla mnie autorytemtem dlatego prosze ciebie. moglabys podac mi swój numer gg to bysmy obgadaly wszystko jesli se zgodzisz. sorki za bledy ale pisze z telefonu. z gory dzienki. pozdrawiam.
9 sierpnia 2011 o 08:34
UsuńSpoko, bez problemu xD 12554927
~Isabelle
OdpowiedzUsuń9 sierpnia 2011 o 18:42
Oczywiście! :D mogę dać ci ładne zdjęcia, które znalazłam na deviatanie :d potem wyśle ci więcej :Dhttp://i52.tinypic.com/2lqqyv_th.jpg[ miniaturka nie miałam czasu;9 ] http://oi52.tinypic.com/nmgpj7.jpgjeszcze coś dodam! :D
9 sierpnia 2011 o 18:46
UsuńKobito, szablon już gotowy xD Haha, zanim odpowiedziałaś, to zrobiłam. E-mail? xD
~Isabelle
OdpowiedzUsuń9 sierpnia 2011 o 19:09
Kobito zapomniałam xD już podaję :D unnamed20@onet.pl lub nika1234@onet.pl jak wolisz xD szybka jesteś Frozenko :D rozdział bardzo udany te występy w Afryce ^^ Sophie się rokręca Armand wkracza do akcji xD
9 sierpnia 2011 o 19:56
UsuńNa pierwszy leci xD
~Isabelle
OdpowiedzUsuń9 sierpnia 2011 o 19:12
PS: ładne fotki :D nie jestem pewna na 100% ale to chyba ty ?: D i tak śliczne :D myślę, że Armand coś wymyśli z tą radą oni są okropni… upierdliwe wampiry -.-
9 sierpnia 2011 o 20:01
UsuńW tym na scp to ja, a w tym, co Ci zrobiłam, to nie xD
~Isabelle
OdpowiedzUsuń9 sierpnia 2011 o 21:07
ahhh :D ładna jesteś :D nie mogę wczytać nagłówka jakiś błąd wyskakuje ;|
10 sierpnia 2011 o 09:39
UsuńNie chodzi? Lol. Na Twojego bloga Ci nowy link prześlę xD
~Isabelle
OdpowiedzUsuń11 sierpnia 2011 o 13:32
Śliczny szablon, dziękuję!!! :D widzę, że również zmieniłaś jest bardzo ładny PS: Czekam na twój kolejny rozdział idę czytać notkę na douce ! :D everything-scares ;D
11 sierpnia 2011 o 15:19
UsuńDziękuję bardzo, miałam ostatnio jakąś taką fazę na szablony. Jeśli jeszcze ktoś jest chętny, to bez problemu mogę zrobić xD
~Isabelle
OdpowiedzUsuń11 sierpnia 2011 o 19:03
Wiesz mam jeszcze taką małą prośbę xD gdyby nie sprawiło ci to kłopotu czy :D mogłabyś mi zrobić szablon ( kolejny ) z napisem bohaterowie a drugi z linkami :D ? :D zdjęcia mogę dać ;)) http://oi53.tinypic.com/2urlda1.jpg http://oi53.tinypic.com/2uj11c3.jpghttp://oi53.tinypic.com/6t00wo.jpghttp://oi52.tinypic.com/ohjp5u.jpgNie musisz wszystkich wykorzystać, tylko te które najbardziej ci się spodobają pierwsze zdjęcie jest takie sobie:D
11 sierpnia 2011 o 21:02
UsuńHmmm, ok, tylko podaj mi adres do tych bohaterów xD
~Isabelle
OdpowiedzUsuń11 sierpnia 2011 o 22:17
Np :P http://bohaterowie-everything-scares.blog.onet.pl/ tylko, że puste to jest :D a tu Linki: http://podstrona-everything-scares.blog.onet.pl/ dziękuję !! :*
11 sierpnia 2011 o 22:21
UsuńOk, na linki też Ci zrobić? xD